Reklama

Nie sądziłem, że dożyję takiej chwili

"Nie przypuszczałem, że dożyję takiej chwili" - wyznał Andrzej Wajda po oficjalnym pokazie filmu "Katyń", który z udziałem przedstawicieli Kremla odbył się we wtorek, 18 marca, w Domu Kina w Moskwie.

"Jestem ogromnie wzruszony, że ten film został pokazany w Moskwie. Nigdy nie przypuszczałem, że dożyję takiej chwili. Nie wierzyłem. I dalej nie wierzę, że dożyłem. Jeszcze ciągle myślę, że to nie jest prawda" - powiedział polski reżyser.

Na premierowy pokaz dramatu Wajdy przybyli doradcy prezydenta Rosji: ds. rozwoju kontaktów z Unią Europejską - Siergiej Jastrzembski i ds. kultury - Jurij Łaptiew. Wśród obecnych byli reprezentanci świata kultury i nauki, a także obrońcy praw człowieka, aktywiści organizacji pozarządowych i studenci.

Reklama

Zapytany przez PAP, co chciałby powiedzieć Polakom po obejrzeniu tego filmu, Jastrzembski oświadczył: "Jestem szczęśliwy, że żyję w nowej Rosji, że wokół nas jest nowa Europa i że na mapie tej nowej Europy jest wolna Polska".

Doradca prezydenta Władimira Putina zauważył, że "Wajda po raz kolejny potwierdził, że jest wielkim reżyserem".

"Reżyserem potrafiącym bardzo delikatnie obchodzić się z najtrudniejszymi tematami. Chciałbym jako widz podziękować mu za uczciwy film" - powiedział Jastrzembski.

"Idąc tutaj wiedzieliśmy, co będziemy oglądać. Myślę, że wszyscy, którzy tutaj przyszli, przyszli nie na darmo. Było to wielka lekcja obywatelskiej, uczciwej postawy" - dodał kremlowski urzędnik.

Pokazowi dzieła Wajdy towarzyszyło wielkie zainteresowanie publiczności. Licząca 1,1 tys. miejsc sala dosłownie pękała w szwach. Ludzie siedzieli na schodach między rzędami i stali wzdłuż ścian. Przed kinem został tłum chętnych, którzy zaczepiali wchodzących, próbując zdobyć zaproszenie.

Andrzej Wajda powiedział przed projekcją, że jest szczęśliwy, iż w obrazie zagrał "wspaniały rosyjski artysta Siergiej Garmasz".

"Jego obecność w tym filmie oznacza, że nie jest to tylko mój, ale nasz wspólny film" - podkreślił Wajda.

Po finałowej scenie egzekucji, gdy przed widzami nagle pojawił się czarny ekran, w sali zapadła cisza. Trwała kilkadziesiąt sekund. Później rozległy się brawa. Trwały krótko. Potem ludzie w milczeniu zaczęli wychodzić. Niektórzy mieli łzy w oczach.

"Obejrzałam ten film po raz drugi. I po raz drugi przeżyłam ogromny wstrząs, chociaż o zbrodni katyńskiej wiem chyba wszystko" - powiedziała w rozmowie z PAP historyk Natalia Lebiediewa.

To ona jako pierwsza dotarła w rosyjskich archiwach do dokumentów dowodzących, że to NKWD ponosi odpowiedzialność za mord na polskich oficerach w Katyniu.

"Bardzo pragnę, aby coś takiego już nigdy się nie powtórzyło. Ani na naszej ziemi, ani na jakiejkolwiek innej. Jako historycy robimy wszystko, co w naszej mocy, aby tak właśnie było" - podkreśliła profesor Lebiediewa.

"Historii uczyłem się z innych podręczników. Przez wiele lat żyłem w błogiej nieświadomości, że moi rodacy byli zdolni do czegoś takiego. Nie wiem, co mam powiedzieć. Jest mi wstyd" - wyznał wychodząc z Domu Kina mężczyzna w średnim wieku.

Przedstawił się korespondentowi PAP jako Borys. "To wystarczy. Takie czasy" - dodał.

Na konferencji prasowej, która poprzedziła wtorkowy pokaz, Wajda podkreślił, że "Katyń" nie jest wymierzony przeciwko Rosji.

"Ten głos nie jest wymierzony przeciwko Rosji, a tamte zaszłości będą zanikać, jeśli będziemy o nich pamiętać" - oświadczył reżyser.

"W tym filmie nie ma nienawiści i złości. To nie jest agitacja. To jest obiektywne pokazanie sytuacji, która miała miejsce" - wskazał.

Wajda zaznaczył, że "Katyń" nie jest skierowany przeciwko człowiekowi, lecz systemowi.

"Z systemem stalinowskim nie godziliśmy się, nie godzimy się i nie zgodzimy się nigdy" - oznajmił.

Podkreślił, że "pokaz tego filmu w Moskwie jest czymś wyjątkowym", gdyż - jak to ujął - "tutaj żywe są relacje do tego tematu".

Wajda oświadczył też, że oficjalna prezentacja "Katynia" w stolicy Rosji odbywa się "dzięki przyjaciołom, którzy chcieli, aby doszła do skutku".

"Bardzo pięknie jest mieć przyjaciół Moskali" - powiedział reżyser.

Pytany, czego jeszcze od Rosji oczekuje Polska w związku z mordem w Katyniu, Wajda odparł, że on chciałby dostać dokumenty dotyczące ojca.

"Chciałbym zobaczyć, co w nich jest; dlaczego został zamordowany" - wyjaśnił.

Wajda potwierdził także, że producentom filmu nie udało się jak dotąd znaleźć dystrybutora w Rosji.

"Katyń", nominowany w tym roku do Oscara w kategorii filmów nieanglojęzycznych, był już pokazywany w Moskwie - 27 i 28 października 2007 roku na seansach studyjnych w Instytucie Polskim. Obejrzeli go wówczas czołowi rosyjscy obrońcy praw człowieka, aktywiści organizacji pozarządowych, przedstawiciele świata nauki i twórcy kultury.

Zapowiadając wtorkowy pokaz, radio Echo Moskwy zauważyło, że "kręcąc film o tragedii, w której czekiści są zimnokrwistymi zabójcami niczym nie różniącymi się od faszystowskich oprawców,

Wajda bardzo pragnął, aby jego dzieło zostało obejrzane i ocenione w Rosji; by Rosjanie zrozumieli coś ważnego".

"Wygląda jednak na to, że nadzieje te się nie spełnią. O szerokiej dystrybucji filmu w naszym kraju, jak wszystko na to wskazuje, można zapomnieć. Zbyt gorzka jest prawda, zbyt wiele kłamstw otacza tę masową egzekucję, za którą winę niektórzy nadal próbują przerzucić na faszystów" - uważa Echo Moskwy.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Wajda | chwila | Katyń | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy