Nowe życie Spider-Mana
Marc Webb był zupełnym nowicjuszem w świecie superprodukcji, kiedy kilka lat temu wytwórnia Columbia Pictures zwróciła się do niego z propozycją wyreżyserowania "Niesamowitego Spider-Mana".
Na koncie miał kilka ujmujących teledysków, doskonale przyjęty niezależny film "500 dni miłości" i odcinek pilotażowy serialu "Lone Star" (którego telewizyjny żywot był zresztą krótkotrwały). Jak świetnie wiemy, "Niesamowity Spider-Man" okazał się wielkim sukcesem kasowym - a i krytycy nie szczędzili mu pochwał.
Teraz Marc Webb prezentuje widzom swoje nowe dokonanie - "Niesamowitego Spider-Mana 2". Jak wspomina pracę nad tym filmem?
- Za pierwszym razem musiałem przede wszystkim bardzo dużo się nauczyć, chociażby w kwestii efektów specjalnych - wyznaje reżyser. - Nigdy wcześniej nie nadzorowałem projektu realizowanego z takim rozmachem. Szczególnym wyzwaniem była animacja komputerowa postaci Spider-Mana i Jaszczura. Niełatwo było opowiedzieć tę historię tak, by nie wydawała się odrealniona. Poza tym dopiero debiutowałem w tym gatunku. Podczas kręcenia "Niesamowitego Spider-Mana 2" miałem już tego rodzaju rozterki za sobą i mogłem skupić się na nieprzewidzianych wypadkach i przeszkodach, które nieuchronnie napotykasz na swojej drodze. (...)
- Wspomniałem, że przy pierwszym filmie musiałem oswoić się ze skalą efektów specjalnych wykorzystywanych w takich produkcjach. Jednocześnie poznawałem swoich aktorów. Odkrywałem możliwości Andrew Garfielda i Emmy Stone. Dziś znamy się już doskonale. Pracując nad scenariuszem, mieliśmy przed oczyma Andrew; myśleliśmy o tym, jak zabawny potrafi być ten facet i jak świetnie przekazuje swoją aktorską grą taki materiał. To było wspaniałe uczucie. To samo dotyczy Emmy. Ona też umie być zabawna, ale to nie wszystko. Jest w niej głębia, i tym razem postanowiliśmy wykorzystać to w stu procentach.
Druga odsłona historii Niesamowitego Spider-Mana zaczyna się sielankowo. Peter Parker wiedzie życie, które bardzo mu się podoba. Dobrze czuje się w skórze Człowieka Pająka, uwielbia swoją dziewczynę Gwen (Stone)... Ale, jak wiadomo, takie szczęście nie może trwać wiecznie. Wkrótce Spider-Manowi rękawicę rzuci dwóch potężnych przeciwników: Max Dillon (Jamie Foxx), pracownik OsCorp, który zamieni się w budzącego respekt Electro, - i stary kumpel Petera, Harry (Dane DeHaan), teraz już Zielony Goblin.
Fani komiksów o Spider-Manie świetnie wiedzą, że Electro - powołany do życia przez Stana Lee i Steve'a Ditko na początku lat 60. ubiegłego wieku - należy do drugiego garnituru adwersarzy Człowieka Pająka. To właśnie ta okoliczność sprawiła, że Webb mógł poczynać sobie z tą postacią wedle swojego uznania - w czym zresztą dopomógł mu zaangażowany do tej roli wszechstronny i pomysłowy Jamie Foxx.
- Wszyscy pamiętamy komiksowego Electro, z gwiazdą na twarzy i w zielono-złotym kombinezonie - mówi Webb. - Po przeanalizowaniu tej postaci doszedłem do wniosku, że ma ona w sobie niesamowity kinowy potencjał. Stwierdziłem, że muszę go zgłębić. Zabawa takim bohaterem to ogromna frajda dla filmowca.
- Zastanawiałem się nad istotą zła, które w nim tkwi, a jednocześnie przemyśliwałem, jak uczynić to zło fascynującym na ekranie, zarówno pod względem wizualnym, jak i emocjonalnym. Przyszło mi do głowy, że to ktoś, kto chce być zauważony - jest w końcu taki świetlisty i ogromny. I od razu pojawiło się pytanie: "Skąd się w nim to bierze?"
By zrozumieć Electro, dodaje Webb, widz musi zrozumieć Maxa Dillona. Dillon w interpretacji Foxxa to fajtłapowaty, nieśmiały naukowiec. Jako Electro jest przepełniony gniewem, który zmienia się we wściekłość, kiedy okazuje się, że Spider-Man zupełnie nie pamięta ich wcześniejszego przelotnego spotkania.
-W tej postaci jest tragizm, ale i szaleństwo - mówi Webb. - W widzu musi pojawić się myśl, że oto ma do czynienia z kimś chorym psychicznie, z niebezpieczną jednostką. Dillon był wyrzutkiem. Nie dostał wsparcia ani miłości od ludzi, po których się tego spodziewał - podobnie zresztą jak Peter Parker.
-Z czarnymi charakterami często jest tak, że stanowią kontrast dla głównego bohatera. Poznajemy ich, obserwując, jak radzą sobie z sytuacją, w której się znajdują. W przypadku Elektro dokonaliśmy niewielkiej retrospekcji, by dobrze naświetlić jego postać.
Webb mocno wierzy, że "Niesamowity Spider-Man 2" spodoba się widzom i zwróci producentom poniesione koszty. Wierzy w to również wytwórnia, która już zakontraktowała filmowca do wyreżyserowania kolejnej części historii Człowieka Pająka. Webb zdążył jednak oznajmić, że nie będzie realizował ani jej czwartej odsłony, ani dwóch planowanych spin-offów o przeciwnikach Spider-Mana: Venomie i grupie Sinister Six.
- Jeśli chodzi o "Niesamowitego Spider-Mana", to od początku wyobrażałem sobie, że będzie to cykl złożony z trzech części - tłumaczy. - Podczas pracy nad "dwójką" faktycznie zdałem sobie sprawę, że wiele postaci z powodzeniem mogłoby stać się centralnymi bohaterami swoich własnych historii - zwłaszcza Venom. Również perspektywa nakręcenia filmu o grupie czarnych charakterów wydała nam się interesująca. Chciałbym jednak uczestniczyć w realizacji tych projektów bardziej jako doradca, konsultant. Nie chcę przez resztę życia kręcić filmów o Spider-Manie i postaciach występujących w serii komiksów. Trzy filmy to według mnie dość - dodam zresztą, że fabuła została rozpisana mniej więcej w taki sposób, aby można było przedstawić ją właśnie w trzech odsłonach.
- Kolejne projekty dotyczą przyszłości, która na chwilę obecną jest tak odległa, że ciężko mi jest rozmawiać o konkretach. Jedno jest pewne: filmy o Spider-Manie w sposób istotny zaważyły na moim życiu na przestrzeni ostatnich trzech-czterech lat - i pewnie będę to odczuwał jeszcze w najbliższej dającej się przewidzieć przyszłości.
© 2014 Ian Spelling
Tłum. Katarzyna Kasińska
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!