Reklama

Olaf Lubaszenko obchodzi 50. urodziny

Z filmem związany jest od 1982 roku. Jego ojcem jest Edward Linde-Lubaszenko, jeden z najbardziej cenionych polskich aktorów. W trakcie swej kariery udało mu się osiągnąć sukces przed i za kamerą. W czwartek, 6 grudnia, Olaf Lubaszenko kończy 50 lat.

Z filmem związany jest od 1982 roku. Jego ojcem jest Edward Linde-Lubaszenko, jeden z najbardziej cenionych polskich aktorów. W trakcie swej kariery udało mu się osiągnąć sukces przed i za kamerą. W czwartek, 6 grudnia, Olaf Lubaszenko kończy 50 lat.
Olaf Lubaszenko w Teatrze IMKA w Warszawie (2017) /AKPA

Lubaszenko debiutował na ekranie w wieku zaledwie 13 lat w serialu "Życie Kamila Kuranta" (1982). Po latach na łamach swej autobiografii przyznał, że podczas realizacji jednej ze scen niemal utonął. Dramatyczna przygoda nie zraziła go jednak do aktorstwa. Dwa lata później pojawił się w drugim odcinku serialu "Trzy młyny", zrealizowanego na podstawie opowiadań Jarosława Iwaszkiewicza.

Młody aktor popularność zdobył pod koniec lat osiemdziesiątych. Za rolę w filmie "Bez grzechu" (1987) Wiktora Skrzyneckiego wyróżniono go nagrodą aktorską podczas festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie. Z kolei w "Łuku Erosa", z tego samego roku, wcielił się w młodego kochanka artystki kabaretowej granej przez Grażynę Trelę.

Reklama

Rok później przyszło mu zagrać jedną z najważniejszych ról w karierze. W "Krótkim filmie o miłości", rozwinięciu szóstej części "Dekalogu" Krzysztofa Kieślowskiego, wcielił się w nastoletniego Tomka, nieśmiałego chłopaka, zakochującego się w starszej od siebie sąsiadce (Grażyna Szapołowska), którą podgląda przez lunetę ze swojego pokoju. Rola spotkała się przychylnymi recenzjami. Chwalono psychologiczną wiarygodność jego bohatera oraz młodzieńczą niezdarność, którą wniósł on do roli. W tym samym roku Lubaszenko zagrał także w "Piłkarskim pokerze" Janusza Zaorskiego.

Kolejną ważną rolą w karierze artysty okazał się tytułowy bohater filmu "Kroll" (1991). W głośnym debiucie Władysława Pasikowskiego Lubaszenko wcielił się w młodego żołnierza, który dezerteruje na wieść o romansie żony z jego najlepszym przyjacielem. Film okazał się niezwykle popularny wśród polskiej publiczności. Jednocześnie wywołał wiele kontrowersji, szczególnie w środowisku wojskowym. Nie przeszkodziło mu to jednak w otrzymaniu szeregu nagród podczas festiwalu w Gdyni. Rok później Lubaszenko zagrał w kolejnym filmie Pasikowskiego, czyli "Psach". Tym razem jego rola okazała się zaledwie epizodem. Jego bohater, policjant "Młody", idąc na akcję, zapomina wziąć magazynek do broni, co kończy się dla niego tragicznie.

W kolejnych latach Lubaszenko grał regularnie, występując między innymi w  "Pamiętniku znalezionym w Garbie" (1992) Jana Kidawy-Błońskiego, "Kraju świata" (1993) Marii Zmarz-Koczanowicz oraz kontynuacji serialu "Ekstradycja" (1996). Pojawił się także w epizodzie w oscarowej "Liście Schindlera" (1993) Stevena Spielberga. Jego najlepiej przyjętą rolą z lat dziewięćdziesiątych okazała się jednak ta z "Zabić Sekala" (1998), międzynarodowej produkcji Vladimíra Michálka. Lubaszenko wcielił się w niej w Jurę Barana, poszukiwanego przez gestapo byłego partyzanta, który otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Albo zabije tytułowego Sekala (Bogusław Linda), który z pomocą wojsk hitlerowskich ciemięży pobliską wieś, albo chłopi wydadzą go Niemcom. Za swą rolę Lubaszenko otrzymał nagrodę podczas festiwalu w Karlowych Warach oraz Czeskiego Lwa i Orła za najlepszą rolę męską.

W 1997 roku Lubaszenko po raz pierwszy stanął za kamerą. Jego debiut, "Sztos", opowiadał o dwójce naciągaczy (Cezary Pazura i Jan Nowicki) planujących zemstę na innym oszuście. Hitem okazał się jednak drugi film Lubaszenki. Komedia sensacyjna "Chłopaki nie płaczą" (2000) podbiła serca polskiej publiczności. Cytaty z filmu przytaczane są do dziś. Pamiętni są także barwni bohaterowie filmu, przede wszystkim gangster Grucha i jego sweter, którego historii i tak nie zrozumiecie. Kolejny film Lubaszenki, "Poranek kojota", wydawał się duchową kontynuacją "Chłopaków...", powracała w nim także część obsady. Chociaż przez wielu jest on również uważany za kultowy, recenzenci uznali go za gorszy. Także kolejne filmy Lubaszenki: "E=mc²" (2002), "Złoty środek" (2009) i "Sztos 2" (2011) nie powtórzyły sukcesu produkcji z 2000 roku.

W ostatnich latach Lubaszenko pojawiał się przede wszystkim w serialach. W 2002 zagrał jednego z głównych bohaterów sensacyjnej "Sfory". W latach 2007-2011 należał do obsady serialu "Barwy szczęścia", gdzie wcielał się w Romana, ratownika medycznego i męża Marii (Izabela Kuna). Jego bohater pożegnał się z serialem w dramatycznych okolicznościach. Zmarł na atak serca chwile po uratowaniu małej dziewczynki z płonącego samochodu. Z kolei w latach 2015-2016 Lubaszenko występował w serialu "Strażacy", gdzie przypadła mu rola Witolda, prezesa OSP. Aktor pojawiał się także regularnie w serialu "Blondynka".

W 2015 roku Lubaszenko napisał autobiografię pod tytułem "Chłopaki niech płaczą". Na jej łamach opisywał nie tylko swój dorobek artystyczny, ale także swoje życie prywatne, przede wszystkim relacje z ojcem oraz swą walkę z otyłością i depresją. "Książka z założenia nie miała być katharsis, ale się nią okazała. Kiedy skończyliśmy z Pawłem Piotrowiczem zapisywać te rozmowy, poczułem się znacznie lżejszy duchowo. Poprzez mówienie o czymś uwalniamy się od pewnych problemów, traum" - przyznał podczas jej promocji.

W 2018 roku Lubaszenko gościł na ekranach kin dwukrotnie. Najpierw zagrał epizod w "Kobietach mafii", w którym tłumaczył bohaterce Olgi Bołądź, co to znaczy, jeśli ktoś ma wobec ciebie ambiwalentne uczucia. Pod koniec roku wystąpił zaś w komedii romantycznej "Miłość jest wszystkim", gdzie przypadła mu rola nietypowego Świętego Mikołaja.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy