Reklama

Owen Wilson na scenie z Mickiem Jaggerem. "Byłem jak klaun"

W programie "The Late Late Show" Owen Wilson wyznał, że został uhonorowany wejściówką na dowolny koncert zespołu Rolling Stones. Mógł z nią wejść wszędzie, gdzie tylko chciał. Tyle że w głupi sposób stracił ją następnego dnia.

W programie "The Late Late Show" Owen Wilson wyznał, że został uhonorowany wejściówką na dowolny koncert zespołu Rolling Stones. Mógł z nią wejść wszędzie, gdzie tylko chciał. Tyle że w głupi sposób stracił ją następnego dnia.
Owen Wilson /Gilbert Flores/Variety /Getty Images

W rozmowie z Jamesem CordenemJeffem Goldblumem Owen Wilson wspominał, jak postanowił wybrać się na koncert The Rolling Stones w Argentynie. "Byłem trochę zakolegowany z niektórymi członkami zespołu, a mój przyjaciel był wtedy naprawdę dobrym przyjacielem Micka Jaggera, dlatego dostaliśmy te specjalne laminowane przepustki, które umożliwiają wchodzenie wszędzie, jak nam powiedziano" - zdradził.

Reklama

Gdy już miał przepustkę, zaczął się zastanawiać, czy faktycznie może wejść z nią "wszędzie". Nie niepokojony przez nikogo dotarł do sceny, na której występował Jagger. "Nagle, podczas utworu "Jumpin' Jack Flash", Mick zbiega w moim kierunku... Wychodzi na to, że miejsce, w którym stoję, jest częścią sceny. Po prostu zamarłem, próbowałem udawać, że mnie tam nie ma" - kontynuował swoją opowieść gwiazdor kina. Niestety, wówczas okazało się, że jego przepustka nie jest taka magiczna, jak sobie to wyobrażał. Natychmiast podbiegł ktoś z ochrony i bezceremonialnie go wyrzucił.

Wilson pamięta, że w nocy po koncercie długo nie mógł zasnąć, myśląc, że to, co się zdarzyło, było trochę niezręczne. Następnego ranka budzi go telefon od ochroniarza Jaggera: "Masz ten laminat (zalaminowaną przepustkę - przyp. red.)?" - słyszy w słuchawce. "Tak, wciąż go mam" - odpowiada. "Dobrze, zaraz przyjedziemy i go odbierzemy".

Kończąc swoją opowieść o krótkotrwałym posiadaniu "dożywotniej" przepustki na koncerty The Rolling Stones, Owen Wilson stwierdził, że nie ma do Jaggera pretensji. "Rozumiem go" - powiedział. "Człowiek ma show do zrobienia i nie potrzebuje jakiegoś klauna, który krąży dookoła, rozpraszając go".

Obecnie zespół The Rolling Stones pracuje nad swoim 24. albumem studyjnym. W zeszłym miesiącu muzycy ujawnili, że mają na nim wystąpić Paul McCartneyRingo Starr.

Owen Wilson zaś gra Boba Rossa, telewizyjnego instruktora malarstwa, w nadchodzącym filmie biograficznym "Paint". Premierę zapowiedziano na 7 kwietnia. Reżyserem filmu, a zarazem jego scenarzystą, jest Brit McAdams.

Wilson ma też wrócić do roli agenta M. Mobiusa w drugim sezonie serialu "Loki", który powinien trafić na platformę Disney+ w tym roku (jeszcze nie podano daty).

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Owen Wilson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy