Reklama

Niemieckie kino łamie tabu

Film "Anonyma - kobieta w Berlinie" opowiadający o cierpieniach niemieckich kobiet, gwałconych pod koniec II wojny światowej przez żołnierzy Armii Czerwonej, wszedł w czwartek na ekrany niemieckich kin.

Zdaniem krytyków obraz w reżyserii Maxa Faerberboecka ("Aimée & Jaguar"), pokazując temat długo ignorowany i bolesny, jest próbą złamania kolejnego tabu związanego z historią Niemiec.

Scenariusz oparto na pamiętnikach dziennikarki Marty Hillers, która zmarła w 2001 roku w wieku 90 lat. Gdy w latach 50. po raz pierwszy opublikowała swe wspomnienia jako anonimowa autorka, książka pozostała w Niemczech niezauważona.

"Jednym z powodów była ówczesna tęsknota za zapomnieniem. Chętniej czytano wtedy o słońcu Capri niż o Auschwitz" - napisał dziennik "Die Welt".

Reklama

Tom powrócił na półki pół wieku później i stał się bestsellerem, ale dopiero film Faerberboecka wywołał debatę o losie kobiet takich jak Hillers.

"Bądź co bądź film podejmuje temat, który dotyka pewnych tabu i drażliwych punktów historycznych rozliczeń. Trauma powojennej historii Niemiec rzadko kiedy pokazywana jest tak wyraziście" - napisał dziennik "Sueddeutsche Zeitung", chwaląc reżysera i producenta za odwagę.

Niemiecki poseł i przewodniczący grupy roboczej "Wypędzeni, uchodźcy i przesiedleńcy" w ramach klubu parlamentarnego CDU/CSU Jochen Fromme oświadczył w czwartek, że dzięki filmowi 63 lata po wojnie "niemiecka opinia publiczna pozna los i wstyd setek tysięcy kobiet", które padły ofiarą masowych gwałtów dokonywanych przez żołnierzy Armii Czerwonej.

"W sowieckiej strefie okupacyjnej gwałty były codziennością aż do 1947 roku. Historycy mówią nawet o 2 milionach ofiar, wśród których były dzieci i staruszki" - napisał Fromme w specjalnym oświadczeniu.

Wielu krytyków zauważa jednak liczne słabości filmu i wytyka reżyserowi kompromisy. "Ten rozdział historii Niemiec został potraktowany kiczowato, przez co film odbiega od rzeczywistości" - pisał "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Wejście "Anonymy" na ekrany kin zbiegło się w czasie z rozpoczęciem na Uniwersytecie w Greifswaldzie (Meklemburgia-Pomorze Przednie) prac nad studium poświęconym psychicznym skutkom przemocy seksualnej pod koniec wojny na wschodzie Niemiec.

Psychiatra Phillip Kuwert ma nadzieję, że film ośmieli ofiary tamtych wydarzeń, by skontaktowały się z badaczami.

"Każdy w Niemczech wiedział, że pod koniec wojny wiele kobiet padło ofiarą gwałtów dokonywanych przez rosyjskich żołnierzy, ale o tym nie mówiono i nikt nie przeprowadzał badań naukowych na ten temat" - powiedział Kuwert. Jak dodał, po wojnie Niemcy koncentrowali się przede wszystkim na upamiętnianiu ofiar zbrodni nazistowskich.

Zdaniem Kuwerta nie można zapominać o historycznym kontekście wydarzeń i o tym, że gwałty popełniane przez żołnierzy miały miejsce we wszystkich krajach objętych II wojną światową. Dlatego Kuwert chce, by jego badania objęły także Rosję i Ukrainę oraz przypadki przemocy seksualnej, jakiej dopuszczali się Niemcy.

"Dyskusja o filmie Anonyma pokazuje, że ponad 60 lat po wojnie temat ten jest bardzo kontrowersyjny. Ta wielka zbiorowa katastrofa, jaką była II wojna światowa, wciąż jest bardzo bolesna dla narodów Europy. To wielka kolektywna trauma" - ocenił niemiecki psychiatra.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Lama | czwartek | II wojna światowa | wojny | Niemiec | kino | film | Niemcy | niemiecki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy