Reklama

Oświadczenie organizatora KFF w sprawie filmu "Dobra zmiana"

Konrad Szołajski, którego film "Dobra zmiana" nie znalazł się w programie Krakowskiego Festiwalu Filmowego, zarzucał jego organizatorom cenzurę. Ci w odpowiedzi wystosowali oświadczenie, w którym tłumaczą swoją decyzję.

Konrad Szołajski, którego film "Dobra zmiana" nie znalazł się w programie Krakowskiego Festiwalu Filmowego, zarzucał jego organizatorom cenzurę. Ci w odpowiedzi wystosowali oświadczenie, w którym tłumaczą swoją decyzję.
Konrad Szołajski /Leszek Kotarba /East News

Dokument "Dobra zmiana" przedstawia losy dwóch Polek, które znajdują się po przeciwnych stronach politycznej barykady. Obie uważają się za patriotki i aktywnie uczestniczą w życiu publicznym. Film przygląda się ich działaniom i zadaje pytanie o dzielące Polaków różnice.

Gdy film Szołajskiego nie znalazł się w programie KFF, reżyser zarzucił organizatorom festiwalu cenzurę. Ci tłumaczyli swą decyzję, wskazując między innymi na niezadowalający poziom artystyczny filmu oraz jego dostępność w serwisach VoD.

Ostatecznie "Dobra zmiana" zostanie pokazana 1 czerwca 2019 roku podczas projekcji zorganizowanej przez miasto. Będzie ona połączona z debatą, w której udział wezmą Joanna Hańderek, Monika Płatek, Tomasz Sekielski i Szołajski. Nie wezmą w niej udziału przedstawiciele KFF, ponieważ jej termin zbiega się z zamknięciem festiwalu.

Reklama

Poniżej pełna treść oświadczenia:

Oświadczenie Krakowskiej Fundacji Filmowej, organizatora Krakowskiego Festiwalu Filmowego, w sprawie filmu "Dobra zmiana"

Szanowni Państwo,

W ostatnich dniach Krakowski Festiwal Filmowy stał się przedmiotem bezpardonowych ataków. Twórcy filmu "Dobra zmiana", który nie zakwalifikował się do programu 59. KFF, zarzucają nam stosowanie cenzury. Chcemy jednoznacznie stwierdzić, że przy układaniu programu zawsze kierujemy się wyłącznie względami merytorycznymi oraz własnymi, niezależnymi wyborami.

Film Konrada Szołajskiego nie został zakwalifikowany do programu tegorocznego festiwalu ze względu na negatywne oceny selekcjonerów oraz fakt, że jest szeroko dostępny w internecie na VOD, na DVD, a także od jesieni ubiegłego roku był pokazywany na festiwalach i w kinach w całej Polsce.

Krakowski Festiwal Filmowy jest na ekskluzywnej liście imprez kwalifikujących do Oscara w kategoriach krótkometrażowych (fabuła, animacja, dokument) oraz pełnometrażowego filmu dokumentalnego, a także rekomenduje do Europejskiej Nagrody Filmowej w tych samych kategoriach. Każdego roku do selekcji zgłaszanych jest około 3000 filmów z całego świata, z tego niecałe 200 trafia do programu. Utrzymanie tak wysokiej pozycji w świecie wymaga od nas poszukiwania filmów nowych, pokazywanych premierowo na naszym festiwalu. Z powodów oczywistych dotyczy to głównie filmów polskich, dla których krakowski festiwal jest szansą na zaprezentowanie się  gościom zagranicznym. Wiele z nich właśnie tutaj rozpoczyna karierę międzynarodową.

Gdyby film Konrada Szołajskiego był dziełem wybitnym albo co najmniej wyjątkowym, zapomniałbym o tym, że nie spełnia podstawowych wymogów Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Ale film Konrada Szołajskiego wybitny nie jest, mało tego - spotkał się z jednoznacznie negatywną oceną selekcjonerów i nie otrzymał tzw. rekomendacji, która obliguje mnie do zapoznania się z takim tytułem i rozważenia jego udziału w programie. Warto dodać, że komisja selekcyjna składa się z osiemnastu osób reprezentujących aktywnych filmowców, krytyków filmowych i filmoznawców, a proces selekcji jest wieloetapowy. Mimo braku rekomendacji film obejrzałem, ponieważ znałem projekt już na etapie realizacji, jako że producent festiwalu, Krakowska Fundacja Filmowa, którą prowadzę, opiekowała się nim od początku, promując go na zagranicznych wydarzeniach branżowych, co zostało nawet odnotowane w napisach końcowych, gdzie pojawiają się podziękowania dla naszej fundacji i dwóch koleżanek z zespołu.

Dopiero na dwa dni przed rozpoczęciem festiwalu, dotarła do siedziby naszej fundacji petycja dotycząca filmu "Dobra zmiana" podpisana przez 40 podmiotów - osób i organizacji oraz 250 internautów. Wymownym jest, że wśród osób, które złożyły swój podpis pod listem z imienia i nazwiska nie ma ani jednego dokumentalisty.

Reżyser, który całą tę awanturę wywołał, doskonale wcielił się w rolę męczennika systemu. Twórcy skwapliwie wykorzystują okazję, aby kosztem dobrego imienia i pozycji festiwalu promować film, którego premiera miała miejsce ubiegłej jesieni i nie odbiła się szerokim echem wśród publiczności i mediów.

Zasmuca nas fakt, że w dzisiejszych czasach tak łatwo jest podważyć autorytety i zdyskredytować decyzje doświadczonych gremiów eksperckich, przypisując im motywy polityczne. Te treści rozprzestrzeniają się szybciej przez bezrefleksyjne powielanie niezweryfikowanych informacji w mediach społecznościowych. 

Szołajski jako jedyny filmowiec zajął się w pełnometrażowym filmie dokumentalnym tematem naszego totalnego rozwarstwienia społecznego i poróżnienia politycznego, ale czy to oznacza, że jego film powinien być traktowany szczególnie i poza wszelkimi kryteriami, bo "na bezrybiu i rak rybą"?

Jako dyrektor festiwalu, tego festiwalu, wiem, ile ważą moje coroczne decyzje programowe, toteż staram się podejmować je bardzo odpowiedzialnie i co najważniejsze w tym kontekście - nigdy ich nie zmieniam, bez względu na rodzaj interwencji i z której strony się pojawiają.

 

Z poważaniem,

Krzysztof Gierat  - prezes Fundacji i dyrektor Festiwalu

Barbara Orlicz-Szczypuła - wiceprezes Fundacji i dyrektor biura programowego Festiwalu

oraz zespół Krakowskiego Festiwalu Filmowego


INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama