Reklama

Piotr Głowacki: Bajer i zabawa na full

- "Disco polo" to jeden z najodważniejszych projektów filmowych, w jakich brałem udział - mówi Piotr Głowacki. Historia o dwóch chłopakach znikąd, dziewczynie z pierwszych stron kolorowych gazet i o muzyce, która w latach 90. ubiegłego wieku rozpaliła serca milionów Polaków, trafiła w piątek na ekrany kin.

Debiut Macieja Bochniaka stanie się komercyjnym hitem czy okaże wyłącznie bezczelną, nowatorską próbą zmierzenia się ze współczesnym polskim mitem? Wstydzimy się rozmawiać o disco polo, ale kiedy wspominamy lata 90., myślimy nie tylko o gorączce złota, zachwycie kapitalizmem, hollywoodzkich sensacjach wypożyczanych na kilogramy w wymarłych dziś wypożyczalniach kaset wideo, ale i o muzyce, która zalała wolny rynek i z wielu pucybutów uczyniła milionerów.

Maciej Bochniak, reżyser "Disco polo" powtarza, że Polska lat 90. była miejscem, w którym spełniał się amerykański sen. - Pierwsze dziesięć lat życia mieszkałem na wsi. Moja mama uczyła w wiejskiej szkole i tam po raz pierwszy zetknąłem się z zabawami w rytmie muzyki, z której później wyewoluowało disco polo - wspomina Piotr Głowacki, który w debiucie Macieja Bochniaka zagrał Rudego, klawiszowca i kompozytora disco w rytmie polo. - To muzyka, z której mocno się żartowało, ale kontakt z nią był niezmienny. Pojawiała się w programach telewizyjnych i na rodzinnych imprezach. Rzesze jej fanów rosły z dnia na dzień.

Reklama

Czy "Disco polo" jest zatem filmem o Polsce? - To jest polski film - śmieje się Piotr Głowacki - To film o polskiej duszy i mentalności. Stworzony z polskiego serca i polskiej wyobraźni. Jego fabuła nie jest przesycona tęsknotą za latami 90., ale radością rosnącą z czasem, który upłynął od tamtego okresu.

Głowacki twierdzi, że choć wszyscy pamiętamy piosenki, jakie twórcom disco polo zdarzało się komponować na potrzeby kampanii prezydenckich, disco polo było muzyką, która generalnie nie wchodziła w świat polityki. - Jeśli jednak chcemy rozpatrywać ją w kategoriach polityki - mówi aktor, śmiejąc się, że w końcu wszystko jest polityczne - mówmy o polityce życia, wolności, radości i umiejętności przetrwania, która realizuje się przez sam fakt tego, że disco polo wciąż ma swoich fanów.


Głowacki podkreśla jednak, że film został nakręcony nie tylko dla fanów disco polo, ale i dla miłośników kina. Pierwsi odnajdą w nim rytmy znajomych piosenek i dwójkę bohaterów, którzy zrobią wszystko, żeby wydać płytę. Drudzy nawiązania do klasycznego amerykańskiego westernu, slapstickowej komedii, miłosnego melodramatu i... kultowych europejskich filmów artystycznych.

- "Disco polo" pokazuje, jak może wyglądać przyszłość polskiego kina, polska nowa fala, która narodzi się z miłości do mieszania gatunków filmowych - akcentuje Głowacki. - Do tej pory mówiło się, że takie działanie jest wtórne, ale ja się z tym nie zgadzam. Sądzę, że tworzymy nową jakość. Potrafimy ściągnąć to, co najlepsze dookoła, wymieszać różne składniki i stworzyć własny koktajl.

Wybuchowa mieszanka charakteryzuje też bohatera wykreowanego przez Głowackiego. - Rudy jest geniuszem syntezatora, który stworzył piętnaście największych hitów disco polo - przedstawia swojego bohatera aktor. To też jednak postać bardzo introwertyczna. - Nie jestem muzykiem, musiałem się nauczyć grać na instrumencie klawiszowym i bardzo pomogła mi w tym żona. Dopiero kiedy siedziałem przy pianinie i ćwiczyłem, zdałem sobie sprawę, jak dużo pracy i skupienia jest do tego potrzebne. Z tego odkrycia czerpałem energię do stworzenia Rudego jako postaci introwertycznej - tłumaczy Głowacki.


Na potrzeby filmu ekranowy partner Głowackiego, Dawid Ogrodnik, nauczył się śpiewać. Wykreowany przez niego Tomek, otwarty na nowe możliwości i czerpiący ze świata garściami, jest przeciwieństwem Rudego. Ze zderzenia nieśmiałej natury klawiszowca z agresywnym światem show-biznesu, w jakim piosenkarz pływa jak ryba w wodzie, rodzi się niebywały komizm, który jest największą siłą filmu Bochniaka.

Czy połączenie sprzeczności to sposób na sukces? Twórcy "Disco polo" mocno w to wierzą. Pokazują na ekranie przerysowany świat, bo patrzą na niego oczami zamieszkujących go bohaterów. Akcentują sztuczność, by wariacja na temat lat dziewięćdziesiątych miała wymiar popkulturowej baśni. W niej liczy się tylko bajer i zabawa na full.

Anna Bielak i Małgorzata Steciak

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Disco polo | Piotr Głowacki | "Disco Polo"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy