Odtwórca roli Wiedźmina miał problemy z nadwagą
Henry Cavill, który wcielił się w postać Geralta w serialu "Wiedźmin", wygląda dziś jak gladiator. Ma 188 cm wzrostu, waży 90 kg, a ogromną część jego masy stanowią świetnie wyrzeźbione mięśnie. Aktor nie zawsze jednak imponował sylwetką. Jako dziecko miał sporą nadwagę, a rówieśnicy wołali na niego "gruby Cavill".
Już w dzieciństwie Cavill miał zadatki na bohatera. Często stawał w obronie dziewcząt, które były zaczepiane przez jego kolegów. Oczywiście, nie przysporzyło mu to sympatii wśród szkolnych urwisów. Mścili się za to na nim. A Henry był dla nich łatwym celem, bo miał nadwagę. Żartowali z niego i nazywali "grubym Cavillem".
Wszystko zmieniło się, gdy Henry zaczął uprawiać sport i występować na scenie. "Kiedy kończyłem występ, to nawet dzieci, które zazwyczaj były dla mnie złośliwe i czerpały wyraźną przyjemność z dręczenia mnie, mówiły: 'Wow, jesteś naprawdę dobry'. To były krótkie momenty, z których czerpałem siły" - wspomina dziś Cavill na łamach "Men's Health".
Problemy z nadwagą nie skończyły się jednak w młodości. Kilka lat temu znów okazało się, że Cavill ma nadprogramowe kilogramy. Walczył wtedy o rolę Jamesa Bonda i podczas castingu musiał się pokazać owinięty jedynie w ręcznik. "Pamiętam reżysera Martina Campbella, który powiedział po wszystkim: 'Henry, wyglądałeś w tym ręczniku grubo'. Nie wiedziałem wówczas, jak trenować ani dbać o dietę. Cieszę, że Martin coś takiego powiedział, bo dobrze reaguję na prawdę. Pomaga mi być lepszym" - przyznał Cavill.
Aktor bezskutecznie walczył też o angaż do "Tristana i Izoldy" oraz "Zmierzchu". Przełom w jego karierze nastąpił, gdy dostał rolę w "Immortals. Bogowie i herosi". Zanim stanął na planie tej produkcji, mnóstwo czasu spędził na siłowni. Opłacało się, bo przez większość tego filmu występował nagi od pasa w górę, co przysporzyło mu wielu fanów. Potem otworzył się dla niego worek z rolami. Zagrał m.in. w "Kryptonimie U.N.C.L.E.", filmach o przygodach Supermana oraz "Mission Impossible: Fallout".
Już przed zdjęciami do "Wiedźmina" mógł pochwalić się imponującą muskulaturą. Ale dla roli Geralta był gotów na kolejne poświęcenia. Jak wyznał, potrafił odwadniać się przez trzy dni, by lepiej wyglądać w rozbieranej scenie.