Największe role Andrzeja Łapickiego
Zmarł Andrzej Łapicki - aktor i reżyser, pamiętny Pietuch w "Salcie" i Andrzej w "Jak daleko stąd, jak blisko" Tadeusza Konwickiego oraz Poeta w "Weselu" i reżyser we "Wszystko na sprzedaż" Andrzeja Wajdy.
Łapicki podkreślał niejednokrotnie, że film to niespełniona dziedzina jego działalności artystycznej. "Nie dostarczył mi dostatecznej satysfakcji. Poza Saltem, Jak daleko stąd jak blisko i kilkoma filmami Andrzeja Wajdy, na czele z Weselem, które zawsze będzie aktualne, nie wypowiedziałem się jako aktor filmowy w pełni, nie zaistniałem (...) jako reprezentant swojego pokolenia. Film to moja niewypełniona karta" - uważa artysta.
Aktor urodził się 11 listopada 1924 roku w Rydze. Podczas okupacji rozpoczął studia w tajnym Polskim Instytucie Sztuki Teatralnej, w którym uczyli wówczas m.in.: Maria Wiercińska, Marian Wyrzykowski i Jan Kreczmar. Dyplom uzyskał po wojnie.
Na scenie zadebiutował w 1945 roku w krakowskim teatrze im. Juliusza Słowackiego rolą Kosyniera w wystawionym przez Teatr Wojska Polskiego "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego. Trzy lata później związał się z warszawskim zespołem Erwina Axera (Teatr Współczesny), u którego jako Fred w "Ladacznicy z zasadami" (1948) Jean-Paule'a Sartre'a odniósł swój pierwszy duży sukces.
"To nie była rola wybitna, tylko pierwsza, dzięki której zaistniałem w teatrze. (...) Axer ustawił mnie dobrze w tej roli i nagle wszystko się we mnie otworzyło, pokonałem barierę wstydu, zrozumiałem, co i kiedy mam robić na scenie" - wspominał po latach artysta.
Od roli Eisenringa w sztuce Maxa Frischa "Biedermann i podpalacze", również wyreżyserowanej przez Axera (1959) w karierze Łapickiego rozpoczęła się epoka prawdziwych kreacji aktorskich.
"Łapicki ma tutaj urzekającą skalę głosu, dystynkcję i nową intelektualną jadowitość - pisał Jan Kott - jego przedzierzgnięcia w epilogu z pseudokardynała w łysego Belzebuba i patologicznego kelnera były aktorskimi majstersztykami".
Role w "Sposobie bycia" Kazimierza Brandysa, "Play Strindberg" Friedricha Duerrenmatta, "Jadowitości" Jana Kotta to kolejne sukcesy artysty na teatralnych scenach.
W 1972 roku aktor rozstał się Teatrem Współczesnym i przeszedł do Teatru Narodowego. Pierwsza rola na narodowej scenie to Autor w "Trzy po trzy" Aleksandra Fredry. Grał także Pana Młodego w "Weselu", a także Arnolfa w molierowskiej "Szkole żon" - rolę, o której podobno zawsze marzył.
"To jedno z moich najważniejszych osiągnięć" - mówił o swej kreacji Łapicki.
W latach 1983-89 był członkiem zespołu aktorskiego Teatru Polskiego w Warszawie pod dyrekcją Kazimierza Dejmka. Do współpracy z tą sceną powrócił w 1995 r. piastując tam do 1999 roku stanowisko dyrektora artystycznego. Łapicki miał wspaniały pomysł, by z Teatru Polskiego uczynić Dom Fredry na wzór Comedie Francaise w Paryżu, którą określa się jako Dom Moliera.
Rok 1972 przyniósł wielkie filmowe role aktora m.in. w "Piłacie i innych" Andrzeja Wajdy oraz w "Jak daleko stąd, jak blisko" Tadeusza Konwickiego. Łapicki nie po raz pierwszy współpracował z tymi reżyserami - z Konwickim spotkał się już w 1968 roku przy "Salcie", a w 1969 roku zagrał we "Wszystko na sprzedaż" Wajdy. U tego ostatniego wykreował także postać księdza w "Panu Tadeuszu".
Jako reżyser Łapicki debiutował w 1957 roku w Teatrze Współczesnym "Uśmiechem Giocondy" Aldousa Huxleya. Później wystawił m.in. takie sztuki jak: "Śluby panieńskie", "Damy i huzary", "Dożywocie", "Mąż i żona" oraz "Zemsta".
W 2005 roku wyreżyserował spektakl "EuroCity" na podstawie sztuki Aleksandra Fredry "Z Przemyśla do Przeszowy". Jak podkreślał Łapicki - było to jego "pożegnanie z reżyserią, bo pożegnanie z aktorstwem nastąpiło już dawno".
W 2008 roku artysta dał się jednak namówić szefowi Teatru Narodowego Janowi Englertowi i zagrał Matwieja Sjemionowicza Szabelskiego w "Iwanowie" Antoniego Czechowa.
"Wykonałem numer, który może posłużyć jako przykład przyszłym pokoleniom. Jeżeli nie jesteś zadowolony z tego, co robisz - przestań występować. Dwanaście lat nie graj, potem wracasz i wtedy każdy powie: nie, on wcale nie był taki kiepski, jak myślałem. To jest moja recepta na sukces" - żartował Łapicki w jednym z wywiadów.
W listopadzie 2008 roku aktor został uhonorowany za rolę w "Iwanowie" nagrodą Feliksa Warszawskiego, jako odtwórca najlepszej drugoplanowej roli męskiej.
"Dziękuję Jankowi Englertowi, który wyjął mnie z szafy, otrzepał z naftaliny, kopnął i wypchnął na scenę" - mówił Łapicki podczas uroczystości.
Łapicki dwukrotnie był rektorem stołecznej PWST (1981-87, 1993-96); przez wiele lat pełnił funkcję prezesa Związku Artystów Scen Polskich (1989-96), a w latach 1989-91 był też posłem na Sejm z ramienia "Solidarności".