Nowa wersja "Jak zostać królem"?
Producent i dystrybutor filmu "Jak zostać królem" chce przemontować obraz, aby zmienić jego kategorię wiekową na bardziej atrakcyjną dla młodych widzów. Obraz, z główną rolą Colina Firtha, walczy o Oscary aż w 12 kategoriach.
Film w reżyserii Toma Hoopera jest obecnie oznaczony kategorią R (amerykańscy widzowie poniżej 17. roku życia mogą oglądać film jedynie pod nadzorem rodziców bądź pełnoletniego opiekuna).
Harvey Wenstein, producent wykonawczy i dystrybutor "Jak zostać królem", planuje zmienić kategorię filmu na PG lub PG-13 (obecność rodziców preferowana, niektóre treści mogą być nieodpowiednie dla widzów poniżej trzynastego roku życia).
Wenstein chce najpierw przedyskutować swój pomysł z reżyserem filmu. Ruch tego typu zapoczątkowałby nową marketingową strategię, której celem byłoby utorowanie sobie drogi do szerszego kręgu odbiorców.
Inspiracją dla idei Wensteina są wyniki brytyjskiego box-office'u. Film jest pokazywany w Wielkiej Brytanii widzom powyżej 12. roku życia i przez trzy kolejne tygodnie nie zszedł z pierwszego miejsca w rankingu.
"Jak zostać królem" osiągnął tam tak duży sukces, ponieważ do kin mogą przychodzić całe rodziny" - powiedział Weinstein.
"Wspólnie z Tomem [Hooperem - red.] zastanawiamy się jak przemontować film, aby nie zniszczyć jego charakteru i zachować reżyserską wizję, ale jednocześnie udostępnić go większej ilości widzów" - dodał producent.
Dystrybutor zapewnia, że kolejna wersja filmu na pewno nie pojawi się w kinach przed 27 lutego, na kiedy zaplanowano oscarową galę.
Kolejnym krokiem marketingowym Wensteina ma być także zwiększenie ilości amerykańskich kin, w których odbędą się projekcje w najbliższy weekend, do 2500 miejsc (do tej pory film pokazywany był w 1680 kinach). Weinstein planuje również zmianę stylu reklam. Zamiast krótkich, zachęcających zapowiedzi, widzowie zostaną nakierowani na recepcję przyjaźni między bohaterami.
"Chcemy, żeby publiczność zauważyła, że pozornie klasyczna produkcja kostiumowa, może być obrazem równie świetnym i prostym w odbiorze jak inne filmy pokazywane obecnie w kinach" - kończy Weinstein.