Nigdy więcej serii filmowych. Wszystko przez "Piratów z Karaibów"
Keira Knightley udzieliła wywiadu dla "The Times of London". Zdradziła w nim, że nie chce już nigdy więcej wystąpić w żadnej filmowej franczyzie. Wszystko przez doświadczenia z czasów, gdy grała główną rolę w "Piratach z Karaibów".
"To zabawne, gdy coś umacnia twoją pozycję, a jednocześnie łamie cię" - wspominała aktorka. "[Przez 'Piratów z Karaibów'] uważano mnie za nic, a zarazem to dzięki nim dostałam możliwość wystąpienia w filmach, które przyniosły mi nominacje do Oscara. To najbardziej dochodowe produkcje, w których kiedykolwiek wystąpiłam, a zarazem to przez nie publicznie mi umniejszano. W mojej głowie to dosyć zagmatwany czas".
Knightley zaznaczyła także, że dziś nie miałaby ochoty i siły godzić się na wymagania dotyczące roli w serii filmowej. "Godziny pracy są szalone. To wyrywa ci całe lata z życia. Nie masz kontroli nad tym, gdzie kręcisz, jak długo kręcisz, co kręcisz" - wyliczała.
Aktorka zaznaczyła także, że gdy pracowała na planie pierwszej części serii, "Klątwy Czarnej Perły", miała zaledwie 17 lat. Była nastolatką w Hollywood w czasach, gdy nie przejmowano się takimi kwestiami, jak zdrowie psychiczne. Wskazała na spekulacje tabloidów, które dotyczyły jej rzekomych problemów z odżywianiem. "Nie miałam ich" - zapewniła. Stwierdziła jednak, że sama uwaga poświęcona jej ciału i wadze była dla niej trudna. "To było publiczne upokorzenie" - podsumowała.
Knightley wcieliła się w Elizabeth Swann w trzech częściach "Piratów z Karaibów": "Klątwie Czarnej Perły" (2003), "Skrzyni umarlaka" (2006) i "Na krańcu świata" (2007). W 2017 roku powróciła do roli w epizodzie w "Zemście Salazara". Za występy w "Dumie i uprzedzeniu" oraz "Grze tajemnic" otrzymała nominacje do Oscara. 5 grudnia na Netfliksie zadebiutuje serial "Black Doves", w którym wystąpiła u boku Bena Whishawa.