Reklama

Opera i pornografia

W sobotę, 25 maja, w krakowskim Kinie Pod Baranami odbędzie się pokaz dokumentalnego filmu "Nagi Don Giovanni" w reżyserii Angeli Christlieb. Gościem specjalnym projekcji będzie bohater obrazu Marc Rollinger.

Głównym bohaterem "Nagiego Don Giovanniego" (oryginalny tytuł filmu to "Naked Opera") jest mieszkaniec Luksemburga - Marc Rollinger, miłośnik tytułowej opery Mozarta i ekscentryczny homoseksualista. Słabość do "Don Giovanniego" pcha Rollingera do podróży przez gmachy najbardziej prestiżowych oper w Europie - mężczyzna stara się przynajmniej raz w miesiącu zobaczyć kolejną inscenizację. W trakcie dokumentu odwiedzimy z nim trzy miejscowości: Wenecję, Wiedeń i Berlin, gdzie - obok konsumpcji kultury wysokiej, Rollinger będzie również oddawał się erotycznym fascynacjom. Mężczyzna jest bowiem zakochany w gwiazdorze filmów porno, niejakim Jordanie Foksie. Ich wzajemna relacja staje się płaszczyzną, na której dochodzi do spotkania opery i pornografii.

Reklama

"Wydaje mi się, że główny bohater tego filmu to kawał dupka. Ten film to marnowanie pieniędzy podatników" - mówi na samym początku Rollinger, a my z każdą minutą "Nagiego Don Giovanniego" nabieramy pewności, że film Christlieb wykracza daleko poza ramy klasycznego dokumentu. Marc Rollinger istnieje naprawdę, ale świat jego erotyczno-duchowych fantazji poddany został zabiegowi kreacyjnej dramatyzacji. Świadczą o tym najdobitniej aktorzy, którzy wcielają się w postaci kolejnych kochanków (choć zasadniej byłoby nazwać ich chłopcami do towarzystwa), uzmysławiają nam to również sceny, w których Rollinger niejako sprzeciwia się "scenariuszowi". Kiedy po weneckim pokazie "Don Giovanniego" dyskutuje ze znajomym miłośnikiem opery na temat pruderyjności Włochów, nagle postanawia "uciec" ekipie i zrywając mikrofon oświadcza, że udaje się teraz na kolację.

W trakcie całego seansu "Nagiego Don Giovanniego" czujemy, że główny bohater prowadzi z widzem autokreacyjną grę o własną tożsamość. Rollinger stara się manipulować reżyserką filmu, będąc aktorem na scenie własnego życia. Chętnie przystaje też na zaproponowaną przez autorkę dokumentu konwencję, która jest próbą przepisania na grunt kina dokumentalnego sztucznego i umownego świata opery. Stąd zaaranżowane sceny, w których spotyka swego mitycznego kochanka; stąd próba włączenia w strukturę dokumentu fragmentów kinowej ekranizacji "Don Giovanniego" w reżyserii Josepha Loseya - uczuciowe przygody Marka Rollingera rymować mają się z przygodami bohatera opery Mozarta.

W trakcie seansu powoli dowiadujemy się jednak o bohaterze "Nagiego Don Giovanniego" coraz więcej. Co prawda dalej możemy tylko zgadywać, gdzie zarobił tyle pieniędzy - Rollinger sprawia bowiem wrażenie jednego z najbogatszych ludzi Luksemburga, dostajemy również wskazówkę, że pracuje na kierowniczym stanowisku w firmie zarządzającej zasobami ludzkimi; jego życie zawodowe pozostaje jednak konsekwentnie w ukryciu. Reżyserka eksploruje za to wątek wątłej kondycji fizycznej Rollingera - kamera towarzyszy mu podczas kolejnych wizyt u chirurga, który nadzoruje rekonwalescencję łokcia bohatera; on sam częściej opowiada o swych lękach, fascynacjach i ambicjach, wyrastając przed kamerą na oryginała pokroju Trumana Capote'a (cechuje go podobna autorowi "Śniadania u Tiffany'ego" kapryśność, jadowitość i intelektualna błyskotliwość).

Dla mnie jednak ciekawsze od samej historii wydaje się umiejętne balansowanie przez reżyserkę na granicy fikcji i realności. W tym sensie "Nagi Don Giovanni" przestaje być sensacyjką z pogranicza opery i pornografii, staje się zaś interesującą próbą autotematycznej opowieści o kinie (dokumentalnym), jego pułapkach, nieodzownej potrzebie kreacji, organicznej sztuczności. Dlatego najbardziej urzekł mnie końcowy fragment filmu, kiedy główny bohater, niczym jego operowe alter ego, zaprasza na uroczystą kolację swego pornograficznego kochanka. Nagle orientuje się, że to nie on, tylko ktoś inny reżyseruje ten film. Film zwany jego życiem.

Obraz w reżyserii Angeli Christlieb prezentowany jest w Krakowie w ramach festiwalu "O miłości między innymi", w którego programie znalazły się filmy o mniejszościach seksualnych. Czytaj więcej!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy