Reklama

"Nie czas umierać": Kim jest Phoebe Waller-Bridge?

Sławę przyniósł jej głośny serial "Współczesna dziewczyna", do kin wchodzi właśnie nowy film o Bondzie, którego jest współscenarzystką, mówi się, że zostanie następczynią Harrisona Forda w roli Indiany Jonesa. Phoebe Waller-Bridge to w ostatnich latach jedna z najgłośniejszych postaci świata kina.

Sławę przyniósł jej głośny serial "Współczesna dziewczyna", do kin wchodzi właśnie nowy film o Bondzie, którego jest współscenarzystką, mówi się, że zostanie następczynią Harrisona Forda w roli Indiany Jonesa. Phoebe Waller-Bridge to w ostatnich latach jedna z najgłośniejszych postaci świata kina.
Phoebe Waller-Bridge na uroczystej premierze filmu "Nie czas umierać" /David M. Benett/Dave Benett /Getty Images

Phoebe Waller-Bridge, brytyjska scenarzystka, aktorka i producentka, urodziła się 14 lipca 1985 roku w Londynie. W 2006 roku ukończyła aktorstwo w tamtejszej Królewskiej Akademii Sztuki Dramatycznej.

Po raz pierwszy na ekranie oglądaliśmy ją za sprawą gościnnego występu w serialu "The Doctors" w 2009 roku. Kilka miesięcy później na podobnej zasadzie pojawiła się w "How Not to Live Your Life".

W kolejnych latach występowała w niewielkich rolach w ważnych brytyjskich produkcjach. Zagrała w "Żelaznej Damie" (2011) Phyllidy Lloyd, za rolę w której Meryl Streep otrzymała Oscara, czy "Albercie Nobbsie" (2011) Rodrigo Garcii - nominacja do nagrody Akademii dla Glenn Close.

Reklama

Później znów oglądaliśmy ją w serialach, tym razem jednak już w większych kreacjach, jak w sitcomie "The Café" czy drugim sezonie kryminalnego "Broadchurch".

Przełom w jej karierze nastąpił za sprawą serialu "Współczesna dziewczyna" (oryginalnie "Fleabag"), którego była scenarzystką, producentką i w którym zagrała główną rolę. Produkcja opowiadała o młodej kobiecie, która próbuje na nowo ułożyć sobie życie po niedawno przeżytej tragedii.

Coś, co pierwotnie miało być jedynie 10-minutowym skeczem i zakorzenione było w sztuce, którą artystka napisała kilka lat wcześniej na potrzeby teatru, przyniosło Waller-Bridge światową sławę. Po sukcesie "Współczesnej dziewczyny" stała się jednym z najgłośniejszych nazwisk telewizji. Produkcja zapewniła jej Złotego Globa (za pierwszoplanową kreację) oraz dwie nagrody Emmy (za główną rolę i scenariusz).

Waller-Bridge zaczęła też być określana mianem kolejnej Amy Schumer, choć sama zręcznie ucieka od tego porównania. "To niesamowite, że jestem porównywana do osób, które podziwiam. Ale poza tym, że jesteśmy w podobnym wieku, rozmawiamy na temat seksu, osobistych doświadczeń, traum, do wielu rzeczy podchodzimy z dystansem i poczuciem humoru, nasza praca jest inna. Ale rozumiem dlaczego ludzie nas porównują, w końcu jest niewiele kobiet piszących o kobietach" - wyjaśniła w wywiadzie dla "Vice.com".

Z kolei w rozmowie z "The Guardian" Waller-Bridge przyznała, że pisząc, zaspokaja swój własny apetyt. "Piszę rzeczy i o rzeczach, które sama chciałabym zobaczyć. Zawsze zaspokajam swój własny apetyt. Dlatego są to postaci, które wykraczają poza konwenanse, czasem ich zachowanie jest poza granicami dobrego smaku, ukazuję przyjaźń i ból" - zdradziła.

"Cały czas seksualizujemy kobiety w telewizji. Są uprzedmiotowiane" - dodała. Podkreśliła też, że pragnie odkryć zarówno jasne, jak i ciemne zakamarki kobiecego umysłu, tym samym zachęcić kobiety do pewnej akceptacji.

W efekcie artystka została dopiero drugą kobietą w historii - pierwszą, pół wieku temu, była Johanna Harwood, która pracowała przy scenariuszach do filmów "Dr. No" i "Pozdrowienia z Rosji" - mającą swój wkład w scenariusz jednej z odsłon przygód agenta 007. Twórcy "Nie czas umierać" zdecydowali się zaangażować ją do przepisania kobiecych ról.

"Wiele mówi się o tym, czy Bond jest teraz odpowiedni, aktualny w kontekście tego, kim jest i jak traktuje kobiety" - powiedziała Phoebe Waller-Bridge. "Myślę, że to bzdury. Myślę, że jest absolutnie ważny. Musi dojrzewać. Musi ewoluować, a najważniejsze jest to, żeby film właściwie traktował kobiety. On nie musi. On musi być wierny tej postaci" - dodała.

Waller-Bridge podkreśliła, że chce się upewnić, że grane przez Lashanę Lynch, Leę Seydoux i Anę de Armas postacie będą "czuły się jak prawdziwi ludzie", były z krwi i kości. "Chcę mieć pewność, że kiedy otrzymają scenariusze, Lashana, Lea i Ana otworzą je, przeczytają i pomyślą: 'Nie mogę się doczekać, aby to zagrać'. Jako aktorka, na początku kariery bardzo rzadko miałam to uczucie. Wiedza, że daję je innej aktorce, sprawia mi wiele radości i przyjemności" - przyznała.

Co dalej? Artystka miała pojawić się w tytułowej roli w serialu na podstawie słynnego filmu akcji "Pan i pani Smith". We wrześniu wycofała się jednak z tego projektu. Głównym powodem tej decyzji miały być różnice w wizji artystycznej między nią a Donaldem Gloverem, drugą z gwiazd powstającej produkcji.

Waller-Bridge jest jednak obecnie w trakcie kręcenia zdjęć do innej superprodukcji - "Indiana Jones 5", gdzie zagra jedną z głównych ról. Jak donosi DailyMail, 36-letnia obecnie Brytyjka, może wkrótce zająć miejsce Harrisona Forda.

Wtajemniczeni twierdzą, że Kathleen Kennedy, hollywoodzka producentka, chce dokonać "dużych, odważnych" zmian. "Byłoby to ogromne oświadczenie i wielka rola dla Phoebe" - twierdzi osoba z produkcji serii, na którą powołuje się "DailyMail". Rzecznik Kennedy odmówił jednak skomentowania tych doniesień. Podobnie zresztą jak Disney.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nie czas umierać | Phoebe Waller-Bridge
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy