Najlepszy film roku?
"Fish tank" Andrei Arnold, który od piątku można oglądać na ekranach kin, to - według recenzentów - jeden z najlepszych filmów roku. - To antidotum na wszelkie rodzime ''Galerianki'' i 'Świnki" - pisze w recenzji na stronach INTERIA.PL Jacek Dziduszko.
"Fish tank" nagrodzony został na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes za najlepszą reżyserię. Polscy krytycy potwierdzają, że wyróżnienie na canneńskiej imprezie nie trafia do przypadkowych twórców.
"To kino społeczne najwyższej próby i antidotum na wszelkie rodzime ''Galerianki'' i 'Świnki'. Nie spodziewam się zobaczyć wiele lepszych filmów w tym roku" - pisze w recenzji na stronach INTERIA.PL Jacek Dziduszko.
Największym atutem filmu jest - według krytyków - odtwórczyni głównej roli Katie Jarvis.
"Jest jednocześnie delikatna jak motyl i twarda niczym Ripley z ''Obcego'', a przy tym niebywale naturalna" - pisze Dziduszko.
"W mojej opinii, oprócz bezkonkurencyjnej 'Białej wstążki' i francuskiego 'Proroka', [to] najlepszy film jaki nakręcono w Europie w ubiegłym roku" - pisze Paweł Mossakowski z "Gazety Wyborczej".
Recenzent chwali film za to, że "mając tak trudną do polubienia bohaterkę, udaje mu się sprawić, że mimo wszystko 'idziemy za nią' i przejmujemy się jej losem". "Jest to zasługa i błyskotliwego scenariusza, i nieosądzającej postawy reżyserki, i świetnego, zanurzonego we własnych doświadczeniach, aktorstwa" - uważa krytyk.
Najwięcej wstrzemięźliwości w ocenie filmu Arnold zachowuje Magdalena Michalska z "Dziennika", która odnotowuje, że "to kino stricte społeczne, zaangażowane, ale nie oceniające".
"Arnold unika moralizatorstwa, nie bawi się w politykę. Patrzy i udaje jej się zmusić widza, by patrzył razem z nią. Ta czystość formy, którą proponuje reżyserka powoduje, że oglądając 'Fish tank', mamy wrażenie, że obserwujemy sceny z życia dziwnych zwierząt - mieszkańców tytułowego akwarium" - puentuje recenzentka.
Zobacz zwiastun filmu "Fish Tank":
Kolejnym obrazem, który od piątku możemy oglądać na naszych ekranach, a który - mimo pewnej konfuzji - zbiera świetne recenzje, to "Tlen" Iwana Wyrypajewa ("Euforia") z główną rolą Karoliny Gruszki.
"Ma się po tym filmie i przesyt, i niedosyt, irytujące wrażenie nienadążania, nieskonsumowania całości. I zdaje się o to Wyrypajewowi chodziło - o zaniepokojenie, wytrącenie z przyzwyczajeń, dotarcie do pierwotnych emocji, zmuszenie do powiedzenia: tak albo nie. Ja mówię 'tak'" - Wojtka Kałużyńskiego z "Dziennika" przekonała wizja Wyrypajewa.
O specyficzną postawę odbiorczą w stosunku do "Tlenu" apeluje Paweł Mossakowski ("GW"): "Nie szukajcie fabuły, nie znajdziecie. Owszem, z tego melanżu brutalnej poezji i migoczących obrazków da się od biedy wyprowadzić jakąś tam historię - [tu krytyk streszcza fabularny przebieg opowieści] -
ale w tym zalewie obrazów i dźwięków anegdota jest najmniej ważna".
Tomasz Bielenia w recenzji na stronach INTERIA.PL zwraca zaś uwagę na przerost formy nad treścią.
"'Głównym bohaterem mojego filmu jest język' - zapowiadał przed polską premierą 'Tlenu' Iwan Wyrypajew (...) Dlaczego więc po seansie tego filmu w głowie pozostają tylko obrazy?" - pyta recenzent, dodając, że "zwariowane to jest, kolorowe i wybuchowe, (...) niezwykle frapujące - i drażniące".
Ciekawe jakie byłyby reakcje krytyków, gdyby "Tlen" trafił do polskich kin - wedle życzenia reżysera - w wersji z dubbingiem?
Zobacz zwiastun filmu "Tlen":
W piątek na nasze ekrany trafiły też trzy komedie romantyczne. Najbardziej spodobał się recenzentom (i recenzentkom) "Adam".
"Raz na jakiś czas zdarza się trafić na film teoretycznie bazujący na ogranych schematach, a jednak unikający wtórności ich mechanicznego powtarzania, odświeżający formułę opowiadania oryginalnym tonem narracji. 'Adam' Maksa Mayera jest właśnie jednym z takich przypadków" - twierdzi Wojtek Kałużyński z "Dziennika", dodając, że film "broni się urokliwym autentyzmem, pogodą, optymistyczną bezinteresownością".
Więcej minusów dostrzegł Paweł T. Felis ("Gazeta Wyborcza"), zauważając, że co prawda film "ma sporo zalet amerykańskiego kina niezależnego", ale też "równie wiele jego wad".
"Jest zrobiony sprawnie, opowiadany niespiesznie, chwilami ładnie tragikomiczny, choć przy takich filmach jak 'Lars i jego dziewczyna', czy nominowany do Oscara 'W chmurach' Jasona Reitmana okazuje się tylko wtórną impresją, rozbudowaną etiudką, zaskakująco klasyczną, bajkową i chłodną przypowiastką. Ani rewelacja, ani strata czasu" - puentuje recenzent.
Może gdyby to był chociaż "Adam i Ewa"...?
Zobacz zwiastun filmu "Adam":
Kolejnymi komediami romantycznymi, które przed walentynkami trafiły do naszych kin to "Oświadczyny po irlandzku" i polska "Randka w ciemno".
"Niezbyt mądra, niezbyt oryginalna, ale odrobinę lepsza i bardziej pomysłowa od hollywoodzkiej średniej" - tak o filmie z Amy Adams pisze Wojtek Kałużyński. Recenzent uważa jednak, że irlandzki folklor - "z piciem piwa, zielonymi wzgórzami, mgłą, błotem i deszczem, ksenofobią, krowami blokującymi drogę, obyczajowym konserwatyzmem - jakoś pasuje do kiczowatej ramki".
Litości nie ma za to Paweł T. Felis, przedrzeźniając: "Śmieszne to jak sto diabłów i zaskakujące przeraźliwie".
"Smutne najbardziej, że odgrywająca tę toporną komedyjkę Amy Adams świetnie się, jak się zdaje, tą błazenadą bawi. No cóż, przynajmniej ona" - pisze rozdrażniony krytyk.
Czyli, że gorzej od "Adama", ale prawdopodobnie lepiej od kolejnej premiery tygodnia, którą jest...
Zobacz zwiastun filmu "Oświadczyny po irlandzku":
Nikt z recenzentów nie obejrzał najnowszej polskiej komedii "Randki w ciemno", jednak wszyscy mają już wyrobione zdanie na jej temat.
"Dystrybutor zapowiada, że jego 'Randka w ciemno' to film, w którym faceci z 'Testosteronu' stanęli do konfrontacji z dziewczynami z 'Lejdis'. Choć jest to zjawisko równie tajemnicze jak tworzenie się korków komedie tego typu idą u nas jak świeże bułeczki, więc o ten w ciemno można typować na hit kasowy" - pisze Magdalena Michalska w "Dzienniku".
Michalska typuje hit, Paweł T. Felis z "Wyborczej" stawia na kit:
"Co prawda dystrybutor rozpisuje się w pressboku o tym, jak to 'Randka w ciemno' lepsza jest od tuzina filmów z Ameryki, ale pokazać go dziennikarzom nie miał odwagi. Dla lubiących ryzyko pozostaje więc randka w ciemno - na płomienną miłość nie ma jednak, zdaje się, co liczyć" - domyśla się recenzent.
Pytanie za 100 punktów: czy jakakolwiek komedia romantyczna jest w stanie spełnić oczekiwania naszych krytyków?
Zobacz zwiastun filmu "Randka w ciemno":
W piątek do naszych kin weszły też dwie animacje. Premierowa - "Astro Boy" i klasyczne "Toy Story", tym razem w wersji 3D.
"To po prostu obraz przeznaczony dla dzieci, z dostosowanym do ich percepcji humorem i tempem akcji. Sprawnie zrealizowany, plastycznie przyjemny i odpowiednio zaawansowany technologicznie, by sprostać naszym coraz wyższym oczekiwaniom" - pisze o "Astro Boyu" Katarzyna Nowakowska z "Dziennika", dodając, że "choć tej opowieści brakuje przenikliwości i głębi innej animowanej baśni o robotach 'Wall.E', to jako propozycja na seans z maluchem na pewno się sprawdzi".
Film nie zrobił jednak wrażenia na Pawle Felisie: "Szlachetne to, ale mimo przeszarżowanej, wizualnej fantazji twórców - porywające przeciętnie. A przecież chłopiec-robot, będący niczym innym, jak unowocześnioną wersją Pinokia, robi karierę na świecie (poczynając od Japonii) już od ponad pół wieku. Może zanadto wypłowiał?" - zastanawia się recenzent "Wyborczej".
Wniosek: kazać iść na ten film dzieciom; samemu - zostać w domu.
Zobacz zwiastun filmu "Astro Boy":
Po kilkunastu latach do kina wraca też "Toy Story". "Ten film nie zestrzał się ani trochę i wciąż ogląda się go z prawdziwą radością" - uważa Karolina Nowakowska ("Dziennik"). I dodaje, że to świetna wprawka przed nowym obrazem serii:
"Przypomnienie sobie 'jedynki' z pewnością też umili czas oczekiwania na premierę trzeciej części cyklu - 'Toy Story 3', której możemy się spodziewać już w czerwcu" - zachęca recenzentka.
Zobacz zwiastun filmu "Toy Story 3D":