Oscary: Drugoplanowa rola męska
Do Oscarów coraz bliżej. Niedawno poznaliśmy nominacje do nagrody Złotych Globów. Już teraz można więc pokusić się o pewne prognozy, dotyczące nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej. Wiadomo przecież, że gusta członków Akademii podporządkowane są znacznie mniej subiektywnym kategoriom. Na początek propozycje do nagrody dla najlepszego aktora drugoplanowego.
To będzie ciężki orzech do zgryzienia dla Akademików, bowiem wśród tegorocznych drugoplanowych ról jest wiele bardzo dobrych kreacji. Żadna z nich nie wybija się jednak ponad pozostałe. Dodatkowym utrudnieniem dla członków Akademii mogą być "strategiczne" zagrania szefów wytwórni filmowych, którzy będą zgłaszać główne role jako drugoplanowe.
Klasycznym wręcz przykładem może być przypadek George'a Clooney'a, który w filmie "Syriana" wciela się w postać agenta CIA Boba Baera. To zdecydowanie główna rolą, ale nikt, kto widział film nie ma wątpliwości, że Clooney nie ma najmniejszych szans na nagrodę w tej kategorii. Członkowie Hollywood Foreign Press już zresztą przyznali mu nominację do Złotego Globu właśnie jako najlepszemu aktorowi drugoplanowemu.
Podobny jest przypadek Paula Giamatti, którego pamiętamy z mocnej, głównej roli w filmie "Bezdroża". Tym razem członkowie Akademii będą mogli chcieć wyróżnić go za kreację w filmie "Człowiek ringu", gdzie wspiera Russella Crowe. W każdym razie Giamatti wydaje się być pewniakiem do nominacji w tej kategorii.
Tak samo ma się rzecz z weteranem Bobem Hoskinsem, który wystąpił u boku Judi Dench w filmie Stephena Frearsa "Mrs Henderson presents". To byłaby druga nominacja do Oscara dla Hoskinsa, który w filmie pokazuje się... nago.
Mocnym punktem filmu Paula Haggisa "Miasto gniewu" jest szereg dobrych ról. Najmocniejsza wydaje się być kreacja Matta Dillona - aktora, który wystąpił już w tylu złych filmach, że powoli zaczęliśmy zapominać, że posiada jeszcze aktorskie umiejętności. Jego rola policjanta - rasisty jest naprawdę warta zauważenia.
Na uwagę zasługują też niewątpliwie kreacje Williama Hurta w filmie "Historia przemocy" oraz Jake'a Gyllenhaala w "Brokeback Mountain", jednak naprawdę trudno wskazać tu zdecydowanego faworyta. A może Jeremy Irons w "Casanovie" Lasse Hallstroma?
Najbardziej prawdopodobna piątka: Paul Giamatti ("Człowiek ringu"), Bob Hoskins ("Mrs Henderson presents"), Matt Dillon ("Miasto gniewu"), Jake Gyllenhaal ("Brokeback Mountain"), George Clooney ("Syriana").