Reklama

"Pierścionek z orłem w koronie": Wajda kontra widzowie. Musiał zmienić zakończenie

15 lutego mija 30 lat od premiery filmu Andrzeja Wajdy "Pierścionek z orłem w koronie". Obraz, który był aktorskim debiutem Rafała Królikowskiego, został przyjęty w Polsce dość chłodno, a negatywna reakcja widzów na zakończenie podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, doprowadziła nawet do jego zmiany przez reżysera.

15 lutego mija 30 lat od premiery filmu Andrzeja Wajdy "Pierścionek z orłem w koronie". Obraz, który był aktorskim debiutem Rafała Królikowskiego, został przyjęty w Polsce dość chłodno, a negatywna reakcja widzów na zakończenie podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, doprowadziła nawet do jego zmiany przez reżysera.
Andrzej Wajda (z lewej) i Rafał Królikowski (z prawej) na planie "Pierścionka z orłem w koronie" /Mary Evans Picture Library /Agencja FORUM

Akcja "Pierścionka z orłem w koronie" Andrzeja Wajdy rozgrywa się w październiku 1944 roku, w ostatnich dniach Powstania Warszawskiego. Podchorąży Marcin (Rafał Królikowski) z resztką swojego plutonu wycofuje się z ruin bronionego domu. Zostaje ranny. W czasie kapitulacji jego dziewczyna, Wiśka (Agnieszka Wagner), trafia do jednego z przejściowych obozów dla ludności cywilnej. Zostają rozdzieleni.

W niemieckim szpitalu pod Warszawą opiekuje się Marcinem Janina (Adrianna Biedrzyńska), sanitariuszka jego oddziału. Przełożony Marcina, major Steinert (Piotr Bajor), nawiązuje z nim kontakt i proponuje walkę z nowym, sowieckim okupantem. Marcin wraca do zdrowia w domu pani Choińskiej (Jadwiga Jankowska-Cieślak), dokąd przewiozła go Janina. Obojgu udaje się odszukać leczących się w szpitalach żołnierzy z powstańczego plutonu. Marcin czuje się za nich odpowiedzialny. Wierząc w kompromis i możliwość porozumienia z nowym reżimem, postanawia nawiązać kontakt z ludową władzą.

Reklama

Reżyserowi udało się zaprosić do współpracy wielu znakomitych aktorów. W filmie, zrealizowanym na podstawie książki Aleksandra Ścibora-Rylskiego "Pierścionek z końskiego włosia", wystąpili również: Cezary Pazura, Jerzy Kamas czy Maria Chwalibóg.

W zamierzeniu reżysera "Pierścionek" miał stanowić pożegnanie ze "szkołą polską", nurtem rodzimej kinematografii, którego Wajda był współtwórcą ("Kanał", "Popiół i diament"). Jest nawet w "Pierścionku z orłem w koronie" scena, będąca swoistą parafrazą słynnego fragmentu "Popiołu i diamentu", kiedy Maciek Chełmicki zapala alkohol w kieliszkach na pamiątkę po zmarłych kolegach. W "Pierścionku..." jednak ma ona nieco inną wymowę.

Ponadto miał być też rozliczeniem z bolesną historią polskiego społeczeństwa, które zmuszone było po roku 1945 na mniej lub bardziej otwartą współpracę z komunistyczną władzą.

Premiera filmu odbyła się na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, ale na życzenie twórcy obraz został wycofany z konkursu głównego. Burzliwa reakcja gdyńskiej publiczności spowodowała, że Wajda zdecydował się w ostatecznej wersji zmienić zakończenie filmu.

Spore wrażenie na krytykach zrobiły początkowe wstrząsające sekwencje filmu, poświęcone dogorywającemu Powstaniu Warszawskiemu.

"Pierwsze sceny filmu chwytają widza za gardło. (...) Zobaczyliśmy, ba, poczuliśmy fizycznie, ja poczułem, ale słyszałem również od innych, że ciarki im chodziły po plecach, poczuliśmy tedy, nieruchomo wpatrzeni w ekran, ową zniewalającą prawdę filmowego obrazu, który w pięciominutowym skrócie zdołał zawrzeć treść stu pięćdziesięciu stronic wcale przecież nie rozgadanej powieści" - Wiktor Woroszylski pisał w "Kinie".

Publiczność z rezerwą przyjęła jednak film Wajdy.

"W 'Pierścionku...' dobro i zło nie są od siebie równie radykalnie oddzielone, czego skutkiem było znacznie chłodniejsze przyjęcie tego filmu przez widzów. 'Bohater AK nie mógł w żadnym wypadku podjąć współpracy z komunistami' - brzmiał zarzut. Nawet jeżeli (...) scenarzysta nieco przesadził, to w jego i Wajdy filmie upatruję odważną próbę zanalizowania genezy tej współpracy z komunistami, którą w latach 1945-1989 musiał przecież podjąć cały naród" - pisał Jerzy Płażewski.

Za rolę w "Pierścionku" Rafał Królikowski, dla którego był to filmowy debiut, otrzymał nagrodę im. Zbigniewa Cybulskiego. "Nie dostawałem propozycji grania twardych facetów, więc nie miałem szansy sprawdzenia się w tego typu rolach. Inna sprawa, że po debiucie w 'Pierścionku z orłem w koronie' Wajdy zostałem zaszufladkowany jako amant i nikt nie próbował szukać we mnie czegoś innego - wyznał po latach aktor, dodając, że reżyserzy bali się obsadzać go wbrew tak zwanym warunkom, a on marzył, by grać twardzieli.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy