Reklama

Nowe Horyzonty na północy Europy!

W czasie zakończonego w niedzielę, 18 listopada, 23. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Sztokholmie jury pod przewodnictwem Petera Fondy przyznało główną nagrodę Cate Shortland za "Lore", niezwykłą historię kilkorga rodzeństwa, dzieci nazistów, w ciągu pierwszych powojennych dni w Europie.

Choć Australijka, znana ze swojego głośnego debiutu "Salto", słusznie zdobyła Brązowego Konia, najważniejszy laur festiwalu, to decyzja jury zaskoczyła o tyle, że w tym samym konkursie startował Andrew Dominik z "Zabić, jak to łatwo powiedzieć" (oryg. "Killing Them Softly"), z pewnością bliższy w tematyce i atmosferze gwieździe "Swobodnego jeźdźca". Ostatecznie Dominik, zresztą również Australijczyk, wyjechał ze Sztokholmu z nagrodą za perfekcyjnie napisany scenariusz (dawno nie było w amerykańskim kinie tak błyskotliwych dialogów).

Reklama

Rodzice Lore (nagrodzona w Sztokholmie młodziutka Saskia Rosendahl), głównej bohaterki filmu Shortland, zaangażowani w budowę III Rzeszy naziści, zostają aresztowani przez aliantów w ostatnich dniach wojny. Dziewczyna zmuszona jest uciekać ze swoim rodzeństwem do krewnych w Hamburgu. Ich podróż przez podzielone i ogarnięte chaosem Niemcy staje się zarazem wędrówką ku dorosłości i zupełnemu przewartościowaniu ich dotychczasowego światopoglądu. Podobnie jak w "Salcie", Shortland umiejętnie buduje erotyczne napięcie, gdy Lore spotyka na swojej drodze Thomasa, Żyda, uciekiniera z obozu koncentracyjnego.

To, co pozwala Shortland wyróżnić swoją opowieść na tle innych wojennych historii, to nie tyle wybór bohaterów, co sposób opowiadania bez nadmiernego epatowania brutalnością i emocjonalnego szantażu.

Dzieci podróżują przez apokaliptyczny krajobraz, w którym każda kolejna scena przynosi wstrząsające swoją wymową obrazy. Natura służy jako metafora, budując dodatkowe znaczenie warstwy wizualnej filmu. Suszące się na pustej farmie ufarbowane na czarno ubrania czy mrówki chodzące po zakrwawionej nodze zgwałconej kobiety, zapadają na długo w pamięci. Nie dziwi zatem nagroda dla Adama Arkapawa za zdjęcia. Australijczyk doceniony już dwa lata temu na festiwalu Camerimage za "Królestwo zwierząt", potrafi perfekcyjnie operować światłem, zbliżeniami i nieustannym zderzaniem ulotnych chwil piękna natury z wszechogarniającym powojenny świat brudem i błotem. "Lore" nagrodzono również za muzykę Maxa Richtera.

Zobacz zwiastun filmu "Lore":


O główny laur zainaugurowanego w 1990 r. festiwalu, ponad 7-kilogramową statuetkę Brązowego Konia, nawiązującą m.in. do popularnych drewnianych koników z Dalarny (szwedzki region na północ od Sztokholmu), mogą walczyć twórcy, którzy na swoim koncie mają nie więcej niż trzy filmy fabularne. Stąd w konkursie głównym dominują zdecydowanie młodzi twórcy i ich debiuty. Decyzja tegorocznego jury była bardzo rozważna. Nagrodzono film, który w porównaniu z innymi ("Bestie z południowych krain", "After Lucia", "Zabić, jak to łatwo powiedzieć", "Tabu") nie miał jeszcze swoich pięciu minut na innych imprezach branżowych. Szkoda może jedynie "Sister" Ursuli Meier, ciekawie poprowadzonej pod względem emocjonalnym historii brata i jego matki/siostry. Uwagę zwrócił także Mikael Marcimain swoim debiutem "Call Girl" (nagroda publiczności) o głośnym seks skandalu w szwedzkiej polityce lat 70. czy uroczy "Bekas" Karzana Kadera (wyróżnienie za debiut), kontynuacja nagrodzonego na Camerimage krótkometrażowego filmu pod tym samym tytułem.

Sztokholmski festiwal to Nowe Horyzonty naszego północnego sąsiada, które pozwalają nadrobić repertuarowe zaległości z najważniejszych festiwali, jak Cannes, Wenecja, Berlinale czy Sundance. "Mistrz", "Pieta", "Miłość", "Middle of Nowhere", "Holly Motors", "Here and There", "Post Tenebras Lux"... Wszystko w ramach kilku sekcji, z których najciekawiej prezentował się przegląd kina latynoskiego oraz niezależnego kina amerykańskiego. W końcu Open Zone, w ramach której pokazano "The Last Sentence", najnowszy film Jana Troella, laureata tegorocznej nagrody za całokształt twórczości. To spokojnie opowiedziana na czarno-białej taśmie, pełna poezji historia znanego szwedzkiego dziennikarza, Torgny Segerstedta, który po dojściu Hitlera do władzy wspierał w swoich publikacjach ideę nazizmu. Troell odmalowuje portret człowieka u schyłku życia, jednocześnie umiejscawiając w tle niejednoznaczną sytuację ideologiczną i polityczną Szwecji w latach 30. i 40.

Zobacz zwiastun filmu "Zabić, jak to łatwo powiedzieć":


Obok Troella do Sztokholmu przyjechali Willem Defoe i Jacques Audiard. Pierwszy po nagrodę za całokształt twórczości, drugi jako reżyser, który popycha do przodu współczesne kino (Stockholm Visionary Award). Przy okazji pokazał dość konwencjonalny "Rust and Bone". Mieszankę rozrywki i lekkiego rozczarowania zaserwował z kolei Pablo Berger nagrodzoną w San Sebastian "Blacanieves". Zrealizowana w hiszpańskim klimacie wersja bajki o królewnie Śnieżce (tutaj uroczej toreadorce) bawi pomysłowymi rozwiązaniami fabularnymi, które umiejętnie wplatają znaną historię w hiszpańskie realia początku XX w. Jednocześnie jednak, zrealizowany w konwencji kina niemego, ujawnił pewną pułapkę, tkwiącą już zresztą w Oscarowym "Artyście". Zabawa starym kinem staje się w końcu, często niezamierzenie, jego parodią, a przecież Berger, cytując w swoim dziele mistrzów kina niemego, jak Carl Dreyer czy D.W. Griffith, sam sugeruje, że nieme kino stworzyło język i poetykę do przekazywania nie tylko bajkowo-komediowych treści.

Dziesięciodniowe święto kina kończy właściwie filmowy rok w Szwecji. Kolejny rozpocznie się festiwalem w Göteborgu pod koniec stycznia, jedną z największych tego typu imprez w Skandynawii. Peter Fonda, paradujący po starych sztokholmskich kinach w białych śniegowcach i szaliku, wpasował się raczej w zimowe klimaty Göteborga, bo w tym roku pogoda w stolicy Szwecji wyjątkowo jak na tutejszy listopad rozpieszczała uczestników festiwalu.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Horyzont | europ | Cate Shortland
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy