Nie chciała zarobić na tym filmie. Co zrobiła ze swoją gażą?
"Randka w ciemno", debiut reżyserski Anny Kendrick, weszła do polskich kin 11 października 2024 roku. Aktorka gościła w podcaście "Crime Junkie AF", w którym zdradziła, co zrobiła gażą, którą otrzymała za film.
Młoda aktorka Cheryl (Anna Kendrick) chce rozkręcić swoją karierę. Niestety, jedyną propozycją dla niej jest udział w programie randkowym "The Dating Game". Z braku innych możliwości decyduje się wziąć w nim udział.
Jednym z trzech uczestników programu jest przystojny Rodney Alcala (Daniel Zovatto), którego ujmujący sposób bycia i inteligentne odpowiedzi bardzo podobają się Cheryl. Dziewczyna jednak nie wie, że atrakcyjny i pozornie łagodny mężczyzna jest tak naprawdę psychopatycznym mordercą z obsesją na punkcie młodych i naiwnych kobiet.
W rozmowie w "Crime Junkie AF" Kendrick przyznała, że początkowo nie skupiała się na możliwości zarobienia czegokolwiek za swoją pracę nad "Randką w ciemno". "Dopiero jakiś tydzień przed festiwalem w Toronto pomyślałam, że ten film zrobi niezły wynik w kinach. Ja tymczasem przeszłam drogę z 'Dajcie znać, kiedy film będzie gotowy' do 'O Boże, jestem za to odpowiedzialna'. Potem byłam skupiona tylko na realizacji, ledwo wyrobiliśmy się na festiwal w Toronto. I wtedy zdałam sobie sprawę, że pieniądze będą przechodziły z rąk do rąk. I zadałam sobie pytanie, jak się z tym czuję. Obrzydliwie" - wspominała aktorka.
Dlatego stwierdziła, że nie powinna nic zarobić na "Randce w ciemno". Całą swoją gażę i oraz procent z dochodów przekazała organizacjom RAINN, która wspiera ofiary przemocy seksualnej, oraz National Center for Victims of Violent Crime. "To wciąż skomplikowana sytuacja, ale czułam, że powinnam to zrobić" - dodała.
"Randka w ciemno" jest reżyserskim debiutem Anny Kendrick, która wcieliła się także główną rolę. Historia Cheryl jest oparta na faktach. Ona i Alcala spotkali się w programie "The Dating Game" w 1978 roku. Mężczyzna był wtedy odpowiedzialny za śmierć pięciu kobiet. Inny uczestnik opisał go później jako "dziwnego gościa" o "niepokojących poglądach". "Chociaż prawdziwa historia dotyczy najskrajniejszych aktów przemocy wobec kobiet, to celem naszego filmu było tak naprawdę przypomnienie o tych wszystkich małych sposobach, w jakie na co dzień krzywdzimy kobiety i jakiekolwiek grupy marginalizowane" - mówiła Kendrick w rozmowie z Interią.