Reklama

Oscarowy skandal? Reżyser "Moonlight" reaguje

Choć od niesławnej ceremonii rozdania Oscarów, podczas której statuetkę dla najlepszego filmu zdobył „Moonlight”, minęły już ponad cztery lata, nie milkną echa wpadki, jaka miała wtedy miejsce. Reżyser tej produkcji, Barry Jenkins, uważa, że fatalna pomyłka przy ogłaszaniu werdyktu sprawiła, że do „Moonlight” przykleiła się łatka filmu, który wygrał tylko dlatego, że jest „czarny”. „K***a, nie!” – nie zgadza się z tą opinią Jenkins.

Choć od niesławnej ceremonii rozdania Oscarów, podczas której statuetkę dla najlepszego filmu zdobył „Moonlight”, minęły już ponad cztery lata, nie milkną echa wpadki, jaka miała wtedy miejsce. Reżyser tej produkcji, Barry Jenkins, uważa, że fatalna pomyłka przy ogłaszaniu werdyktu sprawiła, że do „Moonlight” przykleiła się łatka filmu, który wygrał tylko dlatego, że jest „czarny”. „K***a, nie!” – nie zgadza się z tą opinią Jenkins.
Barry Jenkins z Oscarem za film "Moonlight" /Christopher Polk /Getty Images

26 lutego 2017 roku odbyła się 89. ceremonia rozdania Oscarów, która przeszła do historii za sprawą kończącej ją pomyłki. Kłopotliwa sytuacja wynikła w trakcie ogłaszania laureata w kategorii dla najlepszego filmu roku. Najpierw ze sceny Dolby Theatre ogłoszono, że nagroda wędruje do twórców filmu "La La Land". Po krótkim zamieszaniu sprostowano tę informację i jako prawdziwy zwycięzca ogłoszony został film "Moonlight" Barry’ego Jenkinsa.

"Ponieważ w taki sposób zostaliśmy nagrodzeni Oscarem dla najlepszego filmu roku, nagranie z tego momentu pokazane zostało na całym świecie. Nie mam żadnej wątpliwości, że właśnie ten moment będzie najbardziej rozpoznawalny ze wszystkiego, co zrobiłem i co jeszcze zrobię w mojej karierze. Co dobrego z tego wynika to fakt, że może o filmie usłyszeli widzowie, którzy nigdy by go nie obejrzeli. A ci, którzy go widzieli, dowiedzieli się jak wyglądam. "Moonlight" pokazywane było później w najmniejszych możliwych miejscach, bo taka jest siła Oscara" - powiedział Jenkins w podcaście "Jemele Hill Is Unbothered".

Reklama

"Dla mnie nie był to żaden nadzwyczajny moment. Prawdę mówiąc, to wszystko mnie przestraszyło. Szczególnie biorąc pod uwagę to, co działo się wtedy na świecie. Myślałem, że dzieje się coś bardzo nikczemnego" - wspomina dalej Jenkins, który nigdy nie zobaczył koperty z tytułem jego filmu jako wybranego najlepszym dziełem roku, a sam tytuł filmu na przyznanym mu Oscarze został wygrawerowany dopiero po zakończeniu ceremonii. Z tego też powodu Jenkins unika oglądania nagrania z momentu, który w założeniu miał być największym w jego zawodowej karierze.

Jednak, co najbardziej przeszkadza w tej sytuacji Jenkinsowi to fakt, że z powodu zamieszania, jakie wyniknęło w trakcie ceremonii, do "Moonlight" przykleiła się łatka filmu, który został nagrodzony tylko dlatego, że jest "czarnym" filmem. Bohaterem "Moonlight" jest czarnoskóry chłopak, który szuka swojego miejsca w życiu pełnego przemocy i narkotyków. "W przewrotny i poje***y sposób to wszystko utrwaliło takie niesmaczne zdanie niektórych osób. Gdyby jednak na ślepo wziąć wszystkie walczące wtedy o nagrody filmy i podsumować ich oceny i recenzje, to 'Moonlight' był najlepszy. Kiedy więc ktoś mi mówi, że wygrał, bo był 'czarnym' filmem, odpowiadam: 'No, k***a, nie!" - kończy Jenkins.

A już od 14 maja na platformie streamingowej Amazon Prime zadebiutuje najnowszy, dziesięcioodcinkowy serial Jenkinsa zatytułowany "The Underground Railroad".

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Barry Jenkins | Moonlight
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy