Reklama

"Opadające liście": Fiński kandydat do Oscara w kinach na walentynki 2024

Najważniejszy fiński reżyser Aki Kaurismäki wraca do kin ze słodko-gorzką opowieścią o życiowych outsiderach, którzy poszukują szczęścia. W filmie "Opadające liście", będącym celebracją małych chwil i niepozornych gestów, jest miejsce na humor, wzruszenie, głęboki humanizm, ale i komentarz do aktualnych wydarzeń społeczno-politycznych. Film otrzymał Nagrodę Jury na ostatnim festiwalu w Cannes, jest także fińskim kandydatem do Oscara.

Najważniejszy fiński reżyser Aki Kaurismäki wraca do kin ze słodko-gorzką opowieścią o życiowych outsiderach, którzy poszukują szczęścia. W filmie "Opadające liście", będącym celebracją małych chwil i niepozornych gestów, jest miejsce na humor, wzruszenie, głęboki humanizm, ale i komentarz do aktualnych wydarzeń społeczno-politycznych. Film otrzymał Nagrodę Jury na ostatnim festiwalu w Cannes, jest także fińskim kandydatem do Oscara.
Scena z filmu "Opadające liście" /Aurora Films /materiały prasowe

Głowni bohaterowie "Opadających liści" to: Ansa - małomówna pracowniczka lokalnego supermarketu oraz Holappa, który z kolei zarabia na życie na budowie. Łączy ich szlachetne usposobienie oraz pasmo kolejnych porażek, jakich oboje na każdym kroku doświadczają. Kobieta straciła właśnie pracę, bo jej przełożonym nie spodobał się ludzki gest, na jaki się zdobyła, mężczyzna natomiast zmaga się z poważnym problemem alkoholowym.

Spotykają się przypadkiem, na imprezie karaoke. Od pierwszej chwili widać, że tych dwoje zupełnie nieprzystosowanych do dzisiejszego świata bohaterów to bratnie dusze. Ciągnie ich do siebie, choć towarzyszy temu nutka niepewności. W końcu życie było dla nich do tej pory raczej pasmem niepowodzeń i bolesnych rozczarowań. Na naszych oczach kwitnie jednak niewinne, piękne uczucie, choć w tle, co słyszymy w radiowych odbiornikach, rozgrywają się dramatyczne wydarzenia związane z rosyjską inwazją na Ukrainę. 

Reklama

"Opadające liście" trafią na ekrany polskich kin 9 lutego 2024.

"Opadające liście": List miłosny do X muzy

- To ciepłe, empatyczne, wzruszające, bezpretensjonalne, a nade wszystko mądre kino - pisał po canneńskiej premierze filmu Kuba Armata.

Z kolei według Tomasza Bieleni obraz Kaurismakiego należy odczytywać jako miłosny list do X muzy.

- Bohaterowie Kaurismäkiego, jak zwykle, mają pospolite twarze i są małomówni. Proste gesty, proste słowa. O tym, że oglądamy jednak film, a nie kawałek rzeczywistości, fiński reżyser przypomina nam raz po raz kinofilskimi wtrętami. Niektóre są nieco naiwne, jak imię Chaplin, które wybiera dla psa główna bohaterka, inne nad wyraz demonstracyjne - jak plakat "Rocco i jego braci" na ścianie jednego z barów. Najlepsze są jednak bliskie sucharom żarty, kiedy zakochani wybierają się do kina na "Truposze nie umierają" Jima Jarsmuscha - słyszymy, jak wychodzący z seansu mężczyźni porównują ten film do... "Dziennika wiejskiego proboszcza" Roberta Bressona i "Amatorskiego gangu" Godarda - pisał po pokazie filmu na festiwalu Dwa Brzegi recenzent Interii.

Aki Kaurismäki: Pełne humanizmu czarne komedie

Aki Kaurismäki to jeden z najważniejszych fińskich reżyserów. Karierę filmową rozpoczął od współpracy ze starszym bratem Miką przy filmie "The Liar" (1981), gdzie współtworzył scenariusz i wcielił się w główną rolę. Samodzielnie zadebiutował dwa lata później "Zbrodnią i karą", adaptacją klasycznej powieści Fiodora Dostojewskiego.

Kolejne produkcje Kaurismäkiego cieszyły się sporym zainteresowaniem, zwracając na niego uwagę filmowego świata. W 2002 roku "Człowiek bez przeszłości" zdobył Grand Prix i Nagrodę Jury Ekumenicznego na festiwalu w Cannes. Jego filmy określane są jako pełne humanizmu czarne komedie, których bohaterami zwykle są outsiderzy, ludzie na marginesie społeczeństwa, próbujący odnaleźć własną drogę.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Opadające liście
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy