"Nóż w wodzie" Polańskiego wróci do kin
Film, który w komunistycznej Polsce wywołał burzę prasową i gniew Władysława Gomułki, a autorowi otworzył drzwi do światowej kariery - "Nóż w wodzie", debiut reżyserski Romana Polańskiego, został zrekonstruowany cyfrowo - informuje Stowarzyszenie Filmowców Polskich.
Zrealizowanemu na początku lat 60. kameralnemu dramatowi psychologicznemu, z akcją osadzoną na Mazurach, przyznano nominację do Oscara oraz nagrodę międzynarodowej federacji krytyków FIPRESCI na festiwalu w Wenecji.
W obsadzie filmu znaleźli się Leon Niemczyk, Jolanta Umecka i Zygmunt Malanowicz. Autorem zdjęć był Jerzy Lipman, a muzykę skomponował Krzysztof Komeda. Scenariusz Polański napisał razem z Jerzym Skolimowskim i Jakubem Goldbergiem.
Premiera "Noża w wodzie" w marcu 1962 r. wywołała skrajnie przeciwne reakcje krytyki i wściekłość ówczesnego I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki. Debiutowi Polańskiego zarzucano m.in. "kosmopolityzm, nie pasujący do królującej wówczas tzw. szkoły polskiej", a także "gloryfikowanie konsumpcyjnego stylu życia, z konieczności obcego w początkach lat 60. większości rodaków". Prorokowano, że taki film "nie zdoła przebić się za granicą, nie zdobędzie żadnej nagrody".
Gomułka potępił film jako "nieprawdziwy, pesymistyczny obraz społeczeństwa", a 29-letniego reżysera skrytykował za sięganie do zachodnich wzorców.
Reakcje na "Nóż w wodzie" przypomniał w rozmowie z PAP krytyk filmowy Andrzej Bukowiecki. - O tym, jak bardzo krytycy znad Wisły pomylili się co do "Noża w wodzie", świadczy chociażby nagroda w Wenecji - podkreślił Bukowiecki.
Krytyk przywołał także amerykańską reakcję na debiut Polańskiego. - W USA rozważano nawet realizację remake'u "Noża w wodzie", już jako historii osadzonej w realiach amerykańskich, z Richardem Burtonem i Warrenem Beatty w obsadzie. Ostatecznie jednak taki film nie powstał - opowiadał Bukowiecki.
Bohaterów historii, która dla Polańskiego była fabularnym debiutem reżyserskim, jest troje. Grany przez Niemczyka Andrzej, dziennikarz sportowy, jedzie ze znacznie młodszą, atrakcyjną żoną Krystyną (Umecka) na krótki wypoczynek na Mazury. Ich samochód zostaje zatrzymany na drodze przez młodego autostopowicza (Malanowicz). Omal nie dochodzi do wypadku. Chłopak do ostatniej chwili nie schodzi z drogi, zmuszając Andrzeja do gwałtownego hamowania.
Brawura chłopaka imponuje dziennikarzowi. Andrzej decyduje się zaprosić autostopowicza do samochodu, a później na swój piękny jacht. Na pokładzie rozpoczyna się rywalizacja między mężczyznami, narasta konflikt ambicji. Mężczyźni, reprezentujący dwa różne pokolenia i na pozór inne podejście do życia, ostatecznie okazują się tacy sami. - Obaj są tak samo zachłanni na posiadanie i na dominację. "Nóż w wodzie" to film o dominacji - powiedział Bukowiecki.
- Argumenty przeciw "Nożowi w wodzie" były różne. Nie podobali się bohaterowie. Przedstawiciel młodego pokolenia nie garnął się do budowy szczęśliwego ustroju, a starszemu koledze, którego sposób bycia on kontestował, w istocie chciał przecież wszystko odebrać. Mężczyzna starszy - konformista, z piękną żoną u boku - także od rana do wieczora nie "budował socjalizmu"; zamiast tego, pływał jachtem i rozbijał się po kraju drogim samochodem. Co do auta: ekipa "Noża w wodzie", pod wpływem krytyki, postanowiła zamienić filmowego mercedesa na skromniejszego peugeota - opowiadał Bukowiecki.
Dla Polańskiego fala krytyki po debiutanckim filmie stała się przyczyną decyzji o wyjeździe z kraju - zaznaczył krytyk. - Polański wiedział, że po "Nożu w wodzie" niczego już raczej w Polsce nie nakręci - powiedział Bukowiecki.
Zwrócił uwagę, że "te same polskie władze, które pluły na film Polańskiego, zdecydowały się później wytypować go do rywalizacji o Oscara". W 1964 r., w kategorii obraz nieanglojęzyczny, walkę o statuetkę Akademii Filmowej "Nóż w wodzie" przegrał z "Osiem i pół" Federico Felliniego.
- "Nóż w wodzie" należy do filmów polskiej nowej fali. Twórcy tych filmów zdecydowali się na odrzucenie tematyki wojennej i wybór tematyki współczesnej, na bardziej nowoczesny filmowy język - przypomniał Bukowiecki. - Moim zdaniem "Nóż w wodzie" jest jednym z najlepszych debiutów reżyserskich w całym kinie światowym i chyba najlepszym filmem w całym dorobku Polańskiego - powiedział.
Bukowiecki zwrócił też uwagę na pracę autora zdjęć, operatora Jerzego Lipmana: "Lipman realizował te zdjęcia w niesamowicie trudnych warunkach. Na prawdziwej łodzi, na wodzie, przy zmieniających się warunkach atmosferycznych. Większość zdjęć do "Noża w wodzie" nakręcono lekką kamerą, "z ręki".
Jeśli chodzi o przebieg prac nad tym filmem, "Nóż w wodzie" "historię miał bardzo trudną" - zaznaczył krytyk. - Po pierwsze, trudne były zdjęcia na wodzie. Po drugie, w trakcie zdjęć Polański dowiedział się o tragicznej śmierci swojego mistrza i przyjaciela, Andrzeja Munka. Po trzecie, podczas zdjęć odeszła od Polańskiego jego pierwsza żona, Barbara Kwiatkowska. Po czwarte, praca z aktorami na planie nie zawsze była łatwa. Przypomnijmy też, że chłopak grany przez Malanowicza mówi w filmie głosem Polańskiego, bo zdecydowano się na dubbing. Umecką, amatorkę, Polański wypatrzył przed realizacją filmu na basenie. W "Nożu w wodzie" granej przez Umecką Krystynie głosu użycza Anna Ciepielewska - opowiadał Bukowiecki.
Rekonstrukcją cyfrową obrazu w filmie "Nóż w wodzie" zajmowały się firmy DI Factory i Re Kino. Nad rekonstrukcją dźwięku pracowała firma Sound Place. Nadzór artystyczny sprawowali Halina Paszkowska i Paweł Edelman, a nadzór technologiczny Michał Wielgosz i Łukasz Rutkowski. Archiwizacją kopii cyfrowych zajmuje się Cyfrowe Repozytorium Filmowe.
"Nóż w wodzie" to kolejny znany polski film poddany cyfrowej rekonstrukcji, po m.in.: "Rękopisie znalezionym w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa, "Człowiek z żelaza" Andrzeja Wajdy, "Wodzireju" Feliksa Falka, "Barwach ochronnych" Krzysztofa Zanussiego - przypomniał rzecznik Stowarzyszenia Filmowców Polskich (SFP) Grzegorz Wojtowicz. Premiery filmów zrekonstruowanych cyfrowo odbywają się zwyczajowo w warszawskim kinie Kultura, którego operatorem jest SFP.
Rekonstrukcja cyfrowa filmu to proces oczyszczania i naprawiania obrazu i dźwięku z negatywów filmowych, które niszczy pomału czas; to również zapisanie zrekonstruowanego materiału na najwyższej jakości nośnikach - wymienia Studio Filmowe TOR, którego dyrektorem jest Zanussi.
Cel procesu rekonstrukcji to ochrona dziedzictwa polskiej kinematografii przed zniszczeniem. Poprzez przywrócenie filmom ich pierwotnej jakości, bez ingerowania w wartość artystyczną dzieła, rekonstrukcja filmów zapewnia im "drugą młodość". Cyfryzacja to jedyna szansa nie tylko na ocalenie filmów poprzez stworzenie cyfrowych kopii wysokiej jakości, ale też na "drugie życie" arcydzieł polskiego kina w świecie współczesnych technologii.