Reklama

Najlepsza komedia romantyczna w historii kina? Ten film miał wyglądać zupełnie inaczej

"Pretty Woman" to bez dwóch zdań film rozpoznawalny przez niemalże każdego. Ta komedia romantyczna do dziś bawi i wzrusza do łez. Wszyscy pamiętają niesamowity występ Julii Roberts, który otworzył jej drzwi do wielkiej kariery. Jednakże nie wszystko było od początku łatwe i przyjemne, a gdyby sprawy potoczyły się inaczej, dziś mówilibyśmy o zupełnie innym filmie. Oto tajemnice, sekrety oraz zabawne anegdotki związane z tym ponadczasowym dziełem.

Streszczenie fabuły "Pretty Woman"

Historia opowiada losy Vivian (Julia Roberts), która para się najstarszym zawodem świata oraz Edwarda (Richard Gere) - bogatego mężczyzny z zapotrzebowaniem na damę, dotrzymującą towarzystwa podczas kolacji z ludźmi o podobny statusie, co on. Kobieta zgadza się przez tydzień pełnić rolę takiego ozdobnika za cenę trzech tysięcy dolarów. Vivian musi szybko przeistoczyć się z ulicznego obdartusa w bywalca salonów. Nie idzie jej to zbyt łatwo, o czym świadczą sceny w sklepach, w których nie jest obsługiwana.  

Reklama

Równolegle do tej historii miłosnej toczy się nieco inna o charakterze ekonomicznym i opiera się na działaniach Edwarda względem stoczni, które jej właściciel odbiera, jako nieetyczne i pozbawione szacunku. Ten epizod będzie się ciągnął przez cały film, splatając z wątkiem melodramatycznym, ale nie ukrywajmy, nikt nie ogląda "Pretty Woman" dla niuansów finansowego świata. 

Vivian zostaje urażona przez swojego pracodawcę, gdy ten wyznaje przed znajomym, iż to w istocie kobieta lekkich obyczajów, a nie szpieg konkurenta. Ta jednak pokazuje swoją dumę i oznajmia, że nie chce dalej pracować z Edwardem, co więcej nie chce również jego pieniędzy. To właśnie w tym momencie biznesmen uświadamia sobie, że jego relacja z bohaterką odgrywaną przez Julię Roberts nie polega tylko na wymianie dóbr i usług, ale powoli dociera do niego fakt, iż zaczyna ją darzyć uczuciami. 

Te ma okazję szybko udowodnić, kiedy jego partnerka zostaje zaatakowana w pokojowym hotelu, przez biznesowego współpracownika Edwarda, który nie jest zadowolony z jego decyzji dotyczącej stoczni. Na szczęście mężczyzna broni Vivian. Ta ku jego zdziwieniu wyprowadza się z apartamentu, zdradzając swojej przyjaciółce, że zamierza przenieść się do San Francisco, gdzie chciałaby dokończyć naukę. 

W ostatniej scenie filmu Edward w białej limuzynie przyjeżdża do mieszkania kobiety, wdrapując się po schodach przeciwpożarowych, przełamując swój lęk związany z wysokościami i wyznając miłość Vivian. 

Mroczna i społecznie zaangażowana, jaka miała być "Pretty Woman"

W wywiadzie "Actors on Actors" dla Variety Julia Roberts rozmawiała z inną aktorką Patricią Arquette, która również była brana pod uwagę do odegrania głównej roli w filmie Marshalla. W trakcie ich dyskusji obie panie wyjawiły, że zakończenie "Pretty Woman" było diametralnie inne. "Wiele, wiele, wiele lat temu, jednym z moich wczesnych przesłuchań był film zatytułowany 3000. Większość ludzi nie wie, że 3000 było oryginalnym scenariuszem Pretty Woman. A zakończenie było naprawdę ciężkie". Takich słów użyła Arquette, a Roberts dopowiedziała, że romantyczne zakończenie z romantycznością nie miało wiele wspólnego. Edward "wyrzucił [Vivian] z samochodu, rzucił na nią pieniądze (...) i po prostu odjechał, zostawiając ją w jakimś brudnym zaułku".

Generalnie pierwotna wersja scenariusza, była zdecydowanie bardziej mroczna, główna bohaterka miała być uzależniona od nielegalnych substancji, a jej współpraca z mężczyzną, który ją wynajął, miała być pewnego rodzaju formą odwyku. Arquette stwierdziła, że byłoby niezwykle ciekawym zrealizowanie takiego mniej optymistycznego remake’u i obsadzenie w nim samej Roberts, natomiast ta bez wahania powiedziała, że nie miałaby zamiaru zagrać w takim filmie

Drogocenny naszyjnik i niezaplanowana scena

Każdy z nas pamięta tę przepiękną scenę, w której Edward pokazuje Vivian naszyjnik, a kiedy ta zaczyna się nad nim zachwycać, zamyka z trzaskiem wieko pudełka. Wszyscy wiemy, jak świetnie ten moment zarysowuje coraz silniej tworzącą się relację pomiędzy bohaterami, ale niewielu zapewne wie, że tego ujęcia nie było w scenariuszu. To Richard Gere wymyślił sobie, że zrobi coś takiego, aby potem można było tę scenę umieścić w jakiś dodatkowych materiałach, wyciętych scenach. Jednakże reżyserowi, tak bardzo spodobała się autentyczna reakcja aktorki, iż postanowił dołączyć scenę do finałowego materiału. To też wspaniała chwila, w której widzowie mają okazję zobaczyć samego Edwarda z nieco innej, lżejszej perspektywy.

To jednak nie jedna tajemnica, którą skrywa naszyjnik. Ten przepiękny element biżuterii, nie był zwykłym filmowym rekwizytem. Został wypożyczony przez reżysera od jubilera, a jak podaje Collider jego wartość wynosiła ćwierć miliona dolarów. Ozdobie na planie towarzyszyli nie tylko aktorzy, ale również specjalny ochroniarz, który zawsze stał w pobliżu, kiedy kręcono sceny z jego użyciem. Było to działanie prewencyjne na wypadek, gdyby ktoś chciał ukraść drogocenny przedmiot. 

Płynny scenariusz i zmienione zakończenie

Słynne finałowe kwestie, które wypowiadają główni bohaterowie, również nie znalazły się w początkowej wersji scenariusza. Producentka Laura Ziskin dla magazynu People umotywowała wprowadzenie takich zmian słowami: "nie chciałam filmu, którego przesłaniem byłoby to, że pojawi się jakiś miły facet, który da ci ładne ubrania i dużo pieniędzy, a ty będziesz szczęśliwa. Te słowa na końcu miały dowieść, że ci ludzie zmienili siebie nawzajem". I choć dzieło Marshalla pod pewnymi względami jest mizoginistyczne, te kwestie wypowiedziane na samym końcu, sprawiają, że dzieło daje przestrzeń do innych interpretacji. 

Autotematyczna sekwencja

"Pretty Woman" ma genialne momenty, ale zakładam, że niewielu wiedziało, iż w dziele pojawia się wspaniała, autotematyczna sekwencja. Kiedy Edward postanawia zapoznać Vivian ze światem kultury, zabierając ją do opery, wybór spektaklu jest nieprzypadkowy, gdyż pada na La Traviatę Giuseppe Verdiego. Sztuka opowiada historię łudząco podobną do tej, która zostaje przedstawiona w "Pretty Woman", ponieważ bohaterką również jest kobieta lekkich obyczajów, która zakochuje się w bogatym kliencie. To zabawne, że wewnątrz filmowego świata postacie mają okazję oglądać coś, co z pewnością zainspirowało scenarzystę (J.F. Lawton) do napisania swojego tekstu. To także szansa dla Edwarda i Vivian, aby przyjrzeli się podobnej opowieści, aby uniknąć popełnienia tych samych błędów. 

Ponadczasowa i transnarodowa fabuła

"Pretty Woman" ma już 34 lata i choć pewne elementy realizacyjne bez wątpienia wskazują na ten wiek, to mimo wszystko film, który dalej ogląda się, nie odrywając wzroku od ekranu. Był to również hit box office’u, a krytycy docenili fenomenalną rolę Julii Roberts, za którą otrzymała nominację do Oscara.  

Aktorka w wywiadzie dla The Guardian stwierdziła: "Nie sądzę, żeby można było teraz nakręcić taki film, prawda?". Zapewne ma rację, gdyż w erze poprawności politycznej, ciężko byłoby spodziewać się, że podobne dzieło nie wywoła kontrowersji w pewnych grupach społecznych. Całe szczęście na początku lat 90. nie przywiązywano do tego, aż tak dużej wagi i współczesna wariacja na temat Kopciuszka może bawić i wzruszać kolejne pokolenia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Julia Roberts | Richard Gere | Pretty Woman
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy