Reklama

Piotr Stramowski ma sposoby na paparazzich

W filmie, nad którym obecnie pracuje Piotr Stramowski, czyli "Miłość na pierwszą stronę", wciela się w syna prezydenckiej pary, który jest pod ostrzałem fleszy, do tego zakochuje się w kimś, w kim nie powinien. W życiu codziennym gwiazdor szanuje pracę fotoreporterów i nie utrudnia im życia. Chyba że oni utrudniają jego.

W filmie, nad którym obecnie pracuje Piotr Stramowski, czyli "Miłość na pierwszą stronę", wciela się w syna prezydenckiej pary, który jest pod ostrzałem fleszy, do tego zakochuje się w kimś, w kim nie powinien. W życiu codziennym gwiazdor szanuje pracę fotoreporterów i nie utrudnia im życia. Chyba że oni utrudniają jego.
Piotr Stramowski w scenie z filmu "Miłość na pierwszą stronę" /Jarosław Sosiński /materiały prasowe

"Rozumiem ich zawód. Szanuję go" - mówi PAP Life Piotr Stramowski. "W związku z tym, że mieszkam w centrum Warszawy, to przyzwyczaiłem się do tego, że czasami ktoś mi zrobi zdjęcie. Trochę tak, jak zwierzęta w zoo przyzwyczają się do tego, że są fotografowane. Brzydko to brzmi, ale tak jest. Nie dziwi mnie to, że chodzą za mną paparazzi, bo tak zawsze było i tak zawsze będzie. Liczyłem się z tym, wybierając ten zawód. Nie będę z tym walczyć, tylko trzeba to zaakceptować. Paparazzi zrobi kilka zdjęć i sobie pójdzie" - opowiada artysta.

Reklama

Najwięcej obiektywów było zwróconych w kierunku Stramowskiego było, gdy związał się z aktorką Katarzyną Warnke.

Aktor dostrzega jednak pewną granicę, której fotoreporter nie powinien przekroczyć. "Raz miałem coś takiego, że ktoś przegiął i wszedł na posesję prywatną. A to już jest przestępstwo. To był dom znajomych" - wspomina Stramowski.

Paparazzi zajdą jednak mocno za skórę bohaterowi, którego gra w komedii romantycznej "Miłość na pierwszą stronę", czyli Robertowi. A pewna początkująca fotoreporterka, Nina, kreowana przez Olgę Bołądź, zamiesza nawet w jego sercu. Robert, jako syn polskiej pani prezydent, to najbardziej pożądany kawaler w Polsce.

Jak opowiada PAP Life reżyserka filmu, Maria Sadowska: "Główny bohater jest filmoznawcą. Jest chłopakiem, który przyjechał z Nowego Jorku. W ogóle się nie spodziewał, że zostanie celebrytą, nie jest gotowy na medialną nagonkę, która nagle wokół niego wybucha. Jest w tym trochę pogubiony. To, co strasznie lubię w tym filmie, to jest to, że Robert kocha kino. I to łączy dwóch bohaterów. Bo Nina też kocha kino. Zaczynają swój flirt od tego, że się wymieniają cytatami filmowymi".

Stramowski jest na półmetku zdjęć do tej produkcji. "Miłość na pierwszą stronę" wejdzie do kin w pierwszym kwartale 2022 roku.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Stramowski | Miłość na pierwszą stronę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy