Pierce Brosnan o najważniejszej roli w karierze. Nie jest to Bond
Choć Pierce Brosnan jest jednym z najsłynniejszych odtwórców postaci Jamesa Bonda, a występom w filmach z tej serii zawdzięcza ogromną popularność i niemałe pieniądze, nie uważa, że to była najważniejsza rola w jego życiu.
Urodzony w Irlandii aktor należy do grona największych gwiazd Hollywood. Międzynarodową sławę przyniosła mu rola Jamesa Bonda, w którego wcielał się w czterech filmach o przygodach słynnego agenta. "Bond zmienił moje życie. To był dar, z którego wciąż mogłem czerpać" - przyznaje Pierce Brosnan w rozmowie z magazynem "Parade".
Prócz ogromnej rozpoznawalności i kolejnych zawodowych propozycji, w których mógł wówczas przebierać, wcielenie się w ikoniczną postać "Agenta Jej Królewskiej Mości" zagwarantowało Brosnanowi status symbolu seksu. "Trzeba traktować to z przymrużeniem oka i mieć poczucie humoru na swój temat. Zostałem pobłogosławiony pewnym wizerunkiem, który do mnie przylgnął. Mam świadomość, że muszę podchodzić do tego tak lekko, jak to możliwe, cały czas redefiniować samego siebie i wciąż zaskakiwać" - zapewnia.
Laureat Europejskiej Nagrody Filmowej wspomina, że w filmach zakochany był od najmłodszych lat, a słynne produkcje, które jako dziecko oglądał w lokalnych kinach, ukształtowały go jako artystę. "Wychowałem się na westernach. Kiedy dorastałem, w mojej okolicy były dwa kina - Lyric i Palace - które stały się kamieniem węgielnym mojej przygody z filmem. Nie mieliśmy telewizji, więc chodzenie w każdą sobotę do kina było naszym rodzinnym rytuałem. Kiedy zobaczyłem 'Ucieczkę w kajdanach', byłem oszołomiony. Nigdy nie widziałem czegoś takiego na ekranie. Opuszczając Irlandię w wieku 11 lat, zetknąłem się w twórczością Clinta Eastwooda i Steve'a McQueena, dzięki którym zyskałem głębsze uznanie dla kina" - zdradza Brosnan.
Co ciekawe, choć rola Agenta 007 sprawiła, że trafił do elity Hollywood, Brosnan nie uważa jej za najważniejszą w swojej karierze. Za swój najważniejszy występ uważa udział w brytyjskim filmie gangsterskim z 1980 roku, w którym główne role zagrali Bob Hoskins i Helen Mirren.
"Najważniejszym doświadczeniem w karierze była dla mnie rola w 'Długim Wielkim Piątku'. Nie miałem żadnej kwestii w całym filmie, nie przysłali mi nawet scenariusza. Wiedziałem tylko, że jestem jednym z zabójców IRA. To był mój pierwszy film i pozostanie w mojej pamięci na zawsze" - wyznaje Brosnan. Wśród innych istotnych ról w swoim dorobku aktor zalicza również występ w "GoldenEye", w którym na ekranie partnerowała mu Izabella Scorupco, oraz w "Aferze Thomasa Crowna" z Rene Russo.
W rozmowie z "Parade" Brosnan zdradził też, że pandemia odcisnęła na jego życiu wyraźne piętno. "Straciłem dwóch przyjaciół z powodu koronawirusa. Znałem ich 45 lat, jestem ojcem chrzestnym syna jednego z nich. To mi uświadomiło, że nawet wtedy, gdy jesteśmy spokojni, gdy uważamy, że nasze życie jest wspaniałe, zawsze czyha na nas zagrożenie. Mam nadzieję, że gdy ten kryzys się skończy, będzie w nas więcej wrażliwości, dobroci i świadomości kruchości życia i planety" - dodaje aktor.
Pierce'a Brosnana zobaczymy wkrótce w komedii "Eurovision Song Contest: Historia zespołu Fire Saga". Wcielił się on w ojca głównego bohatera, którego gra Will Ferrell. "To charakterny facet, który ciężko pracuje i nie wylewa za kołnierz. Uwielbiam Willa, dlatego kręcenie tego filmu było wspaniałym doświadczeniem" - mówi Brosnan. Film trafi na Netfliksa 26 czerwca.