Peter Jackson: Nowa Zelandia to nie Pensylwania
Peter Jackson ("King Kong", "Władca Pierścieni") odtworzył w swym nowozelandzkim studio Wellington Nowy Jork lat 30., ale uznał, że północna Pensylwania, gdzie będzie rozgrywać się akcja jego najnowszego filmu "The Lovely Bones", jest niemożliwa do zreplikowania w warunkach studia filmowego.
Jackson na stronie internetowej aintitcool.com wyznał, że odwiedził ostatnio Norristown, niedaleko Filadelfii, gdzie rozgrywa się akcja napisanej przez Alice Sebold książki "The Lovely Bones". Reżyser przyznał, że topografia miejsca jest tak wyjątkowa, że zdecyduje się nakręcić część swojego filmu właśnie tam, a nie w studio Wellington.
"The Lovely Bones" przedstawia historię 14-latki, która już z niebios opowiada o morderstwie i gwałcie, które zostały na niej popełnione.
"Myślałem o tym, żeby nakręcić ten film w Nowej Zelandii, ale to co zobaczyłem w Pensylwanii jest tak charakterystyczne, i tak różne od tego jak wygląda krajobraz w Nowej Zelandii, a w dodatku stanowi integralną część książki, że część zdjęć powstanie w Stanach Zjednoczonych" - powiedział Jackson.
Dotychczas studio Wellington poradziło sobie ze stylizacją Nowego Jorku lat 30. (do "King Konga") oraz przekształceniem krajobrazu Nowej Zelandii w fantastyczny świat "Władcy Pierścieni".
Jackson nie ma jeszcze kandydatki do obsady głównej roli.
"Myślę, że poczekam z tym do momentu, kiedy znane będą bliższe produkcyjne terminy, bowiem chodzi tu o grupę wiekową, która bardzo szybko dorasta. Chcę bowiem by moją bohaterkę rzeczywiście zagrała 14-letnia dziewczyna" - zakończył Jackson.