Reklama

"Najlepszy" na Blu-ray: Biec albo nie biec

Biograficzna opowieść o Jerzym Górskim, skazanym na zapomnienie narkomanie, który wyszedł z nałogu i został mistrzem świata w triathlonie Double Ironman (7,6 km pływania, 360 km jazdy na rowerze i 84 km biegu), to przykład udanego polskiego kina środka.

Biograficzna opowieść o Jerzym Górskim, skazanym na zapomnienie narkomanie, który wyszedł z nałogu i został mistrzem świata w triathlonie Double Ironman (7,6 km pływania, 360 km jazdy na rowerze i 84 km biegu), to przykład udanego polskiego kina środka.
Jakub Gierszał w filmie "Najlepszy" /materiały dystrybutora

Od jakiegoś czasu przestałem obawiać się o polskie kino. Nie żebym jeszcze kilka lat temu, gdy w kraju wciąż powstawało dużo filmów słabych i niepotrzebnych, miał problemy ze spaniem po nocach. Bolały mnie jednak kolejne zawodzące wypady do kina czy seanse z DVD. Bo przecież skoro Rumuni mogli zorganizować sobie własną "nowa falę" i stać się - całkiem zresztą zasłużenie - ogólnoeuropejskim fenomenem, to czemu nie Polacy? Z takimi tradycjami i wieloma twórcami, którzy łączą polskie kino sprzed transformacji z nowym, wolnorynkowym? Z tak bogatą historią i kulturą, o której można przecież opowiadać na dziesiątki różnych sposobów?

Reklama

Okazało się, że nie musimy mieć żadnej "nowej fali" ani efektownie nazwanych nurtów filmowych, bowiem największą siłą dzisiejszego polskiego kina, które coraz częściej wychodzi prezentować się poza granice kraju, jest różnorodność. I to na każdym obszarze, od projektów stricte artystycznych i rzeczywiście, nie tylko z nazwy, niezależnych, po stricte komercyjne filmy, które przyciągają do kin setki tysięcy widzów. I choć kolejny po "Bogach" Łukasza Palkowskiego nie osiągnął z różnych względów spodziewanego wyniku frekwencyjnego, jest jednym z najlepszych dowodów na to, że polskie kino ma wiele ciekawego do powiedzenia.

Przed "Najlepszym" o Jerzym Górskim i jego drodze "od Monaru do podwójnego ironmana" wiedziało relatywnie niewielu. Tym bardziej, że jego sportowy sukces miał miejsce w roku 1990, kiedy Polska stała w rozkroku, a połowa dzisiejszej widowni kinowej albo jeszcze raczkowała, albo dopiero przymierzała się do przyjścia na świat. Sam więc fakt przedstawienia młodej publiczności postaci tak ciekawej i niejednoznacznej - osoby, którą łatwo z początku filmu znienawidzić, a pod koniec trudno jej nie kochać - sprawia, że film Palkowskiego zostawia daleko z tyłu większość realizowanych w Polsce produkcji ku pokrzepieniu serc.

Jerzy Górski w brawurowej interpretacji Jakuba Gierszała leży zarzygany w cuchnącej szybką śmiercią spelunie, a kilkadziesiąt minut później staje się wzorem do naśladowania dla młodych, którzy poszukując życiowego buntu, wybrali igły i prochy, ale pozostaje przez cały czas trwania filmu człowiekiem, w którego łatwo uwierzyć. Zarówno wtedy, kiedy daje sobie w żyłę, jak i w chwili, gdy walczy z wewnętrznymi demonami, roztrzaskując na swojej głowie lustro. Nie jest wybitnie uzdolnionym sportowcem ani supermanem, wstaje z kolan wyłącznie przy pomocy i wytrwałości innych ludzi, i od nich czerpie pozytywną energię do pokonywania kolejnych barier.

"Najlepszy" góruje nad konkurencją również realizacyjnie, bo Palkowski, co udowodnił już w "Bogach", jest doskonałym stylistą i potrafi dostosowywać tempo opowiadanej historii do głównego bohatera. Filmowy Jerzy Górski wymagał ukazania sinusoidy emocjonalnej w wersji ekstremalnej, dlatego reżyser "chwyta na kamerze" zarówno momenty jego ekstatycznych uniesień, kiedy wszystko jest piękne, kolorowe i nasycone niesamowitością, jak i chwile całkowitego upodlenia, ukazywane za pomocą dojmującej fizyczności, choćby zniszczeń na młodej-starej twarzy. Widz przechodzi wraz z Górskim piekło i czuje się trochę oczyszczony.

Przy czym "Najlepszy" nie jest żadnym dziełem. Za dużo w nim skrótów myślowych i przeinaczeń prawdziwej historii, żeby można go uznać za w pełni udaną próbę biograficzną, a na drugim planie jest zbyt mało niuansów, żeby traktować ten zestaw postaci jako coś więcej niż dodatek do filmowego Górskiego. Ma to jednak pomniejsze znaczenie, bo "Najlepszy" ma charakter, osobowość i coś naprawdę ważnego do powiedzenia. Nigdy nie jest za późno. Może to i banał, ale w takim wykonaniu trudno takiemu banałowi nie przyklasnąć. Jeżeli w polskim kinie będzie miejsce na takie filmy jak "Najlepszy", to naprawdę nie ma się czego obawiać.

Wydanie Blu-ray:

We wprowadzonej na polski rynek przez Galapagos Films edycji Blu-ray również bardzo łatwo się zakochać, ponieważ transfer obrazu (2,40:1, 1080p) i dźwięku (DTS-HD MA 5.1) jest jak na polskie realia naprawdę znakomity (no, może z audio jest nieco gorzej ze względu na momenty nieudanego wyważenia efektów z dialogami, ale to w sumie mały mankament). W ramach materiałów dodatkowych dystrybutor zamieścił nieco ponad godzinny film dokumentalny o Jerzym Górskim - "Mistrz świata" w reżyserii Kacpra Lisowskiego.

W filmie tym znajdziecie zarówno materiały archiwalne z narkomańskiej i sportowej przeszłości Górskiego, w tym obowiązkowo fragmenty z podwójnego ironmana, jak i długie monologi oraz refleksje mężczyzny, który przeżył więcej niż większość ludzi na świecie i szczerze o tym mówi. Po cóż miałby zresztą kłamać? W ramach materiałów uzupełniających wypowiedzi reżysera i aktorów, zwiastun oraz kilkuminutowa zbitka ujęć z planu, nazwana trochę zbyt szumnie "making offem", ale oferująca sporo ciekawego. Choćby anegdotkę Tomasza Kota o "Pokocie" i Jakubie Gierszale, po której trudno się nie uśmiechnąć od ucha do ucha.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Najlepszy (film) | Łukasz Palkowski | Jakub Gierszał
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy