Reklama

"Ojciec chrzestny III": Sofia Coppola wspomina swą rolę. "To było bolesne"

Już wkrótce będzie miała premierę nowa wersja trzeciej część kultowej trylogii "Ojciec chrzestny". Z tej okazji Francis Ford Coppola i jego córka Sofia wrócili wspomnieniami do jej roli w oryginale z 1990 roku. Występ 18-letniej wtedy Sofii został zmiażdżony przez recenzentów i widzów. "To niewątpliwie było bolesne i wprawiło nas w zakłopotanie, ale nie złamało w nas ducha" - przekonuje reżyser w najnowszym wywiadzie.

Już wkrótce będzie miała premierę nowa wersja trzeciej część kultowej trylogii "Ojciec chrzestny". Z tej okazji Francis Ford Coppola i jego córka Sofia wrócili wspomnieniami do jej roli w oryginale z 1990 roku. Występ 18-letniej wtedy Sofii został zmiażdżony przez recenzentów i widzów. "To niewątpliwie było bolesne i wprawiło nas w zakłopotanie, ale nie złamało w nas ducha" - przekonuje reżyser w najnowszym wywiadzie.
Sofia Coppola jako Mary Corleone w filmie "Ojciec chrzestny III" /Images /Getty Images

Już niebawem widzowie będą zobaczyć mogli odmienioną wersję trzeciej części "Ojca chrzestnego". Wyczekiwana przez fanów legendarnej trylogii produkcja zatytułowana "The Godfather CODA: The death of Michael Corleone" ma nowy początek, kilka zmienionych scen, a także, co szczególnie istotne, nowe zakończenie.

Całość została również poddana cyfrowej rekonstrukcji obrazu. Reżyser Francis Ford Coppola wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że chciał w ten sposób stworzyć właściwe zwieńczenie filmowej serii. Nie jest tajemnicą, że nakręcona w 1990 roku ostatnia część cyklu uznawana jest zarówno przez fanów, jak i krytyków, za niezbyt udaną.

Produkcji od początku towarzyszyły kontrowersje. Producenci filmu mieli wymusić na Coppoli niektóre rozwiązania fabularne, w efekcie czego nie był on zadowolony z końcowego efektu. Konsternację sporej części widowni i recenzentów wywołało również pojawienie się na ekranie jego córki, Sofii - wówczas stawiającej pierwsze kroki w świecie filmu studentki, a obecnie uznanej reżyserki. Coppola obsadził ją w produkcji po tym, jak Winona Ryder z powodu choroby zrezygnowała z udziału w filmie. Po rozważeniu kilku kandydatur - m.in. Madonny i Julii Roberts - zdecydował, że w postać Mary Corleone wcieli się jego córka, która odwiedzała plan zdjęciowy podczas przerw między zajęciami w college'u.

Reklama

Nie był to dobry wybór, krytycy nie zostawili bowiem na córce filmowca suchej nitki. W najbardziej druzgocących recenzjach określono jej występ mianem "beznadziejnie amatorskiego", a jej grę aktorską nazwano "przyprawiającą o gęsią skórkę i pozbawioną jakiegokolwiek wdzięku". Została ona nawet oskarżona o "drastyczne obniżenie jakości filmu", a za swoją rolę otrzymała dwie Złote Maliny.

W najnowszym wywiadzie dla "The New York Timesa" reżyser obrazu i jego córka wrócili wspomnieniami do tej krytyki. "Wytwórnia przygotowała listę wielu wspaniałych aktorek, jednak były starsze niż bohaterka. Chciałem, żeby Mary posiadała niemal dziecięcy urok i niewinność" - wyjaśnił po latach reżyser. "Mój ojciec był pod ogromną presją, a ja chciałam po prostu pomóc. Nie traktowałam tego zbyt poważnie, bo nie miałam zamiaru zostać profesjonalną aktorką. Zgodziłam się bez zastanowienia" - dodała Sofia.

I dodała, że choć te opinie były dla niej bolesne, to nie wpłynęły negatywnie na jej poczucie własnej wartości. "Z pewnością czułam się zażenowana, że mówiono o mnie takie rzeczy. Ale aktorstwo nie było moim marzeniem, miałam inne zainteresowania. Myślę, że dlatego te komentarze nie zniszczyły mnie psychicznie" - stwierdziła w wywiadzie Coppola.

"Niektórzy ludzie postanowili zaatakować film, który ich rozczarował. I wzięli na celownik osiemnastoletnią dziewczynę, która wystąpiła w nim tylko po to, żeby mi pomóc. Przyjęła cios skierowany we mnie. To niewątpliwie było bolesne i wprawiło nas w zakłopotanie, ale nie złamało w nas ducha" - dodał reżyser.

Mimo fatalnie ocenionego debiutu, Sofii udało się osiągnąć spory sukces w branży filmowej. Poszła w ślady ojca i zajęła się reżyserią. To ona stoi za sukcesem entuzjastycznie przyjętego komediodramatu "Między słowami", za scenariusz do którego w 2004 roku otrzymała Oscara.

Jak przyznaje dziś, po latach nabrała dystansu do negatywnych ocen swojej roli w "Ojcu Chrzestnym". "Niedawno przeczytałam w Internecie artykuł, w którym określono śmierć mojej bohaterki Mary mianem jednej z najgorszych scen śmierci w historii kina. Pomyślałam sobie: 'Mój Boże, po tylu latach to jest nadal obecne w dyskusjach'. Cóż, teraz uważam to za całkiem zabawne" - zapewnia Coppola.

Być może rację ma Diane Keaton i nowa wersja filmu sprawi, że na rolę Sofii widzowie spojrzą nieco przychylniejszym okiem. Przekonamy się o tym już 8 grudnia - to wówczas "The Godfather CODA: The death of Michael Corleone" będzie miał premierę na Blu-Ray i w serwisach streamingowych.



PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy