Reklama

Noomi Rapace i sztuka zemsty

Stała się gwiazdą dzięki roli Lisbeth Salander w głośnej szwedzkiej trylogii "Millennium". Noomi Rapace jest zafascynowana zemstą. - Ta osobliwa fascynacja towarzyszyła mi od najmłodszych lat - wyznaje szwedzka aktorka, posługując się płynną, niemal całkowicie pozbawioną obcego akcentu angielszczyzną.

- Dlaczego? Zacznijmy od tego, że jako dziecko nie miałam żadnego kontaktu z moim ojcem. Nie znałam go; mogłam sobie tylko wyobrażać, jakim jest człowiekiem, i dlaczego nie chciał być obecny w moim życiu.

Rodzice Noomi rozwiedli się wkrótce po jej narodzinach. Dziewczynka została z matką, również aktorką.

Odegrać się na ojcu

- Kiedy skończyłam 14 lat, zaczęłam obsesyjnie myśleć o tym, w jaki sposób mogę odegrać się na swoim ojcu - kontynuuje moja rozmówczyni. - Miałam poczucie, że zostałam przez niego skrzywdzona. Targały mną silne emocje. To przecież nie ja zadecydowałam o tym, że będę dorastać bez ojca...

Reklama

- Wreszcie doszłam do wniosku, że muszę mu wybaczyć i zamknąć ten rozdział. Nawet gdybym zapukała do jego drzwi i rzuciła mu w twarz jakąś obelgę, nikt by na tym nic nie zyskał.

Wszystkie te wspomnienia wróciły do Noomi Rapace podczas lektury scenariusza thrillera "Dead Man Down" w reżyserii Nielsa Ardena Opleva. Film, w którym Szwedce partneruje Colin Farrell, opowiada o dwojgu ludzi szukających zemsty właśnie. On chce pomścić śmierć swojej żony i córki, ona - wytropić pijanego kierowcę, przez którego omal nie straciła życia.

- Wspólnie z Colinem i Nielsem dużo rozmawialiśmy o tym, czym właściwie jest zemsta - mówi aktorka, która z Oplevem po raz pierwszy spotkała się w 2009 r., na planie filmowej trylogii "Millennium" (to właśnie rola Lisbeth Salander uczyniła z niej międzynarodową gwiazdę). - Moja bohaterka, Beatrice, święcie wierzy w to, że będzie mogła rozpocząć nowe życie dopiero wtedy, kiedy zlikwiduje człowieka, który ją zniszczył.

- Po wypadku spędziła w szpitalu trzy miesiące, podczas których przeszła kilkanaście operacji plastycznych mających zrekonstruować jej twarz. Wszystko, czego chce, to odegrać się na człowieku, przez którego stała się - jak sama uważa - potworem. Victor, w którego wciela się Colin, staje się jej zakładnikiem: Beatrice jest świadkiem, jak zabija człowieka. Postanawia więc szantażować go, by pomógł jej dopełnić zemsty.

Rapace miała 19 lat, kiedy wreszcie spotkała swojego ojca. Był nim hiszpański śpiewak flamenco, Rogelio Duran.

- Po tym spotkaniu mogłam w większym stopniu zrozumieć zarówno jego samego jako człowieka, jak i motywy jego postępowania - mówi. - Został ojcem w bardzo młodym wieku i nie mógł sobie z tym poradzić. Wyznał mi, że swoją ucieczkę uważa za największy błąd swojego życia. Pamiętam jego słowa: "Byłem bardzo zagubionym młodym człowiekiem".

- Ojciec zmarł pięć lat temu. Zanim odszedł, byłam już w stanie powiedzieć mu, że mu wybaczam - i że go rozumiem.

Lubi mroczne historie

Najpopularniejsza Szwedka w Hollywood lubi tak zwane "mroczne historie". Niedługo zamelduje się na planie kryminalnego dramatu "Animal Rescue", w którym jej partnerem będzie Tom Hardy. - Gram tam młodą kobietę, która ma za sobą traumatyczne przeżycia. Moja bohaterka chce znów zacząć żyć, a nie tylko wegetować.

Kolejnym projektem z jej udziałem będzie film "Child 44", którego scenariusz oparto na powieści Toma Roba Smitha z 2008 r., opowiadającej o serii tajemniczych morderstw popełnionych na dzieciach w Związku Radzieckim w latach 50. I tym razem aktorka spotka się na planie z Tomem Hardym, który wcieli się w jej męża, policjanta badającego tę sprawę.

Z kolei w thrillerze "Passion" w reżyserii Briana De Palmy, którego osią jest tragiczna w skutkach rywalizacja między dwiema pracownicami międzynarodowej agencji reklamowej (Rapace i Rachel McAdams), szwedzka aktorka gra mało atrakcyjną "szarą myszkę". Jak jednak zapewnia, prezencja jej bohaterek nie ma dla niej znaczenia - ważne, by za każdym razem była ona spójna z ich charakterem.

- Nie ma takiej rzeczy, której bym nie zrobiła dla roli. Mogę utyć, ogolić głowę, przefarbować się na blond - deklaruje. - Nigdy nie dopuszczam do głosu swojej próżności. "Nie chcę brzydko wyglądać" - taka postawa w ogóle nie wchodzi w grę.

Zobacz zwiastun filmu "Dead Man Down":


Rapace osobiście poprosiła charakteryzatorów pracujących na planie "Dead Man Down", by dodali jej bohaterce więcej blizn.

- Zależało mi na tym, by moja twarz była mocno zniekształcona, zmasakrowana - wyjaśnia. - Mimo przebytych operacji Beatrice wciąż postrzega siebie jako osobę, którą była tuż po wypadku. Nie jest w stanie dostrzec tego, że wygląda już lepiej. Warto zauważyć, że ten film porusza ciekawą kwestię dotyczącą współczesnych dziewcząt i kobiet. Jeśli masz obsesję na punkcie doskonałego i zmysłowego wizerunku, to całe twoje życie może lec w gruzach z powodu kilku małych blizn...

Uparta i stanowcza z natury

Rapace jest znana z wyrazistych poglądów, których nie boi się głośno wypowiadać. - Już jako młoda dziewczyna powiedziałem sobie, że moje szczęście jest w moich rękach. To ja tworzę swoje życie. Jestem uparta i stanowcza z natury - kiedy coś postanowię, nie ma takiej siły, która by mnie powstrzymała.

Aktorką postanowiła zostać, kiedy miała zaledwie 7 lat.

- To było na planie filmowym na Islandii, gdzie byłam statystką - wspomina. - Sytuacja, w której się znalazłam, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Bardzo spodobało mi się środowisko filmowe. Nie mogłam mówić ani myśleć o niczym innym. Powiedziałam nawet mojej mamie, że chcę "zostać i żyć w tym świecie". (...)

W wieku 15 lat Rapace opuściła dom, w którym mieszkała z matką i ojczymem, i przeprowadziła się do Sztokholmu, gdzie zapisała się do szkoły teatralnej.

- Zaczęłam grać w serialach i telenowelach już w wieku 16 lat - mówi. - Już wtedy wiedziałam, że chcę wyjechać ze Szwecji i pracować z najlepszymi.


Thriller "Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" (2009) i dwie kolejne części cyklu, "Millennium: Dziewczyna, która igrała z ogniem" oraz "Millennium: Zamek z piasku, który runął", sprawiły, że Noomi Rapace zainteresowało się Hollywood. Chociaż w amerykańskim remake'u "Millennium" w Lisbeth wcieliła się Rooney Mara, nie ulega wątpliwości, że to właśnie stworzona przez Szwedkę przekonująca kreacja młodej hakerki otworzyła jej drogę do ról w dwóch superprodukcjach: były to "Sherlock Holmes: Gra cieni" (2011) i "Prometeusz" (2012).

Był tylko jeden problem: Hollywood oczekiwało, że Noomi już zawsze będzie wyglądać jak Lisbeth: twarda dziewczyna z irokezem, tatuażami i oczami obwiedzionymi mocną czarną kreską.

Zbyt... kobieca?

- Bywało, że przychodziłam na castingi, a reżyserzy zupełnie mnie nie poznawali - wspomina. - Kiedy się im przedstawiałam, słyszałam zdziwione komentarze: "Jesteś taka... kobieca i dziewczęca". A czego się spodziewali? Że przyjadę na motocyklu? Że stanie przed nimi wytatuowana laska kipiąca gniewem i agresją?

Aktorka ma za sobą nieudane małżeństwo z Olą Rapace, który jest ojcem jej dziesięcioletniego dziś syna, Leva. Mimo iż jej kariera nabiera coraz większego rozpędu, Noomi jest zdeterminowana, by prowadzić w miarę normalne życie. W Szwecji przychodzi jej to znacznie łatwiej.

- Nie chcę otaczać się niańkami i osobistymi asystentami - mówi. - Sama robię zakupy i prowadzę samochód. Zawożę syna do szkoły, a kiedy akurat ma ferie lub wakacje, zabieram go ze sobą na plan. Kiedy nie mogę tego zrobić, zajmuje się nim jego ojciec.

Noomi Rapace żyje na własnych warunkach i nie zamierza za to przepraszać. Może i nie wygląda jak Lisbeth, ale na pewno ma w sobie wiele z jej niezależności i odporności na presję wywieraną z zewnątrz.

- Niełatwo mnie zmusić do czegokolwiek - przyznaje. - Chyba dlatego, że jestem na swój sposób krucha i wrażliwa, wytworzyłam wokół siebie ochronną skorupę. Kiedy odczuwam strach lub zdenerwowanie, sprawiam wrażenie twardej. Już jako dziecko nauczyłam się, że, zamiast płakać, trzeba być silnym. W ten sposób można pokonać swoją słabość. Nie chcę być ofiarą.


W zachowaniu takiej postawy pomaga jej na pewno... niezbyt imponujący wzrost.

- Mam 157 centymetrów wzrostu, ale zawsze chciałam być wyższa. Podczas realizacji zdjęć do "Prometeusza" konieczne było wykonanie odlewu mojej sylwetki. Kiedy w jakiś czas później go zobaczyłam, w pierwszym odruchu zapytałam: "Co to za dziecko?"

- Dopiero po chwili okazało się, że to ja. Dlatego właśnie lubię myśleć o sobie, że jestem wyższa niż w rzeczywistości.

© 2013 Nancy Mills

Tłum. Katarzyna Kasińska

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama