Największa miłość Woody'ego Allena
Chociaż na planie ponad sześćdziesięciu filmów Woody'ego Allena pojawiały się największe gwiazdy współczesnego kina, to ulubiony bohater reżysera wcale nie wywodzi się z śmietanki Hollywood.
Co więcej, nie jest on nawet człowiekiem. Tym wyjątkowym dla allenowskiej twórczości bohaterem jest bowiem miasto. Miasto, milczący obserwator kreślonych przez artystę opowieści.
Sam reżyser otwarcie przyznaje, że wielkie metropolie go urzekają. Z jednej strony dostrzega w nich cywilizacyjny geniusz i wyrafinowanie, a z drugiej nazywa metaforą upadku współczesnej kultury. Z tego dualizmu wyrasta jednak niewyczerpana inspiracja, która napędza Amerykanina od ponad pół wieku.
Ktokolwiek zetknął się z twórczością Allena bez trudu dostrzeże, że naczelne miejsce w jego sercu i filmowym dossier zajmuje Nowy Jork. Urodzony na Brooklynie, wychowany w wielkomiejskim zgiełku twórca od zawsze deklarował wielką miłość do swej rodzinnej metropolii.
W naturalny sposób nowojorskie dzielnice stały się tłem dla większości opowiedzianych przez niego historii. To w "Wielkim Jabłku" rozgrywa się akcja niezapomnianych przebojów - "Hannah i jej siostry", "Jej wysokość Afrodyta", czy klasycznego obrazu o wszystko mówiącym tytule "Manhattan".
Nowe stulecie przyniosło nieoczekiwany zwrot i spojrzenie Allena coraz częściej kierowało się w stronę Starego Kontynentu. W końcu z kolejnymi dziełami rozpoczął swą filmową wycieczkę po ikonicznych miastach Europy.
W 2005 roku, w filmie "Wszystko gra" Allen odkrywał mroczne intrygi londyńskiej socjety, by trzy lata później posłać swoim wielbicielom pocztówkę ze słonecznej Barcelony. To właśnie w oscarowym "Vicky Cristina i Barcelona" stworzył czarujący trybut dla "najlepszego miasta świata" jak sam określił stolicę Hiszpanii w trakcie muzycznego tournée w 2010 roku.
Obecnie, w polskich kinach gości komedia "Poznasz przystojnego bruneta", w której mistrz filmowej ironii ponownie zabiera swych widzów do Londynu. Jednak tym razem Allen ukazuje to miasto w zgoła odmiennym świetle.
Z pomocą gwiazdorskiej obsady (Hopkins, Banderas, Watts) rozpala brytyjską stolicę wielkimi namiętnościami, wikłając pozornie chłodnych londyńczyków w serię burzliwych i nieprzyzwoicie zabawnych intryg i romansów. Sam Allen ironicznie i w swoim stylu zdradza powód powrotu do Anglii: "Tęskniłem za Londynem. Mają tam takie cudowne niebo... o ile tylko jest zachmurzone".
Przeczytaj recenzję filmu "Poznasz przystojnego bruneta" na stronach INTERIA.PL
Po drugiej wizycie w Wielkiej Brytanii przyszedł czas na Paryż sportretowany w komedii romantycznej "Midnight in Paris", na planie której wystąpiła miedzy innymi żona prezydenta Francji - Carla Bruni.
Znając fascynacje Allena łatwo zrozumieć motywy stojące za wyborem Rzymu jako miejsca akcji jego najnowszej produkcji. Wieczne miasto to symbol, kolebka współczesnej cywilizacji i kwintesencja tego, co zawsze intrygowało Woody'ego.
To miejsce wręcz stworzone do tego, by dopełnić artystyczną wizją Nowojorczyka. Jednak o tym, czy dotychczasowe filmy reżysera okazały się wystarczającą wprawką dla okiełzania Rzymu, świat przekona się dopiero w 2012 roku.
Zobacz zwiastun najnowszego filmu Amerykanina: