Nie żyje Jolanta Lothe. Była gwiazdą kultowych polskich filmów i seriali
Nie żyje Jolanta Lothe - aktorka znana z takich filmów jak "Potop" i "Rejs". O jej śmierci poinformował Związek Artystów Scen Polskich. Miała 79 lat.
"Odeszła znakomita aktorka, pełna energii, miłości do sztuki, teatru i ludzi, ciepła, serdeczna, życzliwa, z wielkim poczuciem humoru Koleżanka. Żegnaj, Jolu" - napisali przyjaciele ze Związku Artystów Scen Polskich.
Jolanta Lothe urodziła się 19 kwietnia 1942 roku w Wilnie. W 1966 roku ukończyła studia na PWST w Warszawie. Od 1989 roku, wraz z mężem Piotrem Lachmannem, prowadziła eksperymentalny "Videoteatr Poza", który ma swoją siedzibę w Pałacyku Szustra w stolicy. Spektakl tego teatru otrzymał Fringe First na Festiwalu Fringe w Edynburgu.
Widzowie mogli zobaczyć aktorkę w takich filmach, jak: "Brunet wieczorową porą", "Polowanie na muchy", "Potop", "Tylko umarły odpowie", czy "Rejs", w którym zagrała ze swoją mamą - Wandą Stanisławską-Lothe.
Jolanta Lothe miała na swoim koncie również seriale, między innymi: "Doktor Ewa", czy "Polskie drogi", gdzie wcieliła się w postać Urszuli Kurasiowej, za którą otrzymała nagrodę Przewodniczącego ds. Radia i Telewizji. Zyskała także sławę grając babcię Teresę Struzik w "Barwach szczęścia". Natomiast za całokształt twórczości i osiągnięcia zawodowe, została uhonorowana Brązowym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
Jolanta Lothe zadebiutowała przed kamerą w 1964 roku w filmie Jerzego Skolimowskiego "Walkower" (zagrała epizod dziewczyny w Studiu Nagrań Pocztówkowych).
Wkrótce mogliśmy ją zobaczyć również na telewizyjnym ekranie: w serialu "Barbara i Jan" wcieliła się w malutką rolę pracownicy PGR-owskiej obory, z kolei w jednym z odcinków "Czterech pancernych i psa" obsadzono ją jako Rosjankę kierującą ruchem na moście.
W kolejnych latach Lothe oglądaliśmy na kinowym ekranie głównie w drugoplanowych rolach. Tak było w filmie "Julia, Anna, Genowefa...", w którym zagrała przyjaciółkę głównej bohaterki. W jeszcze mniejszych epizodach oglądaliśmy ją w "Polowaniu na muchy" Andrzeja Wajdy (redaktorka Basia w Nieporęcie) czy "Kłopotliwym gościu" Jerzego Ziarnika (koleżanka głównego bohatera).
Lothe miała zagrać jedną z głównych ról w kultowym "Rejsie" Marka Piwowskiego. Z początkowych planów jednak nic nie wyszło, a improwizacja na planie komedii wysunęła na pierwszy plan postaci naturszczyków. W efekcie Lothe przypadła w udziale niewielka rólka "dziewczyny przechadzającej się w strojach kąpielowych", a lepiej pamiętamy z "Rejsu" mamę aktorki, Wandę Stanisławską-Lothe, która wcieliła się w postać żony inżyniera Mamonia (Zdzisław Maklakiewicz).
Sporą popularność przyniosła Jolancie Lothe rola siostry Genowefy Kłoś w serialu "Doktor Ewa". Jeszcze lepszą kreację stworzyła w "Polskich drogach" (jako żona granego przez Kazimierza Kaczora głównego bohatera), za którą uhonorowano ją Nagrodą Przewodniczącego Komitetu do spraw Radia i Telewizji.
Nie da się ukryć, że Lothe przez lata postrzegana była przede wszystkim jedynie jako atrakcyjna kobieta. "Bardzo mnie ten wizerunek uwierał" - mówiła aktorka i dodała, że tylko jeden reżyser nie oceniał jej "po warunkach" - jej mąż Helmut Kajzar.
Kiedy Lothe zakochała się w Kajzarze, była już znaną aktorką i miała mnóstwo fanów - jej zdjęcia z serialu "Doktor Ewa" drukowały w 1970 roku wszystkie gazety. Z kolei Kajzer dopiero zaczynał swą przygodę z reżyserią i zaliczany był do grupy "młodych zdolnych", którzy mają przed sobą wspaniałą przyszłość w... teatrze.
Pobrali się na początku lat 70. ubiegłego stulecia, choć wydawało się, że w ogóle do siebie nie pasują... Ona pochodziła z mieszczańskiej rodziny "z tradycjami", on natomiast wywodził się ze wsi. Kiedy spotkali się po raz pierwszy, nic nie wskazywało, że zakochają się w sobie po uszy i zostaną parą. "Połączył nas teatr" - twierdziła aktorka i dodała, że Helmut Kajzer wpadł jej w oko, gdy była jeszcze studentką.
Lothe bardzo kibicowała mężowi, który przez kilka lat żył w jej cieniu. W końcu Kajzer został zauważony i zaczął dostawać mnóstwo propozycji. Reżyserował spektakle teatralne w Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Warszawie, a nawet w Londynie i Berlinie. Tymczasem jej kariera nieco przybladła. Dopiero po latach aktorka przyznała, że nie chciała po prostu przyjmować ról, w których miała jedynie... ładnie wyglądać i prężyć piersi, o których sam Stanisław Różewicz mówił, że są najpiękniejsze w Warszawie. "Reżyserzy uparcie wpatrywali się w mój dekolt, nie dostrzegając nic innego" - żaliła się w wywiadzie.
Helmut Kajzar był wielkim wizjonerem teatru, Jolanta Lothe jego muzą. Za kreacje w spektaklach męża dostawała świetne recenzje. Byli bardzo szczęśliwi, a owocem ich miłości jest córka Paula. Niestety, reżyser zachorował. W 1980 roku zdiagnozowano u niego czerniaka. Po dwóch operacjach, którym się poddał, a które - jak twierdzi Jolanta Lothe - zostały źle przeprowadzone, żył jeszcze dwa lata. Na początku sierpnia 1982 roku trafił do szpitala. Żona była przy nim do ostatniej chwili...
Zobacz też: