Nie żyje Sylvia Miles. Nominowana do Oscara aktorka miała 94 lata
Sylvia Miles, która za swoje drugoplanowe kreacje w "Nocnym kowboju" i "Żegnaj laleczko" miała szansę na Oscara, zmarła w wieku 94 lat. Informację o jej odejściu potwierdzili najbliżsi przyjaciele.
Miles urodziła się 9 września 1924 roku w Greenwich Village w Nowym Jorku. W późniejszym czasie wielokrotnie kłamała na temat swojego wieku. Aktorstwa uczyła się na warsztatach w prestiżowym Actors Studio.
W 1947 roku debiutowała na scenie, w 1954 w telewizji, a w 1960 - w kinie. Początkowo grała małe role i epizody.
Przełomem okazał się jej występ w "Nocnym kowboju" (1969) Johna Schelsingera. Wcieliła się w nim w kobietę, która zaprasza głównego bohatera, męską prostytutkę Bucka (Jon Voight), do swojego apartamentu. Po odbytym stosunku nakłania naiwnego młodzieńca do oddania jej swoich pieniędzy.
Chociaż była na ekranie tylko przez sześć minut, jej rola zrobiła na tyle duże wrażenie, że otrzymała za nią nominację do Oscara za żeński drugi plan. Ostatecznie przegrała wyścig o złotą statuetkę z Goldie Hawn, nagrodzoną za "Kwiat kaktusa".
Drugą nominację do Oscara otrzymała także za stosunkowo niewielką rolę w "Żegnaj laleczko" (1975), remake'u klasycznego filmu noir. Wtedy przegrała z Lee Grant, która otrzymała nagrodę za "Szampon".
Miles słynęła z ekstrawaganckich przebrań i kapeluszy, w których pojawiała się na wszelakich ceremoniach. Do historii przeszedł także jej charakter. Szczególnie znana jest jej konfrontacja z krytkiem Johnem Simonem, któremu aktorka wepchnęła w twarz talerz z jedzeniem z powodu niepochlebnej recenzji.
Wystapiła między innymi w "Wall Street" (1989) Olivera Stone'a i jego sequelu "Wall Street: Pieniądz nie śpi" (2010). Pojawiła się także w "Diablicy" (1989) w roli matki postaci granej przez Meryl Streep.
Po raz ostatni zagrała w niezależnym dramacie "Japanese Borscht", który wciąż znajduje się w fazie produkcji.