Reklama

Pierwsze kroki Kravitz w Hollywood: co ukrywała przed fanami?

Wydawałoby się, że Zoë Kravitz, jako córka uznanych na całym świecie artystów, wielką karierę miała właściwie zapewnioną. Tymczasem aktorka ciężko pracowała na swoją pozycję, a na przełom musiała czekać niemal dekadę. Po drodze wielokrotnie spotykała się z przedmiotowym traktowaniem oraz rasizmem. Dziś jest Kobietą Kot z filmowego "Batmana" oraz przygotowuje się do premiery swego debiutu reżyserskiego. 1 grudnia 2023 roku aktorka kończy 35 lat.

Kravitz jest córką Lenny'ego Kravitza i Lisy Bonet. Jej rodzicami chrzestnymi są nominowany do Oscara producent Bruce Cohen oraz aktorki Cree Summer i Marisa Tomei. Jak sama przyznała, jej matka i ojciec to osoby, które zburzyły wiele murów. "Oboje byli artystami, którzy nie zachowywali się, nie ubierali i nie brzmieli, jak czarnoskóra osoba powinna według białych standardów" - mówiła w wywiadzie dla "Guardiana". 

Reklama

Nie ukrywa, że przez pewien czas miała problem z zaakceptowaniem swojego pochodzenia. "Każdy przechodzi swoją własną podróż. Walczyłam z zaburzeniami odżywiania i presją, by wyglądać w określony sposób. I znalazłam naprawdę cudowną równowagę pod względem stawiania mojego zdrowia psychicznego i ciała na pierwszym miejscu. Nie mogę grać, jeśli nie mam paliwa i nie czuję się dobrze" - wyznała w wywiadzie dla brytyjskiego "Glamour".

Karierę aktorki postanowiła rozpocząć po zakończeniu liceum. Studia rzuciła po roku i wyprowadziła się do Nowego Jorku, by tam występować w filmach. Już w 2007 roku wystąpiła w pierwszych produkcjach. Zagrała opiekunkę do dziecka w "Życiu od kuchni" z Catherine Zetą-Jones i Aaronem Eckhartem. W tym samym roku wystąpiła w "Odważnej" z Jodie Foster. W pierwszych latach swojej kariery otrzymywała przede wszystkim mniejsze role. Na najważniejsze musiała czekać dziesięć lat.

Zoë Kravitz: Czuć się dobrze we własnej skórze

"Kiedy dorastałam, moi rodzice zawsze pytali mnie, kim chcę być, jaką osobą chcę być, jakiej sztuce chcę się oddać" - wspominała na łamach "I-D". "Myślę, że bycie sobą to duża odpowiedzialność. I nie chodzi tu o to, żeby inspirować jak najwięcej ludzi i zachęcać do tego, żeby byli jak ja, chcę, żeby chcieli być sobą".

Przy okazji współpracy z marką YSL wielokrotnie była pytana o to, czym jest dla niej piękno. Choć z czytelniczkami kolorowych magazynów dzieliła się swoją pielęgnacyjną rutyną, dietą, zawsze podkreśla, że piękne jest to, czego nie widać na zewnątrz.

"Dla mnie to pewna postawa. Kiedy widzę kogoś, kto czuje się dobrze we własnej skórze, wie, kim jest, uważam, że to jest piękne. Widziałam wiele osób, które olśniewają na papierze, jednak poza tym nie ma nic, jest niepewność w oczach, co oznacza, że w ich przypadku to piękno nic nie znaczy, ono umyka w kilka sekund" - przyznała.

"Ludzie podchodzą do mnie na ulicy i mówią mi, że jestem piękna, a jednak wciąż czuję się niepewnie" - mówiła. "Ważne jest to, aby mieć pokorę, ale chcę też czuć się piękna. Chcę odnosić się do siebie z miłością. Ta energia wpływa na twoje zdrowie".

Zoë Kravitz: Przełom w karierze

Mimo niewielkich ról Kravitz zapadała w pamięć. W "X-Men: Pierwszej klasie" zagrała Angel, mutantkę o muszych skrzydłach. W "Dope" wcieliła się w obiekt uczuć głównego bohatera, nerda próbującego przeżyć w getcie Los Angeles. W końcu w "Mad Maksie: Na drodze gniewu" była jedną z żon Nieśmiertelnego Joe, którą tytułowy bohater stara się wyzwolić z pomocą granej przez Charlize Theron Furiozy. 

Przełomem okazała się rola w serialu "Wielkie kłamstewka". Jak przyznała, jej postać początkowo miała być biała, dlatego na planie w kilku momentach czuła się niezręcznie. Produkcja została świetnie przyjęta. Chociaż nagrody przypadły jej koleżankom z obsady — Nicole KidmanLaurze Dern i Reese Witherspoon — Kravitz zaczęła wkrótce otrzymywać interesujące propozycję. Najważniejszą z nich była rola Kobiety Kot w "Batmanie" Matta Reevesa

Przy okazji tej wiadomości przypomniano, że aktorka starała się o angaż w poprzednim filmie o obrońcy miasta Gotham pod tytułem "Mroczny Rycerz powstaje". Nie otrzymała jej wówczas. Jak podały media, miała wtedy usłyszeć, że jest zbyt 'miejska' ["too urban" - termin używany do ukrycia faktu, że ktoś ma na myśli mniejszość rasową, zwykle Afroamerykanów — red.], by zagrać Kobietę Kot (wcieliła się w nią ostatecznie Anne Hathaway). 

Kravitz ustosunkowała się do tych informacji. Przede wszystkim nie starała się wtedy o rolę kociej przeciwniczki Batmana. "Chciałam wziąć udział w przesłuchaniu do dużo mniejszej roli, ale powiedzieli mi (nie wiem, kto, ale w ten sposób zostało mi to przedstawione), że nie będą szukać do niej kogoś z 'miejskim' wyglądem. To usłyszałam dziesięć lat temu, były to zupełnie inne czasy" - tłumaczyła Kravitz na swoim koncie na portalu społecznościowym Instagramie.

"Nie opowiedziałam tego, aby wskazywać kogokolwiek palcem albo oskarżać kogokolwiek o rasizm — a w szczególności Chrisa Nolana, producentów filmu czy castingerów. Szczerze uważam, że żaden z nich nie chciał mi sprawić żadnej przykrości" - stwierdziła. "Chciałam tylko podać przykład, jak w tamtym czasie wyglądała cała sytuacja z perspektywy kolorowej kobiety. Jeszcze raz, to wydarzyło się wiele lat temu, gdy podobne słowa były rzucane na lewo i prawo. I choć cieszę się, że to się zmieniło — ochłońmy! Warto sprawdzić fakty, zanim napisze się nieprawdę" - kontynuuje aktorka.

By wcielić się Kobietę Kot, Kravitz oglądała filmy o wielkich kotach i naśladowała ich ruchy. Zanim weszła na plan, trenowała przez cztery miesiące. Aktorka przyznała, że nie bała się powrotu dawnych demonów związanych z odżywianiem. "Skupiłam się, by być silną, nie szczupłą. To bardzo fizyczna rola. Chciałam mieć pewność, że wypadnę wiarygodnie, robiąc te wszystkie rzeczy na ekranie. Czułam się silniej i zdrowiej niż w ostatnim czasie" - wyznała w wywiadzie dla "Guardiana". Jak to już bywało w przypadku kina superbohaterskiego, największym problemem okazało się korzystanie z toalety. "Byłam jak dwuletnie dziecko. Gdy musiałam do łazienki, ktoś szedł ze mną" - śmiała się. 

Zoë Kravitz: Debiut reżyserski

"Batman" okazał się ogromnym sukcesem, a Kravitz na pewno powróci w jego sequelu. Ostatni rok to dla niej przede wszystkim praca nad "Pussy Island", jej debiutem reżyserskim. Scenariusz zaczęła pisać wspólnie z E.T. Feigenbaumem w 2017 roku. Fabuła osnuta jest wokół historii bystrej kelnerki, która stara się wkraść w łaski i krąg towarzyski pewnego zamożnego przedsiębiorcy i filantropa. 

Spędzając nad koncepcją po osiem, a nawet dwanaście godzin dziennie, dwójka zaprzyjaźnionych twórców chciała pochylić się nad tematem mizoginii i molestowania seksualnego. Zanim jednak zdołali ukończyć scenariusz, świat rozrywki stanął u progu wielkiej zmiany.

"Ta historia zmieniała się wiele razy. Zaczęłam ją pisać, zanim Harvey Weinstein został zdemaskowany. Wtedy świat był inny i ja wychodziłam z zupełnie innego miejsca. Całość przypominała wściekły feministyczny scenariusz. Potem wiele się zmieniło. Gdy wywiązały się żywe dyskusje na ten temat, musiałam wygodnie usiąść i przyglądać się temu, dokąd nas zaprowadzą, co się dalej stanie" - wspomina Kravitz.

Zdjęcia do "Pussy Island" zakończyły się w październiku 2022 roku. W filmie udział wzięli Naomi Ackle, Channing Tatum, Simon Rex, Christian Slater, Geena Davis i Kyle MacLachlan. Produkcja nie ma jeszcze ustalonej daty premiery.

Zoë Kravitz: Życie prywatne

Kravitz od 2016 roku spotykała się z aktorem Karlem Glusmanem. Para pobrała się w 2019 roku. Pod koniec 2020 roku aktorka wniosła pozew o rozwód. W następnym roku zaczęła spotykać się z Channingiem Tatumem. W październiku 2023 roku ogłoszono, że para się zaręczyła.

Z tego faktu uradowany miał być Jason Momoa, były ojczym Kravitz. "Zaręczyny pozytywnie zaskoczyły Jasona" - miał stwierdzić informator "People". "Kocha i Channinga, i Zoë. Uważa, że stanowią wspaniałą parę. Jason jest ich największym poplecznikiem". Momoa był mężem Lisy Bonet, matki Kravitz. Para doczekała się dwójki dzieci — córki Loli (16) i syna Nakoa-Wolfa (14). W 2022 roku ogłosili swoją separację. 

Mimo rozpadu związku z jej matką Momoa wciąż wspiera Kravitz. Razem ze swoimi dziećmi pojawił się na premierze "Batmana", by wspierać ją w ważnej chwili. Aktorka przyznała wtedy, jak dużo to dla niej znaczy. "To niesamowite, gdy ludzie, którzy cię kochają, pojawiają się podczas ważnych dla ciebie momentów. To naprawdę wyjątkowe" - mówiła Kravitz.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zoe Kravitz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy