Reklama

Nie żyje legendarny reżyser. Jego filmy zapisały się w historii kina

Nie żyje Paolo Taviani. Legendarny włoski reżyser miał 92 lata. Wraz z bratem Vittorio tworzyli jeden z najsłynniejszych duetów w historii kina.

Nie żyje Paolo Taviani. Legendarny włoski reżyser miał 92 lata. Wraz z bratem Vittorio tworzyli jeden z najsłynniejszych duetów w historii kina.
Paolo Taviani /Sebastian Reuter /Getty Images

Paolo Taviani zmarł 29 lutego w rzymskiej klinice po długiej walce z chorobą. Słynnego reżysera pożegnał w mediach społecznościowych burmistrz "Wiecznego Miasta" Roberto Gualtieri.

"Razem ze swoim bratem Vittorio stworzył niezapomniane, głębokie i zaangażowane filmy, które na dobre zapisały się w zbiorowej wyobraźni i historii kina" - zaznaczył Gualtieri.

Paolo Taviani: Kariera

Paolo i Vittorio Taviani początkowo zajmowali się dziennikarstwem. Wszystko zmieniło się, gdy wraz z Jorisem Ivensem zrealizowali film dokumentalny "Włochy nie są biednym krajem". Tak im się to spodobało, że postanowili pozostać przy kinie. Pierwsze filmy fabularne realizowali wraz z Valentinem Orsinim.

Wychodząc z pozycji marksistowskiego materializmu historycznego, ukazywali w swych kolejnych produkcjach wydarzenia z bliższej lub dalszej przeszłości, nadając im zarazem symboliczny wymiar. Inspirację często czerpali literatury, wykorzystując twórczość Luigiego Pirandella oraz Lwa Tołstoja. Ważną rolę w ich estetyce odgrywał pieczołowicie komponowany obraz w zestawieniu ze znaczącymi i starannie dobranymi cytatami muzycznymi.

Reklama

Ich dzieła święciły triumfy na najważniejszych światowych imprezach. W 1977 otrzymali Złotą Palmę na festiwalu w Cannes za film "We władzy ojca", a w 1986 weneckiego Złotego Lwa za całokształt twórczości.

Paolo i Vittorio Taviani: Ostatni film ich najlepszych dziełem?

Ich ostatnim obrazem był dramat dokumentalny "Cezar musi umrzeć" - o więzieniu o zaostrzonym rygorze Rebibbia w Rzymie. Aktorami byli odsiadujący tam wyroki groźni przestępcy, którzy przygotowywali spektakl teatralny na podstawie "Juliusza Cezara" Williama Szekspira.

Przez pół roku Taviani śledzili próby do inscenizacji. Nie zajmowali się tym, za jakie zbrodnie aktorzy trafili za kraty, ale ukazali paralele między dramatem klasycznym a dzisiejszym światem, opisując zaangażowanie uczestników spektaklu oraz to, jak ich obawy i nadzieje wpływały na inscenizację dramatu.

Bracia Taviani twierdzili, że na pomysł filmu wpadli przypadkiem, podczas odwiedzin w więzieniu Rebibbia, gdzie akurat odbywał się wieczór poezji, poświęcony "Piekłu" Dantego. Przyznali, że pracom nad filmem towarzyszyły wielkie emocje.

"Dzięki prostym, a jednocześnie wspaniałym słowom Szekspira przez parę dni ci więźniowie mogli znowu żyć. To było tylko kilka dni, ale wiązały się z wielką pasją" - powiedział Paolo Taviani. "Mamy nadzieję, że widzowie po obejrzeniu filmu będą mogli powiedzieć, że także więzień, na którym ciąży wielka kara, na przykład dożywocie, również jest i pozostanie człowiekiem" - dodał.

Produkcja przyniosła im Złotego Niedźwiedzia na festiwalu filmowym w Berlinie, a także Nagrodę Jury Ekumenicznego. Obraz zapewnił braciom Taviani także trzy Europejskie Nagrody Filmowe - za najlepszy film roku, reżyserię oraz nagrodę publiczności.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy