Paul Newman i Joanne Woodword: Wszyscy o nich mówili
"Ktoś, kto tak wygląda, miałby prawo mieć naprawdę paskudny charakter, co najmniej taki, jak Brando" - mówiono o Paulu Newmanie w Hollywood. Tymczasem - nic z tych rzeczy. Zabójczo przystojny aktor, posiadacz "najpiękniejszych niebieskich oczu amerykańskiego kina", był całkowitym przeciwieństwem rozkapryszonej gwiazdy. Joanne Woodward zmieniła jego życie.
Życzliwy ludziom, obowiązkowy, skromny, z dużym poczuciem humoru, miał taki dystans do siebie, że zaprojektował własne epitafium: "Tu spoczywa Paul Newman. Zmarł jako nieudacznik, bo jego oczy zrobiły się brązowe".
Kiedy w latach 50. XX wieku łowcy autografów mylili go z Marlonem Brando, nie irytował się, tylko podpisywał zdjęcia: "Z najlepszymi życzeniami od Marlona Brando". Ponoć zrobił to ponad 500 razy.
Nie ukrywał, że zwykle dostawał od losu więcej niż się spodziewał. "Moje życie od samego początku było spokojne i bezpieczne, moje otoczenie zawsze czyste i przyjemne - wspominał lata dzieciństwa. - Ojciec to self made man z imponującym zasobem wiedzy, matka jest wyrozumiała i inteligentna".
Nawet w czasie Wielkiego Kryzysu, kiedy firmy bankrutowały jedna po drugiej, jego ojciec Arthur, handlujący sprzętem sportowym, zdołał zapewnić bliskim dostatnie życie.
W czasie wojny, w 1943 roku, Paul jako 18-latek został z uczelni po wołany do wojska. Rozpoczął program szkolenia dla pilotów, ale w jego trakcie odkryto, że jest daltonistą. Wchodził jednak w skład załogi samolotu torpedowego (rodzaj bombowca używanego w akcjach na morzu) jako radiooperator i strzelec pokładowy.
Tylko przypadkiem uniknął śmierci w czasie walk u brzegów Okinawy. Pilot jego samolotu miał ostrą infekcję uszu i maszyna została okresowo wycofana z pokładu lotniskowca USS Bunker Hill, w który 11 maja 1945 roku uderzyli dwaj piloci kamikadze.
Po zakończeniu wojny Paul wrócił na studia, ale nie mógł się odnaleźć w cywilnym życiu. Sporo pił, wdawał się w bijatyki. Wylał beczkę piwa na samochód rektora Ohio University i przy okazji uszkodził karoserię. Stracił przez to szansę na karierę sportową. Na szczęście zainteresował go studencki teatr. W nim poznał Jacqueline Witte. Zakochał się bez pamięci i poślubił ją w 1949 roku. Rok później na świat przyszedł ich syn Scott, po nim córka Stephanie.
Paul studiował w słynnym Actors Studio i próbował sił na scenie. Przyjmował nawet najmniejsze role, a kiedy brakowało pieniędzy, jako domokrążca sprzedawał encyklopedie. Kiedy Jackie była w ciąży z trzecim dzieckiem, Susan, dostał rolę na Broadwayu w spektaklu "Piknik".
To zmieniło jego życie. Na scenie poznał 22-letnią Joanne Woodward. Miała talent uderzający każdego, kto wiedział cokolwiek o teatrze, a do tego urodę i nieodparty wdzięk. Od dziecka marzyła o aktorstwie. Jako 9-latka w Atlancie nie tylko dostała się na premierę "Przeminęło z wiatrem", ale prześliznęła się do strefy gwiazd, gdzie siedziała Vivien Leigh z mężem Laurencem Olivierem. Bezczelna mała ponoć wspięła się nawet na kolana wielkiego brytyjskiego aktora.
Paul i Joanne spotykali się przez ponad czternaście miesięcy na scenie, bo "Piknik" miał 477 spektakli. Kiedy sztuka zeszła z afisza, byli w sobie zakochani. I bronili się przed tym uczuciem. Paul miał poczucie obowiązku wobec żony i malutkich dzieci. Wyjechał z Nowego Jorku, gdy dostał kontrakt w Los Angeles z wytwórnią Warner Bros. Jego debiutancki film zrobił klapę, ale producenci docenili przystojniaka.
Rozłąka z Joanne nie trwała długo, bo wkrótce i ona została zaangażowana w Hollywood. Aktorka tamte lata wspominała później jako bezustannie podejmowane próby ucieczki zakochanych od siebie, "naturalnie w przenośni i bezskutecznie".
Woodward została szybko uznana za aktorskie objawienie. Zagrała tytułową bohaterkę w "Trzech obliczach Ewy". Rolę nagrodzono Oscarem. Paul i Joanne, którzy byli parą w tym filmie, w czasie produkcji zamieszkali razem, choć Newman był wciąż żonaty z Jackie Witte. Aktor po latach zwierzył się, że poczucie winy za rozpad pierwszego małżeństwa będzie mu towarzyszyć do końca życia.
Newman był tak zakochany w Woodward, że gdy na planie "Kotki na gorącym, blaszanym dachu" Liz Taylor dała mu do zrozumienia, że jest nim zainteresowana, pozostał zupełnie obojętny.
W 1958 roku uzyskał rozwód i zaraz potem z Joanne pojechali do Las Vegas. Śluby w stolicy hazardu mają opinię prowizorycznych, ale ich małżeństwo jest tu wyjątkiem.
Joanne i Paul przeżyli ze sobą następne pół wieku. Woodward podkreślała, że najlepsze w ich związku było to, iż mogli wyznać sobie wszystko bez obawy, że będzie to odebrane jako śmieszne czy żałosne. Paul z zachwytem mówił o żonie, która zawsze go wspierała. Łączyło ich poczucie humoru, gust artystyczny i sympatie polityczne.
Bronili prześladowanych i wykluczonych mniejszości. Gdy Newman dowiedział się, że trafił na prywatną listę wrogów prezydenta Nixona, stwierdził: "Jestem z tego dumny". W pewnym okresie Joanne odłożyła na bok karierę, by zająć się córkami: Elinor (ur. 1959), Melissą (ur. 1961) i Claire (1965 r.). Newman wynagrodził jej to, reżyserując "Rachelo, Rachelo" - obsypaną wieloma nagrodami opowieść o nauczycielce z żoną w roli głównej.
Woodward dzielnie znosiła to, czego nie lubiła u Paula. Nie cierpiała piwa, które pił w ilościach hurtowych i bała się o niego podczas każdego wyścigu samochodowego, w którym brał udział. Nigdy jednak nie próbowała męża "reformować".
Dawali sobie dużo swobody. Kiedy w 1968 roku do Joanne doszły plotki o namiętnym romansie Paula z dziennikarką Nancy Bacon, postanowiła to przeczekać. I miała rację. Skruszony mąż po kilkunastu miesiącach wrócił na łono rodziny. (...)
Najlepszym sposobem na trzymanie się z dala od hollywoodzkich plotek i intryg było przeniesienie się na drugi kraniec Ameryki, do stanu Connecticut na wschodnim wybrzeżu. Newman i Woodward zamieszkali tam w 180-letnim domu, koło którego rosły stare jabłonie i płynął potok pełen pstrągów.
W 1987 roku Newman, syty sukcesów jako aktor, reżyser i producent, założył przedsiębiorstwo Newman's Own, wytwarzające sosy do sałatek i spaghetti. Dochody znakomicie prosperującej firmy przeznaczał na cele charytatywne. Razem z Joanne stworzył organizację pomagającą przewlekle chorym dzieciom oraz Fundację im. Scotta Newmana, walczącą z uzależnieniami. Nazwał ją tak na cześć syna, który zmarł w 1978 roku po przedawkowaniu narkotyków.
W 2008 roku u aktora rozpoznano nowotwór płuc. Po chemioterapii opuścił klinikę na własne życzenie, mówiąc, że chce umrzeć w domu. Odszedł 6 września 2008 roku w otoczeniu członków najbliższej rodziny i przyjaciół.