Reklama

Natasza Urbańska: Bardzo się bałam

Natasza Urbańska już niebawem zaprezentuje swoje aktorskie umiejętności na dużym ekranie i to w dodatku w filmie samego Jerzego Hoffmana. "To mój debiut i bardzo się bałam" - wyznaje artystka.

30 września na ekrany kin wejdzie długo oczekiwana "Bitwa warszawska 1920". Ten historyczny obraz będzie pierwszym w Polsce filmem zrealizowanym w technologii 3D.

Główne role zagrali w produkcji Hoffmana wspomniana Natasza Urbańska, a także Borys Szyc, Daniel Olbrychski, Bogusław Linda, Aleksander Domagarow, Adam Ferency i Ewa Wiśniewska. Autorem zdjęć jest Sławomir Idziak.

Dla Nataszy Urbańskiej, która jest czołową aktorką Teatru Studio Buffo w Warszawie, rola w filmie Hoffmana, to fabularny debiut.

"Bardzo się bałam, ale okazało się, że pracowali przy tym filmie fantastyczni i profesjonalni ludzie. Jerzy Hoffman mnie bardzo wspierał, a Sławomir Idziak jest cudownym artystą" - powiedziała PAP Life Natasza Urbańska i zdradziła, że praca z reżyserem była dla niej szczególna.

Reklama

"Jerzy Hoffman kocha aktora. Pomaga mu, chce, żeby czuł się komfortowo, a jeżeli ma się czuć niekomfortowo, to też mu w tym pomoże. Zrobi wszystko, żeby efekt końcowy był taki, jak sobie wymyślił" - wyznała aktorka i dodała, że wszystkie rady reżysera były dla niej bardzo ważne.

"Zawsze czekałam na moment, w którym przyjdzie do mnie i powie, jak mam zagrać daną scenę. Byłam pełna emocji. To jest wymarzony reżyser" - stwierdziła.

Urbańska wcieliła się w postać Oli Raniewskiej - młodej artystki kabaretowej, której narzeczony rusza na wojnę tuż po zaślubinach. Kobieta, nie otrzymując wiadomości od ukochanego i nie wiedząc czy żyje, postanawia wstąpić do Ochotniczej Legii Kobiet i walczyć w obronie Warszawy.

"Jesteśmy podobne z moją bohaterką. Nie próbowałam nagle udawać kogoś innego. Dałam Oli dużo z Nataszy. Poza tym obie dorastałyśmy w jednym środowisku, czyli w świecie kabaretu, sceny, muzyki i tańca. Dla Oli później sytuacja nieco się skomplikowała, ponieważ wybuchła wojna. W jednej ze scen strzelam z karabinu w okopach. To jest bardzo przejmujący moment" - zdradziła Urbańska.

"Moja bohaterka w pewnym momencie traci kontakt ze swoim mężem i myśli, że on nie żyje. Musiałam wyobrazić sobie, co by było, gdyby prywatnie zdarzyło mi się coś takiego, gdy nie ma mojego ukochanego, nie wiem, co się z nim dzieje i nagle dowiaduję się, że nie żyje. To były bardzo trudne momenty. Teraz śmieję się, że w tym filmie płakałam więcej, niż w moim całym życiu" - dodała aktorka.

Artystka wyznała również, że podczas kręcenia filmu, sceny bitew nie przerażają tak, jak podczas oglądania filmu.

"Sceny batalistyczne na planie nie wyglądały wcale strasznie, wręcz czasem nawet komicznie. Jednak, gdy obejrzałam już później zmontowane sekwencje, to bardo się wzruszyłam. Wygląda to bardzo przejmująco i dopiero wtedy dochodzi do nas fakt, że to wszystko działo się naprawdę, że ci ludzie tak ginęli" - powiedziała Urbańska.

"Bitwa warszawska 1920" w technologii 3D trafi do kin 30 września.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Natasza Urbańska | 1920 Bitwa Warszawska | artystka | boja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama