Reklama

Nie żyje Eimuntas Nekroszius

Zmarł wybitny litewski reżyser teatralny Eimuntas Nekroszius, który m.in. w 2016 roku, w ramach obchodów 250. rocznicy Teatru Narodowego w Warszawie, wystawił "Dziady" Adama Mickiewicza, w czerwcu br. natomiast "Ślub" Witolda Gombrowicza na tej samej scenie. W środę, 21 listopada, ukończyłby 66 lat.

Zmarł wybitny litewski reżyser teatralny Eimuntas Nekroszius, który m.in. w 2016 roku, w ramach obchodów 250. rocznicy Teatru Narodowego w Warszawie, wystawił "Dziady" Adama Mickiewicza, w czerwcu br. natomiast "Ślub" Witolda Gombrowicza na tej samej scenie. W środę, 21 listopada, ukończyłby 66 lat.
Eimuntas Nekroszius (21.11.1952 - 20.11.2018) /SPUTNIK Russia /East News

Nekroszius zmarł nagle we wtorek o 3 nad ranem w jednym z wileńskich szpitali.

Urodził się w 1952 r. w rejonie rosieńskim. W 1978 r. ukończył studia reżyserskie w Moskwie. Po powrocie na Litwę pracował w Kowieńskim Teatrze Dramatycznym oraz Litewskim Państwowym Teatrze Młodzieżowym. Należał do ścisłej litewskiej czołówki reżyserskiej, laureat wielu nagród litewskich i międzynarodowych. Wystawił m.in. operę rockową "Miłość i śmierć w Weronie" oraz sztuki znanych dramaturgów jak Czingiz Ajtmatow, Anton Czechow i Nikołaj Gogol.

Reklama

W 1997 r. Nekroszius wyreżyserował "Hamleta" Williama Szekspira, za co otrzymał najwyższe nagrody na prestiżowych europejskich festiwalach teatralnych. W 1998 r. stworzył własny teatr Meno Fortas, w którym kreował swoje innowacyjne dzieła reżyserskie. W 2001 r. otrzymał prestiżową międzynarodową nagrodę im. Konstantina Stanisławskiego, m.in. za oryginalne koncepcje interpretacji klasyki.

Nekroszius wystawiał swoje sztuki i widowiska również za granicą, m.in. w Rosji, Włoszech, Izraelu, Szwajcarii, Argentynie, Stanach Zjednoczonych, czy Austrii.

Jego przedstawienia były stałym punktem programów toruńskiego festiwalu "Kontakt", a potem wrocławskiego "Dialogu". Pokazywano je także m.in. w Łodzi i Warszawie.

W 1997 otrzymał Nagrodę im. Konrada Swinarskiego przyznawaną przez miesięcznik Teatr, jako jedyny do dziś zagraniczny reżyser w historii tego wyróżnienia. W 2016 w Teatrze Narodowym odbyła się premiera "Dziadów" Mickiewicza, za który to spektakl otrzymał drugą w swej karierze Nagrodę im. Swinarskiego.

W tym roku w litewskim Narodowym Teatrze Opery i Baletu, przed Dniem Zadusznym, "Dziady" Nekrosziusa pokazał warszawski Teatr Narodowy.  Spektakl ten był także jednym z najważniejszych wydarzeń ubiegłorocznej Olimpiady Teatralnej we Wrocławiu. W czerwcu br. odbyła się premiera "Ślubu" Gombrowicza w inscenizacji Nekrosziusa. Zarówno ten spektakl jak i "Dziady" są wciąż w repertuarze warszawskiej narodowej sceny.

- Jego śmierć zrobiła na nas olbrzymie wrażenie, nie tylko dlatego, że odszedł wybitny, wspaniały reżyser, ale przede wszystkim odszedł ktoś, kto w ostatnich latach obdarzył nas swoim talentem i swoimi umiejętnościami - powiedział w rozmowie z PAP dyrektor Teatru Narodowego Jan Englert.

- Eimuntas Nekroszius znalazł miejsce, jak sam to podkreślał, w którym chciał pracować nadal. Z mojego punktu widzenia jest to wstrząsające również dlatego, że jakość reżyserii Nekrosziusa i jego osobowość twórcza miały duży wpływ na kształtowanie - moim zdaniem - teatru w ogóle w ostatnim okresie, nie tylko Narodowego. +Dziady+ w jego reżyserii zostały przecież uznane za najlepszy spektakl roku 2016 i do dziś są w repertuarze, podobnie jak "Ślub" Gombrowicza - przypomniał.

Jak dodał Englert, Nekroszius miał plany związane z Teatrem Narodowym - w następnym sezonie miał reżyserować Króla Leara. - Mamy takie poczucie tutaj w teatrze, że odszedł ktoś nam bliski; ktoś, kto dzięki swojej osobowości twórczej mógł być filarem, wokół którego budowaliśmy nasz repertuar i nasz teatr. Jest to ogromna strata również dla polskiej kultury - podkreślił.

- Spotkałem może trzech, czterech artystów w swoim życiu, on do nich należy. Artysta to ktoś, kto nie wchodzi w rzeczywistość, w życie, ale stwarza je na nowo, poszerza je, interpretuje. Nie jest, jak pisał Słowacki, zjadaczem chleba, tylko aniołem. Takich ludzi jest niewielu, może wcale nie ma - powiedział Englert. "- estem szczęśliwy, że w moim wieku mogłem jeszcze spotkać kogoś, kto otworzył mi nowe perspektywy opowiadania literatury dramatycznej językiem teatralnym, skrótem poetyckim, formą poetycką, niezwykłą wyobraźnią teatralną, a więc, krótko mówiąc, nie odzwierciedlaniem rzeczywistości, tylko budowaniem rzeczywistości teatralnej - zakończył.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy