Reklama

"O dwóch takich, co ukradli księżyc": To już 56 lat

"W rolach Jacka i Placka występują dwaj 12-letni bracia: Lech i Jarosław Kaczyńscy. Obaj znają powieści Makuszyńskiego od dawna. Praca w filmie nie męczy ich, chętnie spędzają długie godziny na planie, wszystko ich tutaj interesuje" - pisała w reportażu z planu filmu "O dwóch takich co ukradli księżyc" wysłanniczka magazynu "Film". 12 listopada 1962 roku odbyła się premiera tego obrazu.

"W rolach Jacka i Placka występują dwaj 12-letni bracia: Lech i Jarosław Kaczyńscy. Obaj znają powieści Makuszyńskiego od dawna. Praca w filmie nie męczy ich, chętnie spędzają długie godziny na planie, wszystko ich tutaj interesuje" - pisała w reportażu z planu filmu "O dwóch takich co ukradli księżyc" wysłanniczka magazynu "Film". 12 listopada 1962 roku odbyła się premiera tego obrazu.
Lech i Jarosław Kaczyńscy w scenie z filmu "O dwóch takich, co ukradli księżyc" /Mary Evans Picture Library /East News

W kuluarach żartuje się, że wypadający w poniedziałek, 12 listopada, dodatkowy dzień wolny związany jest z rocznicą premiery komedii "O dwóch takich, co ukradli księżyc". To już bowiem 56. lat, odkąd o braciach Kaczyńskich usłyszała cała Polska...

Adaptacja znanej powieści fantastycznej Kornela Makuszyńskiego w reżyserii Jana Batorego była trzecią próbą przeniesienia na ekran książek poczytnego pisarza. "Poprzednie dwie - 'Awantura o Basię' i 'Szatan z VII klasy' - choć podobały się dzieciom, zostały prawie niezauważone przez krytykę, zajętą wówczas dyskusją nad profilem 'szkoły polskiej'" - pisał w recenzji "O dwóch takich..." Janusz Skwara.

Reklama

Reżyser Jan Batory zapowiadał jednak przed premierą, że "O dwóch takich, co ukradli księżyc" "będzie oczywiście" filmem dla dzieci. "Podczas realizacji pamiętam jednak, że dzisiejsze dzieci są już widzami w jakimś stopniu wyrobionymi, mogę więc pozwolić sobie na pewne uproszczenia formalne" - dodawał reżyser filmu. O jakich "uproszczeniach" mówił Batory? Jednym z nich miał być format cinemascope; szeroki ekran - według reżysera - idealnie sprawdza się bowiem w filmie widowiskowym.

Twórcy obrazu napotykali również trudności produkcyjne. Jeden z nich dotyczył "tricków". "Nie ma baśni bez udziwnienia, a 'dziwów' nie uda się w filmie pokazać bez zdjęć trickowych. Nasza wytwórnia, niestety, ma bardzo słabo rozwinięty ten detal. Trzeba więc być odkrywcą i w tej dziedzinie" - reżyser skarżył się na planie reporterce "Filmu".

Według Batorego "tylko wtedy warto realizować bajkę, gdy dziecko w nią uwierzy". Zagwarantować miały to "elementy realistyczne", jak reżyser 'O dwóch takich..." nazwał "żywych aktorów i szeroką, pełną oddechu przestrzeń".

Warto w tym miejscu przypomnieć zarys fabularny "O dwóch takich co ukradli księżyc". Akcja filmu rozpoczyna się we wsi Zapiecek. Przychodzą w niej na świat bliźniacy - Jacek i Placek. Już po paru latach okoliczni mieszkańcy nie mają złudzeń: z tych dwóch nic dobrego nie wyrośnie. Niesforni braciszkowie wciąż płatają spokojnym obywatelom złośliwe figle. Są żarłoczni, a przy tym leniwi i okrutni. Za najokropniejszą rzecz pod słońcem uważają pracę. Gotowi są na wszystko, byle tylko nigdy nie splamić rąk jakimkolwiek zajęciem. Pewnego dnia wpadają na genialny w swej prostocie pomysł. Postanawiają ukraść księżyc, a następnie go spieniężyć i w ten sposób zapewnić sobie na zawsze wygodną, próżniacką egzystencję. Najpierw trzeba jednak znaleźć miejsce, w którym księżyc będzie na tyle nisko, by go złapać.

Jacek i Placek niewiele myśląc, wyruszają w drogę. Zabierają przy okazji swej ubogiej matce ostatni bochenek chleba. Muszą przecież coś jeść podczas podróży. Po wielu perypetiach chłopcom udaje się złowić księżyc w sieć. Jednak wbrew ich nadziejom, nie oznacza to końca, lecz początek prawdziwych kłopotów.

"Ekranizacja Jana Batorego nie ustępuje literackiemu pierwowzorowi. Realizatorzy nie zagubili moralizatorskiego przesłania powieści Makuszyńskiego. Oddali też baśniowy, umowny obraz świata, wykreowany w książce (brawa dla scenograficznej konsekwencji Anatola Radzinowicza). Perypetie młodych bohaterów okrasili groteskowym humorem. Pochlebne recenzje zebrali też aktorzy, w tym oczywiście odtwórcy ról Jacka i Placka - bracia Jarosław i Lech Kaczyńscy, którzy po latach zrobili efektowne kariery polityczne" - czytamy w opisie "O dwóch takich...." na stronach Internetowej Bazy Filmu Polskiego.

Lech Kaczyński w rozmowie z Michałem Karnowskim i Piotrem Zarębą, która wykorzystana została w książce "O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich", wspomniał, że praca na planie była dla 12-letnich braci dość męczącym zajęciem. "Powtarzanie ujęć po dziesięć razy, kiedy np. osioł nie chciał nas zrzucać z grzbietu. Dzień mieliśmy wypełniony szczelnie zdjęciami, a wieczorem przychodzili nauczyciele, żebyśmy nie stracili roku szkolnego" - opowiadał.

Chłopcy za występ w ekranizacji powieści Kornela Makuszyńskiego zarobili jednak po 40 tys. złotych, co na początku lat 60. odpowiadało 30 przeciętnym pensjom. "Pieczę nad tym objęli rodzice" - Lech ujawnił Karnowskemu i Zarębie.

W 2009 roku strona internetowa Związku Artystów Scen Polskich opublikowała listę artystów, którzy nie odebrali należnych tantiem za telewizyjne emisje filmów na antenie TVP. Wśród nich znaleźli się bracia Kaczyńscy. Od 1994 roku, kiedy weszła w życiu ustawa o prawie autorskim "O dwóch takich..." było pokazywane w TVP pięć razy. "Nie wiedziałem o tym. Nigdy nie dostaliśmy z tego tytułu żadnych tantiem. Sprawdzę to i jeśli ta informacja się potwierdzi, przekażemy należną nam kwotę na cel charytatywny" - Lech Kaczyński powiedział w 2009 roku "Dziennikowi".


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy