Reklama

Olga Bołądź: Korepetycje u paparazzich

Nowy film w reżyserii Marii Sadowskiej "Miłość na pierwszą stronę" rozgrywa się m.in. w środowisku paparazzich. Odtwórczyni głównej roli, Olga Bołądź, a także Rafał Zawierucha, którzy wcielają się w tego typu fotoreporterów, odrobili lekcję przed wejściem na plan. Spędzili dzień z prawdziwym paparazzo, jeżdżąc z nim po Warszawie, robiąc zdjęcia swoim kolegom z show-biznesu i politykom.

Nowy film w reżyserii Marii Sadowskiej "Miłość na pierwszą stronę" rozgrywa się m.in. w środowisku paparazzich. Odtwórczyni głównej roli, Olga Bołądź, a także Rafał Zawierucha, którzy wcielają się w tego typu fotoreporterów, odrobili lekcję przed wejściem na plan. Spędzili dzień z prawdziwym paparazzo, jeżdżąc z nim po Warszawie, robiąc zdjęcia swoim kolegom z show-biznesu i politykom.
Rafał Zawierucha i Olga Bołądź na planie filmu "Miłość na pierwszą stronę" /Jarosław Sosiński /materiały prasowe

W komedii romantycznej "Miłość na pierwszą stronę" Olga Bołądź i Rafał Zawierucha kreują postaci paparazzich Niny i "Krupnika". On jest doświadczonym fotoreporterem, ona jego wspólniczką, która stawia pierwsze kroki w tym zawodzie. Niespodziewanie Ninę połączy uczucie z synem prezydenckiej pary, Robertem (Piotr Stramowski), najbardziej pożądaną partią w Polsce. Przypomina to nieco historię kopciuszka, który poznaje swojego księcia.

Przygotowania do roli Niny aktorka zapamięta na długo. "Miałam możliwość spotkania się z prawdziwym paparazzo. Bardzo lubię w swojej pracy to, że co rusz mogę być kimś innym. To było niezwykle ciekawe, bo wziął mnie i Rafała Zawieruchę na cały dzień przygód. Szukaliśmy - jak to się mówi w tym środowisku - tematów. Robiliśmy zdjęcia politykom i artystom. Staliśmy też pod domami, jeździliśmy po ulicach. Posłuchałam argumentów tego paparazzo. Nawet polubiłam tego człowieka. Jakoś inaczej na nich spojrzałam" - mówi PAP Life Olga Bołądź.

Reklama

Jak przyznaje: "Nigdy nie byłam ich fanką i nigdy nie dawałam się fotografować paparazzim". Zauważa że, bycie fotoreporterem śledzącym gwiazdy, przestało być w ostatnich latach tak lukratywnym zajęciem. "Mają coraz mniej roboty przez to, że zawęziła się liczba tytułów prasowych, a te, które się ostały, płacą im mniejsze stawki. Nie sprzyja im też rozwój mediów społecznościowych" - stwierdza Bołądź.

Zdjęcia do "Miłości na pierwszą stronę" są na półmetku, ale już teraz gwiazda przyznaje, że ten film dostarczył jej wielu niesamowitych wrażeń. "Byłam o północy w zimnej fontannie w sukni balowej, kiedy padał deszcz. Tańczyłam z tysiącem balonów. Biegałam boso po Karowej (ulica przy Hotelu Bristol w centrum Warszawy - przyp. red.). Robiłam zdjęcia jako paparazzo. Brałam udział w wyścigu samochodowym - zamknięto dla nas tunel na Wisłostradzie" - wylicza aktorka.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Olga Bołądź | Miłość na pierwszą stronę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy