Reklama

Piotr Fronczewski: Dojechać jak najdalej

8 czerwca 75 lat kończy Piotr Fronczewski, wybitny polski aktor kinowy i teatralny, odtwórca roli Ambrożego Kleksa w serii filmów Krzysztofa Głowackiego i niezapomniany Franek Kimono.

8 czerwca 75 lat kończy Piotr Fronczewski, wybitny polski aktor kinowy i teatralny, odtwórca roli Ambrożego Kleksa w serii filmów Krzysztofa Głowackiego i niezapomniany Franek Kimono.
Piotr Fronczewski /Tomasz Urbanek /East News

Piotr Fronczewski urodził się 8 czerwca 1946 roku w Łodzi. W 1968 ukończył warszawską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Debiutował już jako 12-latek w filmie "Wolne miasto" w reżyserii Stanisława Różewicza (na zdjęciu). Jako aktor teatralny debiutował w 1968 roku w Teatrze Narodowym. Później pracował w Teatrze Współczesnym i Dramatycznym. Od 1991 współpracował z Teatrem Ateneum.

Najważniejsze filmowe role Fronczewskiego powstały w latach 70. i 80. Zagrał m.in. w "Ziemi obiecanej" (1974) Andrzeja Wajdy, " "Kung-fu" (1979) Janusza Kijowskiego, Ocaleniu" (1972) Edwarda Żebrowskiego, "Bilansie kwartalnym" (1974) Krzysztofa Zanussiego i w "Ćmie" (1980) Tomasza Zygadły. W filmie "Sam na sam" (1977) Andrzeja Kostenki, gdzie wcielił się w postać mężczyzny, który traci wzrok.

Reklama

Fronczewski zagrał również w wielu serialach, m.in. w "Polskich drogach" jako nauczyciel Stanisław Mrowiński, w "Domu" jako fotograf Adam Rygier, w "Awanturze o Basię" jako Stanisław Olszowski czy w "Magdzie M." jako Jerzy Miłowicz. Oglądaliśmy go też w jednym odcinku "07 zgłoś się" .

Aktor stał się ulubieńcem widowni dziecięcej dzięki roli Profesora Ambrożego Kleksa w serii filmów Krzysztofa Głowackiego: "Akademia Pana Kleksa" (1983), "Podróże Pana Kleksa" (1985), "Pan Kleks w kosmosie" (1988), "Triumf Pana Kleksa" (1999) będących adaptacją prozy Jana Brzechwy.

Ze względu na charakterystyczną barwę głosu świetnie sprawdza się w słuchowiskach radiowych (m.in. Grzegorz w "Rodzinie Poszepszyńskich") i jako aktor dubbingowy (w filmach animowanych m.in: jako Diego w "Epoce lodowcowej", Finn w "Autach 2" oraz w grach komputerowych m.in. jako generał McCormick w "Gorky Zero" czy narrator w "Twierdzy 3"). Jest wykonawcą piosenki aktorskiej. Śpiewał m.in. do wierszy Ildefonsa Gałczyńskiego i tekstów Macieja Zembatego. Wykonywał także przedwojenne szlagiery.

Wykreował postać Franka Kimono. Pod tym pseudonimem artysta nagrał dwie humorystyczne płyty w stylu disco. Piosenka "King Bruce Lee karate mistrz" uchodzi dziś już za utwór kultowy. Występował także w kabaretach: m.in. Pod Egidą, i w Kabarecie Olgi Lipińskiej.

W 1978 Fronczewski wcielił się w tytułową postać w muzycznej komedii "Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy" Janusza Rzeszewskiego i Mieczysława Jahody (na zdjęciu, z Gabrielą Kownacką) W kolejnym filmie Rzeszewskiego - "Miłość ci wszystko wybaczy" (1981) - aktor zagrał postać wzorowaną na słynnym Fryderyku Jarosym.

Zwieńczeniem "estradowej" trylogii był udział w kolejnej muzycznej produkcji Janusza Rzeszewskiego "Lata dwudzieste.. lata trzydzieste..." (1983).

Z Gabrielą Kownacką Fronczewski stworzył też niezapomniany duet w serialu Polsatu "Rodzina zastępcza". W roli małżonków Anki i Jacka Kwiatkowskich oglądaliśmy ich na ekranie prawie 10 lat.

O ile o jego życiu zawodowym zawsze było głośno, o tyle informacje o prywatnych sprawach rzadko przedostawały się do mediów. Z żoną Ewą są małżeństwem od ponad czterdziestu lat, mają dwie dorosłe córki: Katarzynę i Magdę. W 2015 roku Fronczewski przyznał się jednak do romansu sprzed lat - z aktorką Joanną Pacułą, którą poznał w trakcie prac nad serialem "07 zgłoś się".

W 2015 roku Piotr Fronczewski zadebiutował jako reżyser. W spektaklu "Ja, Feuerbach" zagrał też główną rolę. "W tradycji teatralnej jest tak, że aktorom, którzy przez lata wykonują swoją powinność, przychodzi czasem do głowy pomysł, aby coś wyreżyserować. Wydaje mi się, że jest to naturalna kolej rzeczy, choć nie przesadzałbym z tą reżyserią. Myślę, że nie skuszę się na kolejne wyczyny w tej kategorii" - mówił aktor dodając, że "Ja, Feuerbach" jest zwieńczeniem pewnego etapu w jego karierze. "Mam za sobą jakieś doświadczenie, miejscami dość duże, dlatego pomyślałem, że czas na pointę, na jakąś kropkę kończącą zdanie. Nie wiem, co będzie za nią" - przyznał Fronczewski.

W sierpniu 2015 Fronczewski został odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Aktor przyznał, że odznaczenie było dla niego zaskoczeniem, ale i frajdą. "Nie należę do ludzi, którzy uważają, że im się coś od życia i innych należy. Taką mam naturę, ogromnie samokrytyczną" - podkreślił Fronczewski.

Miesiąc później otrzymał Order Uśmiechu. "Z tym śmiechem jest bardzo dziwnie w naszej ludzkiej naturze. To jest swego rodzaju dar i tajemnica, ponieważ nie wszyscy potrafią się śmiać. Podejrzewam, że tacy ludzie są trochę mniej zabawni, może troszkę smutniejsi, może troszkę ubożsi. Ja niestety powoli zaliczam się do tych ludzi, którzy rzadziej się śmieją, ponieważ coraz więcej rzeczy mnie śmieszy, natomiast coraz mniej chce mi się śmiać" - powiedział Fronczewski.

W 2018 roku aktor dołączył do obsady serialu "W rytmie serca", gdzie wcielał się w postać doktora Zycha. Na pytanie, w jakim rytmie bije jego serce, aktor odpowiedział: "Jeszcze stuka".

"A poważnie, należę do tych, którzy biorą pod uwagę metrykę. W pewnym wieku nie należy się już niczemu dziwić. Trzeba po prostu starać się dojechać w możliwie przyzwoitej formie jak najdalej. Przychodzi mi tu do głowy porównanie z ostatnią prostą Formuły 1, gdy kierowca zaczyna widzieć faceta wymachującego flagą w szachownicę" - aktor mówił "Tele Tygodniowi".

Na pytanie o zdrowy tryb życia, przyznał się do "symbolicznego smakowania wysokogatunkowych trunków". "Nigdy nie paliłem nałogowo, jedynie towarzysko, okazjonalnie. Wypić tyle, ile bym sobie życzył, już nie mogę, bo następny dzień jest sanitarny, więc raczej smakuję wysokogatunkowe trunki, ale w ilościach symbolicznych" -  dodał w wywiadzie z "Tele Tygodniem".

Artysta od kilku lat ma jednak problemy zdrowotne, a pierwszy raz opowiedział o nich w 2019 roku, kiedy przyznał, że cierpi na arytmię serca i ma za sobą stan przedzawałowy.

W ubiegłym roku, jeszcze przed wprowadzeniem lockdownu, Piotr Fronczewski poddał się z kolei skomplikowanej operacji biodra, po której konieczna była długa rehabilitacja. Według najnowszych doniesień medialnych artysta ponownie ma problemy ze zdrowiem i powinien poddać się kolejnej operacji. Aktor nie chce jednak o niej słyszeć.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Fronczewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy