Reklama

Nie żyje koreański reżyser Kim Ki-duk

Koreański reżyser Kim Ki-duk zmarł na Litwie wskutek powikłań po zakażeniu koronawirusem. Nagradzany twórca miał 59 lat.

Koreański reżyser Kim Ki-duk zmarł na Litwie wskutek powikłań po zakażeniu koronawirusem. Nagradzany twórca miał 59 lat.
Kim Ki-duk (1960-2020) /Franco Origlia /Getty Images

Według relacji lokalnych mediów, koreański reżyser przybył na Litwę 20 listopada celem zakupu domu w leżącym nieopodal Rygi nadmorskim kurorcie Jurmala. Reżyser przygotowywał się do realizacji kolejnego projektu zatytułowanego "Rain, Snow, Cloud and Fog".

Twórca zmarł w nocy z czwartku na piątek w szpitalu w Rydze wskutek komplikacji po zarażeniu koronawirusem.

Kim Ki-duk był jednym z najbardziej znanych na świecie azjatyckich reżyserów filmowych. Za film "Pieta" otrzymał Złotego Lwa na festiwalu filmowym w Wenecji, został również nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem festiwalu w Berlinie za reżyserię filmu "Arirang".

Reklama

Urodził się w 1960 roku w Bonghwa w Korei Płd., w prowincji Kyongsannam-do. Jako nastolatek porzucił naukę i rozpoczął pracę w fabryce, a następnie służył przez pięć lat w marynarce wojennej. Ukończył Wydział Sztuk Pięknych w Paryżu w 1992 roku, ale nie posiada żadnego formalnego wykształcenia w dziedzinie filmu. Po studiach wrócił do Korei i został scenarzystą. W 1993 roku zdobył nagrodę za najlepszy scenariusz filmu "A Painter and a Criminal Condemned to Death" przyznaną przez Educational Institute of Screenwriting.

Jego reżyserskim debiutem jest niskobudżetowy film z 1996 roku "Krokodyl", który cieszył się ogromnym zainteresowaniem krytyków. Każdy następny film Kim Ki-Duka wywoływał zachwyt recenzentów i publiczności dzięki niezwykłym postaciom, wstrząsającemu obrazowaniu i niespotykanemu przekazowi. Jego kino, skupiając się na pokazywaniu życiowych rozbitków, sadomasochistycznych relacji, niezabliźnionych ran historii, wywoływało wielki rezonans, było pokazywane i nagradzane w konkursach wiodących światowych festiwali: w Cannes, Wenecji, Berlinie, Locarno.

Charakterystyczne dla reżysera stało się połączenie okrucieństwa i poezji. W skrajnych realiach wszechobecnej nikczemności wydobywał z serc postaci głęboko ukrytą niewinność.

Jego filmy zdobyły też masową publiczność, "Bad Guy" z 2001 roku przyciągnął do kin 700 tysięcy widzów, dzięki czemu popularność koreańskiego reżysera zaczęła sięgać poza niszowe, festiwalowe kręgi. Kolejne filmy, takie jak "Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna" czy "Samarytanka" (Srebrny Niedźwiedź za reżyserię na festiwalu w Berlinie), które konkurowały ze sobą o reprezentowanie Korei w oscarowej rywalizacji, cieszyły się uznaniem na całym świecie.

Kim Ki-Duk w oryginalny sposób odwoływał się zarówno do filozofii buddyjskiej, jak i do etyki chrześcijańskiej, podejmuje kontrowersyjne tematy, jak zmiana płci czy dobrowolna prostytucja. Po serii wybitnych dzieł z lat 2000-2004 zwrócił się w stronę daleko posuniętego symbolizmu.

Jednym z najwybitniejszych dzieł reżysera było zrealizowane w 2011 "Arirang". Kim Ki-duk nakręcił go trzy lata po nagrodzonym w Cannes "Śnie".

"Aktorka niemal zginęła w fatalnym wypadku podczas kręcenia 'Snu'. (...) Gdybym nie rzucił się na drabinę i nie odwiązał liny... Całkowicie się zagubiłem i płakałem, gdy nikt nie widział. Chwila ta, której nigdy nie chcę przywoływać, zmusiła mnie do spojrzenia wstecz na 15 filmów, jakie gorączkowo robiłem przez 13 lat mojej kariery" - opowiadał reżyser.

Po wypadku na planie "Snu" Kim Ki-Duk spędził dwa lata na dobrowolnym wygnaniu, w nieogrzewanej chacie na koreańskiej prowincji. Żył jak pustelnik, bez bieżącej wody i ogrzewania, z namiotem rozłożonym w domu, pośród walających się pamiątek po dawnych sukcesach. W dialogu ze sobą z ekranu i ze swoim cieniem analizował źródła własnej twórczości, emocje i kompleksy, pułapki stylu i oczekiwań.

W 2013 roku reżyser nakręcił nagrodzoną w Wenecji "Pietę". "Brutalny, lecz piękny południowokoreański film wstrząsnął Wenecją. 'Pieta' jest tak brutalna, że czasem trudno ją oglądać, ale opowieść o bezlitosnym lichwiarzu i tajemniczej kobiecie, która twierdzi, że jest jego matką, zmienia się w absorbujący thriller i poruszającą historię miłosną w jednym" - pisał po weneckim pokazie Mike Collett-White.

"Ten film jest w szczególności filmem poświęconym człowieczeństwu, naszej trudnej sytuacji życia w dobie ekstremalnego kapitalistycznego kryzysu. Czerpałem inspirację z zachodniej tradycji artystycznej, z przedstawienia Maryi kołyszącej martwego Chrystusa, której najdoskonalszym przykładem jest rzeźba Michała Anioła. Dwukrotnie odwiedziłem Watykan i widziałem to arcydzieło. Maryja Dziewica tuląca do siebie ciało syna to obraz, który przechowuję w pamięci od wielu lat i który dla mnie symbolizuje objęcie tym matczynym uściskiem całej ludzkości, pogrążonej w cierpieniu i bólu, które są częścią ludzkiego życia" - tłumaczył Kim Ki-duk.

W 2016 roku Kim Ki-duk zrealizował film "W sieci", w którym przedstawił przejmujące studium trudnych relacji między Koreą Północną a Południową. To historia człowieka, który przez niefortunny zbieg okoliczności, zostaje uwikłany w sieć podejrzeń o szpiegostwo. Prezentowany m.in. na festiwalach w Wenecji i w Toronto thriller wywołał falę dyskusji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kim Ki-duk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy