"Pewnego razu... w Hollywood": Tarantino przygotowuje dłuższą wersję filmu
Aż cztery godziny. Tyle ma trwać nowa wersja ostatniego filmu Quentina Tarantino. To, że powstaje dłuższa wersja "Pewnego razu... w Hollywood" zapowiedział sam reżyser. Przyznał też, że będzie też zabiegał o to, aby film ponownie trafił do kin.
Dobrą wiadomość dla fanów filmu "Pewnego razu... w Hollywood" przyniósł niedawno Nerdist. Portal twierdzi, że Quentin Tarantino pracuje nad nową wersją tego filmu. Tym razem "Pewnego razu... w Hollywood" ma potrwać cztery godziny. Dla porównania - wersja, którą pokazywano w kinach, była dwa razy krótsza, trwała 161 minut.
O tym, że trwają prace nad dłuższą wersją filmu, mówił też sam reżyser po specjalnym pokazie "Pewnego razu..." w Los Angeles. Nie zdradził szczegółów, ale przyznał, że postara się o to, by film raz jeszcze trafił do kin.
Krytycy już zastanawiają się, czy w wydłużonej wersji zobaczymy na przykład Jamesa Marsdena w roli Burta Reynoldsa oraz wycięte sceny z udziałem Tima Rotha.
Można też oczekiwać więcej scen z udziałem Margot Robbie, która wcieliła się w Sharon Tate. W zwiastunach widać było bowiem takie ujęcia z jej udziałem, których nie zobaczyliśmy w wersji podstawowej.
Tarantino znany jest z tego, że kręci z reguły znacznie więcej materiału niż może potem pokazać w filmie, który wchodzi do kin. Dlatego często tworzy potem wydłużone wersje. Rozszerzenia doczekał się między innymi "Death Proof", a "Nienawistna ósemka" pojawiła się na Netfliksie w czterech, wzbogaconych o nowy materiał, częściach.
Najdłuższym jak dotąd filmem Tarantino jest "Nienawistna ósemka", który trwa 3 godziny i 7 minut. Ale tylko wtedy, gdy nie liczymy łącznej długości "Kill Bill" i "Kill Bill 2", które Tarantino uważa za jeden film.
Dzięki temu "Pewnego razu... w Hollywood" jest liczony jako dziewiąty film Tarantino. To ważne dla miłośników jego twórczości, bo reżyser zapowiedział, że nakręci tylko dziesięć filmów.