Odrzucił ofertę zagrania w filmie, który okazał się hitem. Teraz żałuje
Lewis Hamilton odrzucił ofertę Toma Cruise'a, który proponował kierowcy Formuły 1 jedną z ról w filmie "Top Gun: Maverick". Teraz żałuje. "To mogłem być ja!" - wyznał w najnowszym wywiadzie dla magazynu "GQ".
Jak doszło do tego, że Lewis Hamilton dostał propozycję zagrania w jednym z najbardziej dochodowych filmów w historii kina? "Jestem przyjacielem Toma Cruise'a. To jeden z najmilszych ludzi, jakich poznałem. Wiele lat temu zaprosił mnie na plan filmu 'Na skraju jutra'. Z czasem zbudowaliśmy przyjaźń. Kiedy dowiedziałem się, że będzie robić drugą część 'Top Guna', podekscytowałam się i uznałem, że muszę go poprosić o jakąś rolę dla mnie. Bez znaczenia jaką. Mógłbym być nawet sprzątaczem" - wyznał w 2022 roku sportowiec w rozmowie opublikowanej w numerze "Vanity Fair".
Cruise zgodził się spełnić jego marzenie i zaoferował mu rolę jednego z pilotów myśliwców. Radość Hamiltona nie trwała jednak długo - okazało się, że zdjęcia zaplanowano w czasie, gdy kulminacyjny punkt osiąga sezon Formuły 1. Kierowca uznał, że nie uda mu się pogodzić tych dwóch zobowiązań i musiał odrzucić propozycję występu w filmie. "Rozmowa z Tomem Cruisem i reżyserem Josephem Kosinskim była najbardziej przygnębiającą rozmową telefoniczną, jaką miałem w życiu" - zapewniał Hamilton.
W najnowszym wywiadzie z "GQ" Hamilton wrócił pamięcią do tej sytuacji. Przyznał, że bardzo żałuje, że nie skorzystał z propozycji. "Nie miałem nawet żadnej lekcji aktorstwa. Nie chciałem być tym, który sprawi, że film odniesie klęskę. No i nie miałem czasu, żeby w pełni się temu poświęcić. Pamiętam jak ze złamanym sercem powiedziałem o tym Tomowi i Joemu. Potem tego żałowałem. Pokazali mi gotowy film, a ja myślałem tylko o tym, że to mogłem być ja" - stwierdził.
Koniec końców Hamilton miał jednak okazję współpracować z Kosinskim. Jest producentem filmu fabularnego o Formule 1, który twórca "Mavericka" realizuje dla platformy Apple TV+. Główną gwiazdą projektu zatytułowanego "Apex" jest Brad Pitt - gra utytułowanego kierowcę, który wraca z emerytury, by pomóc innemu, początkującemu zawodnikowi.
"Powiedziałem im, że ten film musi być autentyczny. Istnieją dwie grupy fanów F1. Pierwsza to starzy wyjadacze, którzy od małego oglądają wyścigi co tydzień ze swoimi rodzinami. Druga to nowe pokolenie kibiców, którzy poznali ten sport poprzez serial dokumentalny Netfliksa. Moją pracą było wyłapanie wszystkich bzdur. Mówiłem im, co nie miałoby prawa się wydarzyć. Tłumaczyłem, jak powinno to wszystko wyglądać. Po prostu dawałem im rady, by wiedzieli, o co chodzi w wyścigach" - kończy mistrz świata.