Nie zagrała w "Aniołkach Charliego", bo była "zbyt czarna"?
Kolejna aktorka postanowiła opowiedzieć o o rasistowskich i seksistowskich zachowaniach, które miały miejsce podczas pracy nad filmową wersją "Aniołków Charliego". Wcześniej mówiła o tym Thandie Newton, która z powyższych powodów zrezygnowała z przyjęcia roli w filmie reżyserowanym przez Josepha McGinty’ego. Teraz Nia Long wyznała, że nie dostała roli w tym filmie, bo była "zbyt czarna".
O tym, dlaczego nie dostała jednej z głównych ról w filmie "Aniołki Charliego" Nia Long opowiedziała w wywiadzie dla portalu "Insider". Aktorka chciała zagrać Alex Munday, w którą ostatecznie wcieliła się Lucy Liu. Long usłyszała w odmowie, że jest zbyt stara, by występować u boku młodszej o zaledwie cztery lata Drew Barrymore. Zdaniem aktorki nie chodziło jednak o jej wiek. Według niej to było zawoalowane stwierdzenie, że jest zbyt czarna do tej roli.
"Zareagowałam zdziwieniem. Uwielbiam Drew Barrymore i uważam, że jest wspaniała, ale myślę, że po prostu chcieli mi w miły sposób powiedzieć, że jestem trochę za bardzo czarna. Tak uważam. W filmie nie pojawiają się żadni czarnoskórzy aktorzy. Szczerze, byłabym najczarniejszą rzeczą w tym filmie" - stwierdziła Nia Long. Ta teoria ma sens, bo Lucy Liu, która zagrała Alex Munday, jest od niej o dwa lata starsza.
"Odpowiedź, jaką otrzymałam poprzez swojego agenta, brzmiała: 'Long wygląda za staro i zbyt wyrafinowanie, by wystąpić u boku Drew Barrymore'. Uważam, że od aktora zależy to, jak chce wyglądać w trakcie przesłuchania do roli, a od reżysera zależy tworzenie postaci. Jeśli więc nie zauważono we mnie czegoś więcej niż marynarki i pary dżinsów, to najwyraźniej nie była to praca dla mnie. Uznałam, że nie ma problemu i dalej robiłam swoje" - wyznała w tym samym wywiadzie Long.
Zamiast w "Aniołkach Charliego" Long zagrała w tym samym roku w filmie "Agent XXL".
Wcześniej o toksycznej atmosferze podczas przygotowań do filmu "Aniołki Charliego" mówiła Thandie Newton. "Reżyser spotkał się ze mną i mówi: 'Już nie mogę się doczekać. Na ekranie pojawią się żółte linie i będzie się wydawać, że to pasy wymalowane na drodze. Gdy kamera się oddali, stanie się jasne, że to szwy na spodniach, a dżins na twoim tyłku będzie tak opięty, że przypominał będzie asfalt'. Wtedy zdecydowałam, że tak się nie będziemy bawić" - wspomniała aktorka.
W tej decyzji utwierdził ją komentarz producentki filmu Amy Pascal, która powiedziała jej, że "nie chce być politycznie niepoprawna, ale czuje, że jej bohaterka, aby być przekonywującą, będzie musiała wejść na bar i potrząsnąć tyłkiem".