Reklama

Pięć wcieleń Boczarskiej

Są aktorzy, którym przez całe życie nie udaje się zagrać pięciu filmowych postaci. Magdalena Boczarska jednak do nich nie należy, co więcej - w pięć ról wciela się w jednym filmie! W "Jak się pozbyć cellulitu" - najnowszej komedii Andrzeja Saramonowicza - zobaczymy ją jako masażystkę, tancerkę go-go, szaloną chemiczkę, ukraińską gosposię i tropicielkę psychopatycznego zbrodniarza.

- Kornelia Matejko to tajemnicza intrygantka, która ma wiele wcieleń. Początkowo przedstawia się jako masażystka, ale kiedy wychodzi na jaw, że zupełnie nie umie masować, zaczyna ujawniać coraz bardziej zaskakujące odsłony swojej bogatej osobowości. Łącznie jest ich pięć - mówi Magdalena Boczarska, grająca jedną z głównych ról w najnowszej komedii Andrzeja Saramonowicza "Jak się pozbyć cellulitu".

- Chciałem opowiedzieć o sile kobiecej wyobraźni - mówi autor scenariusza i reżyser Andrzej Saramonowicz. - Fascynuje mnie, że kobiety potrafią zmyślać nie gorzej niż mężczyźni, a już z pewnością z większym wdziękiem. Kornelia potrafi wkręcać swoich słuchaczy z niewinnością kilkuletniej dziewczynki, nie przestając ani na chwilę być zmysłowym wampem. To kobieta-kot, kobieta-wąż, kobieta kameleon.

Reklama

Siła wyobraźni Kornelii Matejko jest tak duża, że udziela się innym. Zafascynowane jej opowieściami inne bohaterki - Ewa (Dominika Kluźniak) i Maja (Maja Hirsch) - wyruszą w podróż po własnej imaginacji. Przyjaźń z Kornelią stanie się przygodą ich życia - momentami szaloną i niebezpieczną, ale zawsze niezmiernie śmieszną.

Magdalena Boczarska również pracę przy "Jak się pozbyć cellulitu" wspomina jako szaloną przygodę.

- Czułam się , jakbym grała nie w jednym, ale pięciu filmach. Jednego dnia masowałam gorącymi kamieniami Maję Hirsch w spa, a już następnego przeistaczałam się w ukraińską gosposię, mającą poważne problemy z uzębieniem oraz poprawnym wypowiadaniem się po polsku. Chwilę później byłam ubraną w biały kitel chemiczką, pracującą w laboratorium nad nie do końca legalnymi substancjami, by w następnej odsłonie stać się tancerką z klubu go-go, wijącą się przed mężczyznami w blond peruce i srebrnym kostiumie z cekinów jak z musicalu "Chicago". Ale najwięcej frajdy sprawiło mi chyba tropienie szalonego naukowca w podziemiach jego tajemniczej fabryki. Miałam skórzane spodnie, buty na wściekle wysokim obcasie i długi, gruby warkocz. Wszyscy powtarzali, że wyglądam jak Lara Croft - śmieje się Boczarska.

Magdalena Boczarska w zawrotnym tempie wyrasta na gwiazdę polskiej sceny filmowej. Po rolach w "Testosteronie", "Lejdis" i "Idealnym facecie dla mojej dziewczyny" zagrała w "Różyczce", za którą otrzymała nagrodę indywidualną (za główną rolę kobiecą) na 35. Festiwalu Filmowym w Gdyni. Boczarska otrzymała także nominację do prestiżowej Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego przyznawanej "młodym aktorom, wyróżniającym się wybitną indywidualnością".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy