Reklama

Nie żyje legendarny reżyser obsady Lynn Stalmaster

Gdyby nie on, obsada takich filmów jak m.in. "Superman", "Rambo: Pierwsza krew", "Wielka ucieczka" czy "Absolwent" mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. W swojej karierze Lynn Stalmaster pracował przy blisko dwustu produkcjach. Legendarny reżyser obsady i laureat honorowego Oscara zmarł 12 lutego w Los Angeles. Miał 93 lata. Informację o jego śmierci potwierdziła Laura Adler, przedstawicielka stowarzyszenia Casting Society of America (CSoA).

Gdyby nie on, obsada takich filmów jak m.in. "Superman", "Rambo: Pierwsza krew", "Wielka ucieczka" czy "Absolwent" mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. W swojej karierze Lynn Stalmaster pracował przy blisko dwustu produkcjach. Legendarny reżyser obsady i laureat honorowego Oscara zmarł 12 lutego w Los Angeles. Miał 93 lata. Informację o jego śmierci potwierdziła Laura Adler, przedstawicielka stowarzyszenia Casting Society of America (CSoA).
Lynn Stalmaster (17.11.1927 - 12.02.2021) /Getty Images

Jak przypomina portal "Variety", Stalmaster był pionierem, jeśli chodzi o niezależność i pracę na własną rękę poza formalnymi strukturami. Słynął z intuicji i wprawnego oka, dzięki którym potrafił wyłapać nowe talenty oraz z perfekcyjnego dobierania aktorów do konkretnych ról. W 2016 roku został pierwszym w historii reżyserem obsady, którego nagrodzono Oscarem. Stalmaster dostał tę statuetkę za całokształt pracy.

"Był innowatorem naszego zawodu. Pionierem z ponad półwieczną karierą, pełną trafnych obsad filmowych i telewizyjnych. Był przyjacielem i mentorem wielu z nas. Dziękujemy ci, Lynnie, za wytyczenie nam drogi" - pożegnał zmarłego Russell Boast z CSoA.

Reklama

Sukces Stalmasterowi zapewniła empatia i zrozumienie dla aktorów. Sam zaczynał jako aktor, gdy świeżo po studiach rozpoczął krótką karierę na ekranie. Zagrał m.in. w "The Steel Helmet" Sama Fullera czy u boku Johna Wayne’a w "Latających marynarzach".

"Dbam o aktorów. Siedziałem po drugiej stronie biurka przez pięć lat. Zawsze chciałem traktować ich z szacunkiem i godnością. Chciałem, żeby czuli się komfortowo. Bycie aktorem jest ciężkie. Gdy wiedziałem, że jakiś aktor miał zły dzień, zawsze starałem się być wrażliwy na jego potrzeby" - mówił Stalmaster w 2016 roku w wywiadzie dla "Variety".

Po skończeniu przygody z aktorstwem, Stalmaster zajął się reżyserowaniem castingów. Na początku pracował przy takich serialach jak "Gunsmoke" czy "Have Gun Will Travel". W 1956 roku został zatrudniony przez Roberta Wise'a do pracy przy filmie "Chcę żyć!". Susan Hayward, która zagrała w nim kobietę przebywającą w celi śmierci, otrzymała za tę rolę Oscara. Jednak dopiero w 1968 roku Lynn Stalmaster doczekał się osobnej pozycji w napisach początkowych. Było to w filmie "Afera Thomasa Crowna" Normana Jewisona.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy