Nie żyje aktor i komik Rip Taylor. Miał 85 lat
Rip Taylor - amerykański komik, aktor filmowy, telewizyjny i dubbingujący - nie żyje. Znany z filmu "Kevin sam w Nowym Jorku" artysta zmarł 6 października 2019 roku w wieku 85 lat.
Rip Taylor odszedł 6 października w swoim domu w Beverly Hills. Aktor od kilku tygodni nie opuszczał łóżka, ciężko chorował. O jego śmierci poinformował 8 października Harlan Boll, przyjaciel i agent komika.
Był jednym z najbardziej cenionych komików w USA. Polscy widzowie mogą go kojarzyć z roli w hicie "Kevin sam w Nowym Jorku".
Taylor furorę robił zwłaszcza w latach 60. i 70. XX wieku. Zagrał też kilka ról, które przyniosły mu sławę.
Grał Festera w "Rodzinie Addamsów" oraz wystąpił gościnie w hicie kinowym - "Kevin sam w Nowym Jorku".
Taylor był rozpoznawalny m.in. dzięki swojej ekstrawaganckiej osobowości, charakterystycznym wąsom, tupecikowi i zwyczajowi obsypywania konfetti zarówno siebie, jak i innych.
Znany był pod pseudonimami "płaczący komik" i "król campu i konfetti". Był nie tylko aktorem, ale również gwiazdą dubbingu. Podkładał głos pod postacie w takich produkcjach jak "Jetsonowie", "Rodzina Addamsów" czy "Nowa szkoła króla".
Oprócz tego był gospodarzem programu "The $1.98 Beauty Show". To parodia programów piękności, w którym uczestnicy mogli wygrać... bukiet zgniłych warzyw.
Poza tym współpracował z bohaterami kontrowersyjnego show "Jackass". W swoim artystycznym dorobku Taylor miał też polski wątek. Na planie "Milczenia baranów" spotkał się z Joanną Pacułą.
Jeszcze za życia Rip Taylor został doceniony. Otrzymał własną gwiazdą na Hollywoodzkiej Alei Gwiazd.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***