Reklama

Phoebe Waller-Bridge: Bond musi dojrzeć

Phoebe Waller-Bridge jest drugą kobietą w historii filmowej serii o Bondzie, która będzie miała swój wkład w scenariusz jednej z odsłon przygód agenta 007. Czeka ją trudne zadanie zbudowania kobiecych postaci. Czy to oznacza, że Bond idzie z duchem czasu?

Phoebe Waller-Bridge jest drugą kobietą w historii filmowej serii o Bondzie, która będzie miała swój wkład w scenariusz jednej z odsłon przygód agenta 007. Czeka ją trudne zadanie zbudowania kobiecych postaci. Czy to oznacza, że Bond idzie z duchem czasu?
Lea Seydoux i Daniel Craig zagrają razemw drugiej z kolei odsłonie przygód Jamesa Bonda /Laura Cavanaugh /Getty Images

Pierwszą kobietą, która tworzyła przygody słynnego agenta 007 była scenarzystka Johanna Harwood, która pracowała przy scenariuszach do filmów "Dr. No" i "Pozdrowienia z Rosji". Po ponad 50 latach twórcy ponownie zapraszają do pracy nad scenariuszem kobietę - Phoebe Waller-Bridge.

Phoebe Waller-Bridge, angielska aktorka, która zagrała m.in. w filmie "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie", zdobywczyni m.in. telewizyjnej nagrody BAFTA = za tytułową rolę w serialu "Fleabag" stawiana jest często w jednym szeregu z Leną Dunham i Amy Schumer. Skąd takie porównanie? Podobnie jak Dunham i Schumer otwarcie mówi o kobiecości bez zbędnego filtra i retuszu, jest prawdziwa.

Reklama

Nic dziwnego, że twórcy 25. odsłony Bonda zdecydowali się zaangażować ją do przepisania kobiecych ról. Kobiety Bonda z pewnością nie stracą na urodzie, ale może zyskają na charakterze i przestaną być jedynie pięknym tłem.

"Wiele mówi się o tym, czy [Bond] jest teraz odpowiedni, aktualny w kontekście tego, kim jest i jak traktuje kobiety" - powiedziała Phoebe Waller-Bridge. "Myślę, że to bzdury. Myślę, że jest absolutnie ważny. Musi dojrzewać. Musi ewoluować, a najważniejsze jest to, żeby film właściwie traktował kobiety. On nie musi. On musi być wierny tej postaci" - dodała.

Przyznała, że bardzo ceni Daniela Craiga w roli Bonda. "Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jego Bonda, jego występ, było w nim coś ironicznego, przewrotnego" - powiedziała. "Byłam bardzo podekscytowana pisaniem dla niego dialogu. To znaczy, skrypt już był, zatem mówienie o tym, że piszę scenariusz jest niesprawiedliwe" - wyjaśniła.

Waller-Bridge, podkreśliła, że chce się upewnić, że grane przez Lashanę Lynch, Leę Seydoux i Anę de Armas postacie będą "czuły się jak prawdziwi ludzie", były z krwi i kości. "Chcę mieć pewność, że kiedy otrzymają scenariusze, Lashana, Lea i Ana otworzą je, przeczytają i pomyślą: 'Nie mogę się doczekać, aby to zagrać'. Jako aktorka, na początku kariery bardzo rzadko miałam to uczucie. Wiedza, że daję je innej aktorce, sprawia mi wiele radości i przyjemności" - przyznaje.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Phoebe Waller-Bridge
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy