Piotr Adamczyk: Jestem fighterem
Piotr Adamczyk w czerwcu weźmie udział w triathlonie. Artysta, który od kilku miesięcy intensywnie pracuje nad formą, opowiada o tym, jak godzi aktywne życie zawodowe z codziennymi treningami.
PAP Life: Jak, będąc najpopularniejszym aktorem w Polsce, godzisz pracę zawodową z treningami?
Piotr Adamczyk: - Czasem udaje mi się wcisnąć trening nawet podczas przerwy między zdjęciami. Myślę, że po prostu trzeba chcieć, a ja już nawet zacząłem tego potrzebować. Więc nie tylko chcę, ale muszę biegać, pływać i jeździć na rowerze. Nasz start, który jest tak medialnie rozgłośniony, zmusza do walki z leniem. Jeżeli nie powiedzielibyśmy całej Polsce, że mamy zamiar wystartować, to zapewne nie mielibyśmy takiej motywacji.
- Nie możemy się wycofać, a przed nami bardzo ważny wyścig, bo jednak 2 km pływania, 90 km jazdy rowerem i 21,5 km biegu, w towarzystwie 500 konkurentów, w tym mistrzów Polski, to będzie wyjątkowe wyzwanie i myślę, że warto się za to zabrać.
Decyzja o udziale w tym wyścigu była przemyślana czy spontaniczna?
- To była spontaniczna decyzja, tak jak każda w moim życiu. Kiedy się dowiedziałem, że Tomek Karolak biegnie, to powiedziałem, że ja też chcę. I zapisałem się na listę startową.
Może się nie udać?
- Często się nie udaje. To jest kondycyjnie bardzo trudny dystans, ale sprzęt też czasem zawodzi. Łukasz Grass, który brał udział już kilka razy w takim wyścigu, dwukrotnie złapał gumę na trasie rowerowej. Raz udało mu się wymienić koło, ale za drugim razem już mu się to nie udało. Triathlonista zawsze musi radzić sobie sam.
Treningi trwają już kilka miesięcy i odbywają się prawie codziennie. Czy w związku z tym życie się zmienia?
- Treningi są długie i w pewnym momencie, kiedy nabiera się już wprawy i nie myśli się tylko o tym, kiedy wreszcie meta, można oddać się pewnej medytacji. Jest to stan organizmu, który zaczyna być człowiekowi potrzebny. Wielokrotnie wcześniej obiecałem sobie, że 'od jutra' będę biegał, pływał lub chodził do siłowni. Kończyło się to bardzo szybko zmęczeniem, czy przetrenowaniem. Tymczasem, jeżeli zacznie się trenować pomału, to powoli dojdzie się do celu.
Czy dzięki tym treningom dowiedziałeś się czegoś o sobie?
- Dowiedziałem się, że mam charakter fightera. Nie odpuszczam na ostrych treningach i jestem z tego dumny. Ta wielka niewiadoma, jak dużym wyzwaniem jest siedem godzin ciągłego wysiłku podczas startu, przyczynia się do tego, że będzie to rodzaj premiery, której jeszcze nigdy nie miałem. Od listopada przygotowujemy się do tego startu. Natężenie myśli jest tak duże, że mam nadzieję, że będę mógł spać poprzedniego dnia.
Stosujesz specjalną dietę?
- Przy tak dużym obciążeniu treningowym, trzeba dużo jeść. Nie mam diety. Staram się jeść jak najwięcej i na pewno pomaga mi w tym moja własna restauracja.
Z Piotrem Adamczykiem rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).