"Najmro. Kocha, kradnie, szanuje": Nie kradł, żeby mieć, ale żeby być [premiera, obsada, zwiastun]
Trudno uwierzyć, że człowiek, który 29 razy uciekał organom ścigania, był prawdziwą postacią. Zdzisław Najmrodzki był na przełomie lat 70. i 80. XX wieku królem ucieczek, a dzisiaj powiedzielibyśmy też, że celebrytą. Kibicowała mu cała Polska. Już 13 września wieczorem odbędzie się w Warszawie uroczysta premiera filmu "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje". Interia pokaże relację live z tego wydarzenia. Zapraszamy!
Zdzisław Najmrodzki to człowiek legenda. Uciekał z więzień, konwojów i wymykał się milicyjnym pościgom 29 razy. Miał własny kodeks honorowy. Pokochały go za to miliony Polaków. "Saszłyk", bo taki miał pseudonim, wielokrotnie ośmieszał komunistyczną władzę i dawał ludziom nadzieję na to, że można czuć się wolnym nawet w totalitarnym systemie.
"Zdzisław Najmrodzki w pewnym sensie był superbohaterem PRL. Tworząc tę postać, wykorzystaliśmy kilka najważniejszych faktów z jego życia, ale 'Najmro. Kocha, kradnie, szanuje' to fantazja i fikcja, która ubarwiła prawdziwą historię. Dlatego nazwaliśmy naszego bohatera Najmro. Na Zdzisława Najmrodzkiego nikt tak nie mówił" - wyjaśnia Mateusz Rakowicz, reżyser i współautor scenariusza.
Film trafi na ekrany polskich kin w piątek, 17 września.
Jednak już w poniedziałek, 13 września, wieczorem odbędzie się w Warszawie uroczysta premiera "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje". Interia pokaże relację live z tego wydarzenia. Zapraszamy!
Zdzisław Najmrodzki urodził się 20 sierpnia 1954 roku. Kiedy miał 19 lat, trafił do wojska, gdzie dał się poznać jako zdolny sportowiec, którego specjalnością były biegi sprinterskie. Otrzymał nawet propozycję wstąpienia do 63. Kompanii Specjalnej z Bolesławca, ale ją odrzucił. Odmówił również zawodowej służby wojskowej. Pragnął żyć po swojemu.
W 1975 roku po raz pierwszy wszedł w konflikt z prawem. Wdał się w bójkę z dwoma esbekami i choć tłumaczył, że bronił się przed atakiem pijanych mężczyzn, sąd mu nie uwierzył. Został uznany za winnego czynnej napaści na funkcjonariuszy i skazany na półtora roku więzienia. Uciekł kilka tygodni później - podczas transportu na proces wyskoczył z pociągu przez okno. Wtedy zaczął się tworzyć mit najbardziej poszukiwanego człowieka PRL-u.
Najmrodzki nie ograniczał się do drobnych włamań. Wspólnie ze swoją ekipą obrabiał pewexy i sklepy futrzarskie. Działał szybko i skutecznie metodą "na plakat" - wycinał dziurę w szybie i od wewnątrz zaklejał ją plakatem. Nie stosował przemocy, kradł tylko luksusowe przedmioty i nie zabierał pieniędzy. Do 1979 roku udało mu się obrabować 71 peerelowskich butików. W 1980 roku Najmrodzki ponownie trafił do aresztu. Przed rozprawą wyłamał wcześniej przepiłowane kraty w oknie sądu i znowu znalazł się na wolności. Od tego momentu poszerzył profil swojej działalności o kradzież polonezów - aut, na które w PRL mogli sobie pozwolić tylko nieliczni.
W marcu 1983 roku milicja utworzyła grupę "Polonez", która miała złapać Najmrodzkiego. Udało jej się to, ale radość nie trwała długo, bo Najmrodzki po raz kolejny wymknął się prawu. Schemat niemalże zawsze był taki sam. Najmrodzki kradł, wpadał w ręce milicji, a potem uciekał. Rodacy mu kibicowali, a media zaczęły tytułować go najbardziej poszukiwanym przestępcą PRL.
Najbardziej zasłynął z ucieczki 3 września 1989 roku. Właśnie tego dnia Zdzisław Najmrodzki uciekł z gliwickiego więzienia i dosłownie zapadł się pod ziemię. Podczas przechadzki po spacerniaku wskoczył do tunelu przygotowanego przez wspólników. Zanim przepadł, w swojej celi zostawił list do naczelnika, w którym podziękował za gościnę. Tak zuchwałej ucieczki władza już nie mogła mu wybaczyć. Dwa miesiące później Najmrodzki został ponownie złapany, a w więzieniu pozostał aż do 1994 roku. Niecały rok później legendarny "Saszłyk" zginął w wypadku samochodowym. Tak zakończyła się historia najsłynniejszego zbiega PRL.
"W naszej historii Najmrodzki nie kradnie, żeby mieć. Kradnie, żeby być. Być kimś lepszym. Być wolnym w czasach, kiedy wszyscy, poza władzą, są w jakiś sposób ograniczeni. Nasz bohater ucieka od szarej rzeczywistości i pragnie sięgać ponad miarę przeciętnego człowieka. Ludzie w tamtych czasach nie śledzili kronik kryminalnych po to, żeby się przekonać, czy wreszcie go złapano. Chcieli wiedzieć, czy znowu udało mu się uciec. Miał też swój kodeks, w ramach którego między innymi nie stosował przemocy" - mówi reżyser filmu.
Mateusz Rakowicz zaznacza, że film nie jest biografią Zdzisława Najmrodzkiego. Historia jego życia była inspiracją dla filmowców.
"To komedia akcji, która bazuje na niebanalnych losach polskiego celebryty półświatka. Najmro żyje w świecie najpiękniejszych kobiet, najszybszych samochodów i wielkich pieniędzy, ale poznaje dziewczynę, dla której chce się zmienić. 'Najmro. Kocha, kradnie, szanuje' to opowieść także o miłości, która daje wolność" - wyjaśnia reżyser.
W filmie występuje plejada polskich aktorskich gwiazd. Tytułowego bohatera gra Dawid Ogrodnik. U jego boku widzowie zobaczą: Maszę Wągrocką oraz Roberta Więckiewicza, Rafała Zawieruchę, Olgę Bołądź, Sandrę Drzymalską, Jakuba Gierszała i Andrzeja Andrzejewskiego.
"'Najmro' to komedia akcji z love story w tle. Są pościgi, gonitwy i miłość, która w pewnym momencie wybija się na pierwszy plan. To duża dawka adrenaliny, śmiechu i wzruszeń" - powiedział o filmie Dawid Ogrodnik.
"Myślę, że 'Najmro. Kocha, kradnie, szanuje' to rozrywkowe kino na światowym poziomie. To opowieść o buntowniku, który oszukiwał system i stał się swego rodzaju symbolem oporu. To także historia miłości. Może to zabrzmi jak banał, ale kiedy człowiek spotyka kogoś wyjątkowego i zakochuje się na zabój, to jest w stanie dla tego uczucia wiele poświęcić i odmienić swoje życie. O tym jest nasz film" - dodaje Masza Wągrocka.
"Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" na ekranach kin w całej Polsce od 17 września.