"Neon Demon": 5 rzeczy, których nie wiedzieliście o nowym filmie Nicolasa Windinga Refna
Nowy film Duńczyka Nicolasa Windinga Refna - "Neon Demon" - już w piątek trafi na ekrany polskich kinach. Aż trudno uwierzyć, że ten olśniewająco zrealizowany, neonowy film wyreżyserował... daltonista. Poniżej pięć rzeczy, których nie wiedzieliście o "Neon Demon".
- "Tylko Bóg wybacza" nakręciłem w Bangkoku, a kolejny film chciałem zrobić w Tokio. Jednak Liv nie chciała o tym słyszeć. Los Angeles było naszym kompromisem - mówi reżyser. Filmowanie w L.A. jest bardzo kosztowne, jednak kompromisy i trudności reżyser przekuł w zalety. Do tej osadzonej w bezwzględnym świecie mody historii zatrudnił młodych profesjonalistów, o których jeszcze nie było głośno. Dzięki temu odciążył nieco budżet filmu, nadał mu dodatkowego wymiaru i zdołał sportretować samo miasto. - W Los Angeles są dwie rzeczywistości: tak zwana "prawdziwa" i "sztuczna". Ta sztuczna rzeczywistość to iluzja Los Angeles - mit, który mnie fascynuje.
Refn zawsze kręci sceny swoich filmów w takim porządku, w jakim mają pojawiać się na ekranie. - To proces, który wykorzystuję we wszystkich moich filmach. Lubię strach związany z tym, że do samego końca nie jestem w stanie w pełni zobaczyć, jak wygląda film, póki go nie skończę - tłumaczy Refn. - Zmusza to wszystkich do większego zaangażowania, bo pracujemy na żywym organizmie, który wymaga uwagi, którego trzeba dotknąć i poczuć. Każdego dnia mogą pojawić się zmiany. To przerażające, ale i niesamowicie inspirujące.
Reżyser liczył na współpracę z aktorem odkąd 10 lat temu przyjechał do Hollywood i spotkał aktora przy okazji swojego pierwszego dużego projektu w Hollywood. Kiedy wśród potencjalnej obsady "Neon Demon" pojawiło się nazwisko Reevesa, Refn był przekonany, że to rola właśnie dla niego. - Tamten film nigdy nie powstał, ale cały czas liczyłem na kolejną okazję do wspólnej pracy. Bardzo niewielu aktorów ma, jak Keanu, status ikony popkultury, takie umiejętności aktorskie, a do tego roztacza aurę prawdziwej gwiazdy filmowej.
Refn wyreżyserował wiele filmów reklamowych dla takich marek, jak Gucci, YSL, H&M czy Hennessy. Dzięki temu dobrze poznał kulisy świata mody i jego ciemniejszą stronę, ale także zafascynował się ideą piękna. Ten kontrast między pięknem a okrucieństwem posłużył jako materiał do stworzenia filmu w klimacie thrillera. - Gdyby uznać piękno za walutę, to jej kurs ciągle rośnie, nigdy nie spada. Wzorce piękna pojawiają się i znikają w coraz szybszym cyklu, a nasza obsesja na jego punkcie staje się coraz silniejsza. W końcu może ona doprowadzić do jedynego w swoim rodzaju szaleństwa. Dla ilustracji tej tezy reżyser przytacza mit o Narcyzie, który do tego stopnia zakochał się we własnym pięknie, że utonął, próbując pocałować swoje odbicie w wodzie.
Za ścieżkę dźwiękową odpowiada Cliff Martinez, który jest także autorem świetnie przyjętych soundtracków do "Drive" i "Tylko Bóg wybacza". Jako tymczasowy soundtrack ilustrujący charakter filmu, Refn użył utworów Bernarda Hermanna, znanego ze współpracy z Alfredem Hitchcockiem ("Psychoza", "Zawrót głowy"). - Kompletnie mnie to zdezorientowało, bo były to anachroniczne, orkiestrowe nagrania - wspomina Martinez. NWR szybko uspokoił go, że muzyka wcale nie musi brzmieć tak samo, tylko wywoływać podobną atmosferę.
Na ścieżce dźwiękowej do "Neon Demon" znalazło się kilka oryginalnych piosenek, m.in. "Waving Goodbye" Sii (ft. Diplo), którą NWR opisuje jako jedną z najbardziej utalentowanych wokalistek, a także "Mine" i "Demon Dance" autorstwa bratanka reżysera, Juliana Windinga.